środa, 20 lutego 2013

Rozdział 72.



- Już jesteś! Ile można czekać?
- Michał. Spokojnie. Odłożę rzeczy i idziemy coś zjeść.

Posłusznie przytaknął głową, a po chwili znów wychodziliśmy z mieszkania. Na obiad udaliśmy się na kebab. Wiem, wiem, wiem.. To niezdrowe i sportowcy nie powinni jeść fastfood’a ale czasem trzeba zgrzeszyć.

- Miałeś mi coś powiedzieć. – zaczęłam.
- Aaa.. dobrze, że mi przypomniałaś. N treningu dzisiaj był Andrea.
- Iiii…
- Będzie na ślubie.
- Tak się cieszę. Czyli już wszyscy potwierdzili już swoją obecność?
- Tak.

Po „obiedzie” udaliśmy się na spacer. Postanowiliśmy pokarmić kaczki, które o dziwo pływały sobie w stawku. Zawsze się dziwiłam, że im nie zimno w lutym. Niektóre zawsze odlatywały, ale niektóre zostawały. W drodze do kaczek kupiliśmy bochenek chleba. Kiedy dotarliśmy na miejsce Michał od razu zabrał się za karmienie.

- Michał! Nie rzucaj im całych kromek. One tego nie zjedzą.
- Jak nie. Patrz jak tamta wpierdala, że tak się wyrażę.
- Bo ona jest duuuuża. Ale pozostałe są malutkie i trzeba im rzuca malutkie kawałeczki.
- No ale…
- Nie ma żadnego ale. Nasze dzieci też będziesz tak karmić?
- No ba. Przecież będą musiały urosnąć duże, żeby mogły ze mną grać w siatkę.
- Niedoczekanie Twoje.

Zaczęłam się śmiać, jednak szybko pożałowałam swoich słów. Michał zaczął mnie gonić, a ja uciekałam co sił w nogach. Ludzie patrzyli na nas jak na debili, ale co tam. Trzeba się wyszaleć. Uratowały mnie jakieś fanki Miśka, prosząc go o zdjęcie i autograf. Niestety nie zatrzymało go to na długo, bo chwila nieuwagi i leżeliśmy na śniegu.

- Ładnie to tak uciekać? – zapytał.
- Tak.. Ale teraz wstańmy, bo się przeziębimy i nie będziesz mógł grać.
- No dobra..

Michał pomógł mi wstać i trochę przemoczeni wróciliśmy do domu. Wykąpaliśmy się i postanowiliśmy obejrzeć „Moneyball” z Bradem Pittem. Michał wyjął wino i kieliszki i rozsiedliśmy się wygodnie na kanapie. Oparłam się o Michała i nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Ale nie dlatego, że film był nudny.

Trzy tygodnie później

Moje urodziny spędziliśmy we dwójkę na romantycznej kolacji. Imprezę dla znajomych zorganizuje się na weekend albo coś. Chcieliśmy spędzić ostatnie chwile przed ślubem tylko we dwoje. Jednak nie było nam to dane, bo jutro idę z Alą ostatecznie wybrać suknię ślubną, a Misiek ma treningi. W międzyczasie znalazłam jeszcze kilka innych, równie ładnych i wygodnych sukien.

- Sarah? Nie widziałaś gdzieś moich ochraniaczy? Pół dnia ich szukam, a zaraz na trening muszę iść. – zapytał wyłaniając się z sypialni.
- A nie zostawiłeś na hali w szatni? Ostatnio często Ci się to zdarza.
- Nie. Wiem, że je brałem. – mówił, dalej krzątając się po pokoju. – Dobra, już mam!
- I gdzie były?
- Pod łóżkiem… - powiedział spuszczając głowę, jak małe dziecko, gdy coś przeskrobało.


Chwilę później zostałam sama w mieszkaniu. Postanowiłam wziąć się za sprzątanie. Ostatnio w ogóle nie miałam na to czasu. Co chwilę załatwianie spraw ze ślubem, nauki przedmałżeńskie, próby, a do tego jeszcze studia… Gdyby doba miała o kilka godzin więcej, może miałabym chwilę dla siebie. Jednak moje postanowienia poszły się… przejść, w momencie, gdy zadzwonił dzwonek do drzwi.

- Czego? – powiedziałam do gościa.
- Jest Michał? – zapytała.
- Nie, nie ma go. A nawet gdyby był i tak nie masz tu czego szukać. – próbowałam zbyć Monikę.
- Trudno, przekażę Tobie.  – powiedziała wręczając mi kopertę.
- Co to? Po co mi to dajesz?
- Zaproszenie na ślub mój i Kamila. W końcu razem z Miśkiem są kuzynami. Jesteście oboje zaproszeni. Czuj się zaszczycona.
- Nie sądzę, że zawitamy na Waszym ślubie. Ale nie wypada odmówić. Jeśli to wszystko, to wybacz, ale jestem zajęta.
- Cześć.

