***
Przemyślał sobie wszystko. Był gotów jej wybaczyć. Nie
pragnął niczego innego, jak tego, by teraz była przy nim. Tak bardzo chciał znów
poczuć smak jej ust.
Co zrobił źle? Co
z nim było nie tak, że mu to zrobiła? Nie wystarczał już jej? Te i wiele innych
pytań przelatywały mu przez myśl. Kochał ją. Co? Jakie kochał? Nadal ją kocha,
nigdy nie przestał. Ale czy jest sens dłużej to ciągnąć? W końcu chyba wybrała
jego kumpla. Ważniejszy jest dla niej Piotrek. Gdyby tak nie było, nie
pojechałaby do niego tak spontanicznie. Teraz nic nie stoi im na przeszkodzie.
Zaraz, zaraz. Właśnie, że stoi. Przecież nadal są narzeczeństwem. Nikt zaręczyn
nie zerwał. Czyżby nadal była szansa?
- Michał! – ktoś wytrącił go z zamyślenia.
- Co? Już idę. Sorry.
- Ej, stary, może darujesz sobie dzisiaj trening. Jesteś
nie do życia. – zaproponował Łasko.
- Nie mogę opuszczać treningów. Niedługo gramy następny
mecz. Muszę być w formie.
- Uparty jak zwykle. No niech Ci będzie, ale w takim
razie orientuj się.
Następne dwie godziny były dla niego odskocznią. Przez
chwilę nie myślał, co dzieje się teraz w jego życiu, ale o tym, jak pokonać
następnego przeciwnika. Po skończonym treningu wrócił do mieszkania. Nie miał ochoty
na żaden wypad z kumplami. Chciał być teraz sam i wszystko przemyśleć. Wziął
prysznic i chciał zamówić sobie coś do jedzenia. Nie chciało mu się gotować.
Dla jednej osoby? Zaraz, zaraz. Przecież Sarah może wrócić w każdej chwili. Tak
bardzo pragnął móc znów ją przytulić. Wtem zadzwonił telefon.
- Siema stary! – usłyszał w słuchawce głos przyjaciela.
- Cześć. – odpowiedział bez entuzjazmu.
- Słuchaj, bo widziałem samochód Sarah niedaleko mojego
mieszkania. Jesteście w Rzeszowie?
- Zibi, nie. To znaczy Sarah jest. Ja właśnie z treningu wróciłem.
- Coś się dzieje? Bo masz głos, jakby Ci ktoś umarł.
- Wydaje Ci się. Jestem po prostu zmęczony.
- Na pewno? Misiek, jeśli jest coś nie tak, to mów.
Pomogę.
- Wątpię. Dobra Zibi, ja muszę kończyć, bo jestem głodny.
Trzymaj się i pozdrów Aśkę.
- Pa.
Zaczął gotować spaghetti. Przecież Sarah je tak bardzo
lubi. Kiedy makaron się gotował włączył telewizor. Właśnie nadawali wiadomości.
- Na krajowej
czwórce wczesnym rankiem między Rzeszowem a Tarnowem doszło do zderzenia dwóch
samochodów osobowych. Dwie osoby zginęły na miejscu, a dwie trafiły do
szpitala. Ich stan jest określany jako bardzo ciężki…
- Proszę, tylko nie Sarah… - wyszeptał.
Tak bardzo bał się jej stracić. Bez chwili zastanowienia
wybrał jej numer… Zajęte…
***
Droga do Jastrzębia była okropna. Cały czas padał deszcz
ze śniegiem, a na drodze było ślisko. Jechałam bardzo ostrożnie, ale mimo to
się bałam. Musiałam zjechać na najbliższą stację, bo trochę wystraszyłam się
tej pogody. Może Krzysiek i Iwona mieli rację, żebym została jeszcze parę dni?
Nie, nie, nie.. Nie mogę im się narzucać. Z moich rozmyślań wyrwał mnie dźwięk
mojego telefonu.
- Słucham?
- Cześć mała. Co się stało Michałowi?
- Nie wiem, jestem poza domem. - odrzekłam obojętnie.
- Wiem, że jesteś poza domem, bo widziałem Cię.
- Zadzwoń do Michała, a nie mi dupę trujesz. Nie mam teraz
czasu. – nie byłam zbyt miła.
- Kurwa! Ludzie o co chodzi?! Jeszcze parę dni temu
zachowywaliście się jak nastolatkowie, a teraz?
- Jak tak Cię to obchodzi to zadzwoń do swojego
przyjaciela! I tak zawsze stałeś po jego stronie, więc i tym razem nie będzie
inaczej. Żegnam.
Oparłam głowę o kierownicę i zaczęłam płakać. Miałam dość
wszystkiego.
***
Po raz kolejny wybrał jej numer. Tym razem nie odebrała.
Przez jego głowę przepływał miliard myśli. A co, jeśli to Ona miała ten
wypadek? Co jeśli stracił ją na zawsze? Przerwał mu dźwięk jego telefonu.
- Sarah? – odezwał się z troską, nie zaglądając na ekran.
- Nie Michał. To ja. Powiesz mi co się dzieje? – zapytał Zbyszek.
- Pokłóciliśmy się. Pojechała do Rzeszowa… Do Pita. A ja
jej na to pozwoliłem. Czuję się jak ostatni kretyn. Byłem na nią wkurwiony, nie
chciałem jej znać… Ale teraz wiem, że zrobiłem źle, chciałbym ją odzyskać, ale
nawet nie wiem, czy żyje…
- Co Ty pieprzysz. Przed chwilą z nią rozmawiałem. Gdyby
głos mógł zabijać, to już byłbym martwy. