sobota, 2 lutego 2013

Rozdział 58.



- Ala, proszę zadzwoń do Michała. – wyszeptałam do przyjaciółki.
- Co jest? Źle się czujesz?
- Słabo mi.
- Już dzwonię.

Już po chwili Ala rozmawiała z Michałem.
 
***

- Michał? Jest problem.
- Coś z Sarah? – zapytał wystraszony.
- Jest bardzo blada, słabo jej. Prosiła, żebym do Ciebie zadzwoniła.
- Będę za 20 minut.

- Trenerze, bo potrzebuję się wcześniej urwać z treningu. – rzekł zmartwiony do Lorezno.
- Nie ma problemu. I tak dzisiaj tylko gracie. Jedź, jeśli musisz.
- Dziękuję.

Biegiem udał się do szatni i w ekspresowym tempie wziął prysznic. 10 minut później był już w samochodzie. Chwilę później dostał kolejny telefon.

- Słucham? – zapytał.
- Michał. Jedź od razu do szpitala na Kwiatowej. Sarah straciła przytomność. Pogotowie właśnie jedzie.
- Ok. Zaraz będę.

Kilka chwil później wchodził, a właściwie wbiegał do szpitala. Szukał jakiegoś lekarza, który powie mu, gdzie jest jego narzeczona. Dowiedział się, że jeszcze nie przyjechała.

- SARAH! – krzyknął, kiedy wieziono ją na noszach. – Co z nią?
- Kim pan jest? – zapytał lekarz.
- To moja narzeczona. Co się stało?
- Na razie wiemy tylko tyle, że nagle straciła przytomność. Dopiero po dokładnych badaniach, będziemy mogli stwierdzić coś więcej. Czy pańska narzeczona normalnie się odżywia, nie stosuje żadnej diety? - zapytał lekarz.
- Nie. Prowadzi zdrowy tryb życia. Nigdy wcześniej nic podobnego się z nią nie działo.
- Dobrze, dziękuję. Teraz przepraszam, ale zabieramy Panią na badania.

Siedział na korytarzu. Chwilę później dołączyła do niego Alicja. Siedzieli w milczeniu i czekali na jakiekolwiek informacje.

***

Obudziłam się w szpitalu. Michał przy mnie siedział i nie spuszczał mnie z oka. Trzymał mnie za rękę.

- Przepraszam. – wyszeptałam.
- Kochanie, nie masz za co.
- Przeze mnie opuściłeś trening.
- To nie jest istotne. Ty jesteś najważniejsza.
- Wiadomo, dlaczego byłam nieprzytomna?
- Jeszcze nie. Będzie dobrze.

W tym samym momencie przyszedł lekarz.

- Dobry wieczór. Nazywam się Mariusz Pilarczyk. Mam Pani wstępne wyniki.
- Wstępne, czyli? – dopytywał się Michał.
- Czyli takie ogólne, które nie zawsze są zgodne z tymi właściwymi. Czasami po prostu jeden czynnik zmienia cały pomiar badania. Dokładne wyniki będą jutro.
- Więc co mi jest? – zapytałam.
- Jak na razie nie mam dobrych wieści. Podejrzewamy u Pani białaczkę. Ale to nie jest pewne. Jak już powiedziałem dokładne wyniki będą jutro.
- Jak duże jest prawdopodobieństwo?
- 50%. Proszę być dobrej myśli.

Zaczęłam płakać. Poczułam, jak Michał mnie przytula i szepce cos do ucha. Nie słuchałam go. Moje myśli dręczył teraz fakt, że jestem chora. Mam 20 lat i prawdopodobnie mogę umrzeć…

Obudził mnie niewielki hałas. Kiedy otworzyłam oczy ujrzałam Michała i Pana Jarka. O czymś zawzięcie dyskutowali.

- Dzień dobry. – powiedziałam do chłopaków.
- Cześć. Jak się czujesz? – zapytał troskliwie Michał.
- Dobrze. A Ty przypadkiem nie powinieneś być na treningu? Michał umawialiśmy się.
- Zaraz jadę. Wpadłem na chwilę do Ciebie. Dlatego załatwiłem za siebie zastępstwo.
- Ale… - nie dane mi było dokończyć.
- Nie ma żadnego ale. Jesteś kochanie skazana na mnie. Uwierz mi, jestem gorszy od Michała. Będę gadał i gadał. I tak bez końca. O.. Właśnie się zaczęło moje gadanie.
- Dobra, ja lecę. Do zobaczenia później. Jak już będzie wszystko wiadomo zadzwoń. – Powiedział Michał i opuścił salę.
- Pan wie, że nie musi tu siedzieć, prawda?
- Wiem. Ale chcę. Jesteś dla mnie jak córka. – popatrzyłam się na niego zaskoczona. – Naprawdę. Jak Cię poznałem od razu wiedziałem, że Cię polubię. Jesteś wyjątkowa i cieszę się, że Michał dokonał dobrego wyboru. Hmm.. Zawsze chciałem mieć córkę. Michał miał być Marysią. Pamiętam, jakie było zaskoczenie, kiedy urodził się chłopiec. Pokój był już przygotowany dla dziewczynki. Trzeba było przemalować ściany, kupić inne śpioszki, bo przecież Chłopiec nie będzie chodzić w różowym… Widzisz… Mówiłem, że jak zacznę gadać to nie skończę.
- Wierzę. – uśmiechnęłam się.