Położyłam kopertę na stoliku, a sama zabrałam się za sprzątanie. Włączyłam głośno muzykę i zabrałam się do roboty. Kiedy zaczęła lecieć jedna z moich ulubionych piosenek zaczęłam tańczyć i śpiewać ja najęta. Nawet nie spostrzegłam, kiedy Michał wrócił do domu.

- Długo tu stoisz? – zapytałam.
- Wystarczająco. – zaczął się śmiać.
- EJ! Nie śmiej się. Ja skończyłam liceum muzyczne, więc mi nie podskakuj! – rzuciłam w niego poduszką.

Niestety atak poduszką nic nie dał, bo dzięki dobremu refleksowi przyjmującego bez problemu ją złapał. Podszedł do mnie i zaczął całować. Po chwili oderwała się od niego.

- Ejj.. Ale dlaczego? – zapytał zawiedziony zakończonym pocałunkiem.
- Bo się śmiałeś ze mnie. A poza tym mam dla Ciebie newsa.
- Ooo… Dawaj.
- Lepiej usiądź. Wierz mi. Będzie bezpieczniej.
- Ok.

Opowiedziałam mu, jakiego miałam gościa. Widziałam, że był wyraźnie zaskoczony, że Monika miała w ogóle czelność tu przyjechać. Jeszcze bardziej się zdziwił, kiedy dałam mu kopertę.

- Że kurwa co?! Niby mamy przyjechać na ich ślub? Po moim trupie.
- To samo jej powiedziałam. W ogóle jaka miła była. Jak nie ona.
- Dobra. Nie rozmawiajmy już o niej. Cieszmy się sobą, póki możemy, bo za trzy tygodnie będziemy mieć dość gości.
- OK. To tylko skończę myć podłogę i jestem do Twojej dyspozycji.

Włączyłam ponownie muzykę, a Michał w tym czasie poszedł pod prysznic. Pół godziny później siedzieliśmy już w salonie popijając wino. Jednak nasz spokój nie trwał długo, gdyż dzwonek do drzwi znów się odezwał…

______________________________________________________________________
Jestem razem z rozdziałem! Mam nadzieję, że się cieszycie :) Piosenkę, którą śpiewała i do której tańczyła Sarah możecie posłuchać :) 

Nowy rozdział na drugim blogu! Zapraszam :)

Pozdrawiam, no_princess :**

13 komentarzy:

  1. Rozdział, miły i przyjemny :D to mnie zaskoczyłaś z tą Moniką... chyba śni ,że oni przyjdą na ten ślub XD jeeeeeej nie moge się doczekać ich weselicha ^^ czekam na następny c:

    pozdrawiam i zapraszam do siebie na back-to-love-one-step.blogspot.com na nowy rozdział c:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Siebie też zaskoczyłam :P

      Pozdrawiam, no_princess :D

      Usuń
  2. Ta Monika to ma dopiero tupet! :D
    Coraz bliżej ślubu *.*
    "Gdyż dwonek do drzwi znów się odezwał..." ciekawe co Ty tam wymyśliłaś :D
    .
    Gratuluje Deleccie kolejnej wygranej ^^
    Pozdrawiam i czekam na kolejny : Marta ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. Nie wiem, jeszcze co wymyśliłam :D Czas pokaże. Również gratuluję Deleccie :)

      Pozdrawiam :*

      Usuń
  3. Jednocześnie kocham cię za to, że w takich momentach kończysz, i jednocześnie mam cię ochotę udusić. No do chorobci, no! - mówiąc tak cenzuralnie.
    Monika - pozostawię bez komentarza (jędza jedna), dobrze, że nie jest z Michałem, to za dobry chłopak dla niej :)
    Pozdrawiam :**

    OdpowiedzUsuń
  4. Jaki ten Misiek niecierpliwy :D
    Z karmieniem kaczek mam tyle wspomnień...a dzięki Tobie siedzę z bananem na twarzy :))
    Osz ta Monia(wszystkie jakie znam są "okropne"), nawet jeśli niby jest miła to i tak przegieła, kiedy powiedziała, że mają czuć się zaszczyceni.
    Uhuu suknia! Już nie mogę się doczekać. Nie usiedze w jednym miejscu.
    Ciekawe kto też ich nawiedził :D
    Pozdrawiam, blueberrysmile :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Cieszę się, że sprawiłam, że się śmiejesz :D

      Pozdrawiam :*

      Usuń
  5. Monika- co ona sobie wyobraża? Że po tym wszystkim mają się bawić na jej weselu? Hm, karmienie kaczek najlepsze w zimie, chociaż chyba jest niezbyt mroźna, skoro nie zamarzły na środku rzeki jak to się czasem zdaża ;p Cóż to za wieczorny gość? Mam nadzieję że tym razem milszy ;)
    I czekam na ślub z utęsknieniem, S. ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. co tu duzo mówić- świetne! :)
    zapraszam do siebie na 3 rodział http://ja-on-my-jednosc.blogspot.com/2013/02/rozdzia-3.html
    pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. u mnie nowy rozdział :) http://ja-on-my-jednosc.blogspot.com/

    oraz z nie cierpliwością czekam na nastepny u Ciebie!

    OdpowiedzUsuń