Dziś jedziemy z Michałem obejrzeć dom pod Jastrzębiem. W
końcu niedługo powiększy się nasza rodzina. Właściwie już go widzieliśmy, teraz
jedziemy tylko sfinalizować to. Dom był piętrowy. Na piętrze miał trzy
sypialnie, łazienkę, a na parterze drugą łazienkę, ogromny salon połączony z
jadalnią, a z niej przejście do kuchni. Na zewnątrz był duży taras oraz
niewielki stawek i bardzo dużo miejsca do urządzania imprez plenerowych. Na
szczęście mebli nie trzeba było kupować, bo poprzedni właściciel sprzedał nam
dom razem z nimi. Idealnie pasowały do wnętrza.
- Proszę podpisać jeszcze tutaj i tu. – mężczyzna wskazał
miejsce podpisu.
- Pieniądze wkrótce powinny znaleźć się na pańskim
koncie. – oznajmiliśmy.
Jeszcze chwilę porozmawialiśmy z poprzednim właścicielem
i pożegnaliśmy się. Kiedy wróciliśmy do mieszkania zaczęliśmy powoli pakować
nasze rzeczy. Właściwie Michał pakował, bo mi nie pozwolił się ruszać. Jedyne
co mogłam zrobić to herbatę.
- Kochanie, ale ja naprawdę mogę Ci pomóc.
- Nie, nie możesz. Masz leżeć i odpoczywać. Bo jak nie,
to ja już się z Tobą policzę. – pogroził palcem, po czym dał mi buziaka.
Skoro nie chce mojej pomocy, to co ja się będę mu tam do
pakowania wtrącać… Położyłam się wygodnie na kanapie i włączyłam laptopa.
Zalogowałam się na facebook’a i doznałam szoku. 26 nieodebranych wiadomości.
Kiedy otworzyłam je, by sprawdzić kto pisał, uspokoiłam się. Chłopaki z Afro
się stęsknili i zamiast zadzwonić, to dręczyli mojego facebook’a. Postanowiłam się
odezwać i zadzwoniłam do Barona.
- Halo? – odezwał się głos w słuchawce.
- Łozowski? Czemu Ty masz telefon Alka?
- Bo poszedł do kibla i nie wziął. A ty co się nie odzywasz
w ogóle?
- Jakoś nie było czasu. Zaraz po ślubie zaczęły się przygotowania
do LŚ, później sama Liga, potem krótkie wakacje, teraz też trochę roboty… Masa
zajęć i za mało czasu. A co u was?
- To co zawsze, czyli cyrk na kółkach. Tomson z Lajanem
właśnie się gwałcą chyba, ale przywykliśmy już do tego.
- No wiesz. Lajanka bym nie podejrzewała..
- No wiesz. Lajanka bym nie podejrzewała..
- Takie życie. Kiedy wpadacie do Warszawy? I właściwie to
czemu nie wpadłaś do nas jak były mecze?
- Mówię, że czasu nie było. Po nowym roku z pewnością was
odwiedzimy, bo właśnie się przeprowadzamy i chwilowo kolejny brak czasu, a
dodatkowo Michał co chwilę ma jakiś mecz albo trening.
Pogadaliśmy jeszcze chwilę, po czym to telefonu dorwał
się mój kochany kuzyn, z którym przegadałam pół godziny. Kiedy skończyłam
poszłam do sypialni, w której Misiek walczył z naszymi rzeczami.
- Kotek.. Pomogę Ci. Usiądę sobie na łóżku, a Ty będziesz
mi podawał, co?
- No dobra.. Niech Ci będzie. Ale masz się nie ruszać z
tego łóżka.
- Dobrze.
Wieczorem spakowana była już połowa rzeczy. Michał
zdecydował, że skoro i tak ma dwa dni wolnego, to zawiezie te kartony do
naszego nowego domu.
- Michał, pojadę z Tobą może co? Pomogę Ci.. Mam już dość
siedzenia w domu.
- Kochanie. Boję się o Ciebie.. O Was. Obiecuję, że nie
zajmie mi to dużo czasu.
- Michał. Nic mi nie będzie.
- Sarah nie. – powiedział stanowczym głosem.
Czasem mam wrażenie, że jestem kaleką. Tego nie rób,
tamtego nie rób. Wiem, że za półtora miesiąca to się skończy, ale ja mam już
serdecznie dość. Następnym razem, jak będę chciała mieć dziecko zastanowię się
milion razy.
Zasnęliśmy właściwie nie odzywając się do siebie.
Obudziłam się przed 8.00. Michał jeszcze spał.
Postanowiłam go nie budzić. Niech sobie jeszcze pośpi. W końcu czeka go dziś
kilka kursów do naszego domu. Wstałam z łóżka i udałam się do kuchni. Wycisnęłam
sobie sok z pomarańczy i zaczęłam robić gofry. Chwilę później poczułam ciepłe
dłonie na moim brzuchu.
- Przepraszam. – wyszeptał mi do ucha. – Wiesz, że Cię
kocham, ale się po prostu o Was boję. Może jestem przewrażliwiony, bo o nasze
pierwsze dziecko, ale nie chcę, żeby coś się stało.
- Michaś. Nic się nie stało. Nie musisz przepraszać, ale
zrozum. Czasem po prostu czuję się jakbym była umierająca. A taka nie jestem.
Potrzebuję ruchu, świeżego powietrza… Mam już dość siedzenia w domu i nic nie
robienia.
- Wiesz… mam propozycję. Najpierw zawieziemy część tych
kartonów do domu, a potem idziemy na dłuuuugi spacer. Co Ty na to?
- Ok.