Rozmawialiśmy długo. W trakcie naszej pogawędki przyszedł dr Pilarczyk.

- Dzień dobry. Jak się dziś czujemy?
- Dzień dobry. – odpowiedzieliśmy z Panem Kubiakiem chórem. – No nie wiem, jak się czuje pan, ale ja bardzo dobrze.
- A dziękuję, nie narzekam. – zaśmiał się lekarz. – Mam już dokładne wyniki. Nawet za chwilę może pani wracać do domu. Jest Pani zdrowa.
- To czemu wczorajsze wyniki były takie a nie inne? – zapytałam.
- Widocznie osłabienie organizmu spowodowało, że miała pani chwilowo za mało białych krwinek we krwi. Za chwilę przyniosę wypis.

Pan Jarek podszedł do mnie i mnie przytulił.

- Cieszę się, że wszystko w porządku. Nawet nie wiesz, jak się wystraszyłam, jak Michał do mnie zadzwonił.
- Też się cieszę.

Po chwili wrócił lekarz z wypisem i kartką, co powinnam teraz jeść, a czego unikać. Potem spakowałam rzeczy, które przywiózł Michał, a Pan Jarek zawiózł mnie do domu. W międzyczasie zadzwoniłam do Miśka i powiedziałam mu wszystko. Słyszałam, jak odetchnął z ulgą. Kiedy byłam już w domu kazałam Panu Jarkowi wracać do pracy. Oczywiście na początku się upierał, że nie. Że nie może i w ogóle. Ale dzięki mojej sile perswazji udało mi się go przekonać, ze sobie poradzę. Postanowiłam się położyć, bo mimo wszystko byłam wyczerpana. Jakieś trzy godziny później obudził mnie dźwięk otwieranych drzwi. 

________________________________________________________________________
Jednak nie będzie Kubiaczątek... Na razie. Mam nadzieję, że trochę Was zaskoczyłam. 

Pozdrawiam, no_princess :*

16 komentarzy:

  1. Całe szczęście, że nie jest w ciąży. Zwątpiłabym :D ogólnie dobrze, ze nic jej nie jest, masz racj e- zaskoczyłaś mnie :)
    p,
    G

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham ten blog!!! To najlepszy z tych co czytałam (a uwierz było ich dożo). Nie mogę doczekać się następnego rozdziału ;) Pozdrawiam cieplutko czytelniczka :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. To zaszczyt czytać takie słowa na swój temat :) Kolejny rozdział już jutro, jeśli mi się uda :)

      Pozdrawiam, no_princess :D

      Usuń
  3. Bardzo fajny rozdział, nie mogę się doczekać następnego ;) Pozdrawiam wszystkich gorąco Zuza :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział ^^ W sumie to dobrze, że nie jest w ciąży...najpierw ślub, później dziecko ;)
    Pozdrawiam i do kolejnego :*
    Marta♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Naprawdę dobry rozdział.
    Pozdrawiam i życzę weny :3
    http://spala-baby.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Te godziny, w ciągu których Sarah myślała, że ma białaczkę musiały być straszne. To okropne, że czasami lekarze tak się mylą.
    Ogólnie rozdział świetny, czekam na więcej :)

    Jeżeli masz ochotę zapraszam do mnie na nowy rozdział ; as-prosto-w-serce.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja chciałam małe Kubiątka . < 3 ; D

    OdpowiedzUsuń
  8. Myślałam już, że będą małe Kubiątka <3 A tu psikus :D czekam na więcej ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A no psikus :) Na dzieciaki trzeba jeszcze będzie poczekać

      Pozdrawiam :D

      Usuń
  9. Rozdział świetny :))
    No trochę zaskoczyłaś ;D Przynajmniej dobrze, że na razie to nie ciąża. Dziś krócej, bo nie mam jakoś weny :/
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie! blueberrysmile :)

    OdpowiedzUsuń