Po śniadaniu Michał zaniósł sporą część kartonów do
mojego samochodu, z racji tego, że był dużo większy od jego. Uwielbiałam duże
auta. Czułam się w takich bezpieczniej. Koło 11.00 wyjechaliśmy, a na miejscu
byliśmy jakieś dwadzieścia minut później.
- Nadal nie mogę uwierzyć, że to nasz dom. – powiedziałam
siadając na sofie.
- A jednak. – dosiadł się do mnie.
Posiedział jeszcze chwilę, po czym wrócił do rozpakowywania
samochodu. Ja w tym czasie zaczęłam powoli wyciągać nasze rzeczy z kartonów i
układać je w garderobie. Po chwili przyszedł do mnie, oznajmiając, że wszystko wniesione.
Pomógł mi rozpakować resztę rzeczy, po czym wróciliśmy do salonu. Usiedliśmy z
powrotem na sofie i wtuliłam się w niego. Po chwili wzięłam jego dłoń i
położyłam ją na swoim brzuchu. Widziałam, jak zaszkliły mu się oczy.
- On kopie… - po policzku pociekła mu łza.
______________________________________________________________________
Dziś krótko, ale mam nadzieję, że nie jesteście z tego powodu zawiedzione :) Mam nadzieję, że trochę Was wzruszyłam tym miłym akcentem na końcu :D Oznajmiam, że wena chyba powoli wraca. Podkreślam: CHYBA.
Pozdawiam, no_princess :*
"- On kopie...- po policzku pociekła mu łza" - tak się przyjemnie na sercu zrobiło i mokro w oczach *.*
OdpowiedzUsuńJuż niedługo mały Kubiaczek przyjdzie na świat :):)
Muszę się do czegoś przyznać: zapomniałam, że w twoim opowiadaniu są jeszcze chłopaki z Afromentalu :-D;-)
Rozdział cudowny! :*
I ♡ IT!
.
A łzy smutku poleciały po meczu Asseco Resovi z SKRA Bełchatów...naprawdę..liczyłam z całego serca na to, że to SKRA wygra ♥
I jeszcze te podzieńkowania od Aleksandara :-/:-)
Gratuluję Resovii no bo ją też lubię :P
Pozdrawiam: Marta♥
Dziękuję :) Szczerze mówiąc ja też zapomniałam o chłopakach z Afro :) Aż wstyd się przyznać...
UsuńCO do meczu to niestety nie mogłam obejrzeć, śledziłam tylko relację punkt po punkcie w internecie... :( Ale jak tylko mecz pojawi się na Ipli oglądam od razu i nie ma zmiłuj :) Cieszę się z wygranej Resovii, ale gdyby SKRA wygrała też bym się cieszyła. Kibucuję obu drużynom :)
Pozdrawiam :*
Ja też śledziłam tylko relację punkt po punkcie :):(:)Koleżanka mi pisała co się mniej więcej dzieję:P MVP - Krzysiu Ignaczak ^^ Ja czekam na powtórkę na Polsacie Sport ;)Teraz czekamy na ćwierćfinały, które będą dla mnie jako kibica baardzo ciężkie :-/ ♥
UsuńImperfecta: Nie wiem, czemu usunął się ten komentarz, ale dziękuję za niego. Też myślę, ze będą świetnymi rozdzicami :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i już zaglądam :DD
pobeczałam się po meczu Skry z Resovią i teraz też się wzruszyłam...
OdpowiedzUsuńOni będą cudownymi rodzicami, jestem tego pewna! Zwłaszcza Misiek :) Nie mogę doczekać się porodu i w ogóle! zapraszam na nowy do siebie :*
In my head :*
Dziękuję :)
UsuńPozdrawiam :*
Ja tam się niesamowicie cieszę, że Sovia wygrała. Się z koleżankami w pokoju tak upierałyśmy, że jakaś miła pani pielęgniarka załatwiła nam transmisję w szpitalu, no aż łzy szczęścia ciekły :)
OdpowiedzUsuńJa tam nie zapomniałam o chłopakach i tylko czekałam aż się w końcu pojawią :D Cudowny rozdział. Czekan na następny i zapraszam na nowy rozdział tutaj: http://crazy-hater-of-volleyball.blogspot.com/ który powinien się za parę minut pojawić :)
Pozdrawiam :-*
Och.. Dziękuję :)
UsuńCo się stało, że w szpitalu się znalazłaś? Mam nadzieję, że nic poważnego...
Pozdrawiam :*
Jak zwykle świetny! :) lubię takiego troskliwego Miśka :D
OdpowiedzUsuńzapraszam do siebie na nowy rozdział ;) http://ja-on-my-jednosc.blogspot.com/
Dziękuję :) Już zaglądam :D
UsuńPozdrawiam
Genialny rozdzial <3. Czekam na kolejne. Mam próbę nie kończ szybko tego bloga bo jest genialny i jestem ciekawa jak bedzie wygladał chłopczyk :) . Kobieto masz talent :). Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Niestety nie mogę spełnić Twojej prośby. Kończę bloga i jest to nieuniknione. Jednakże zapraszam na drugiego, który niedawno ujrzał światło dzienne. Zapraszam więc do przeczytania choć pierwszego rozdziału :D
UsuńPozdrawiam :D
Świetny rozdział! "-On kopie...,, Boże jak słodko♥ Mam nadzieję, że wena wraca ;3 Pozdrawiam wszystkich cieplutko Zuza♥
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Powoli, powoli, ale wraca :)
UsuńPozdrawiam :*
http://spala-adventures.blogspot.com/ zaprasza na nowy rozdział :)
OdpowiedzUsuńDzięki za link :D
Usuń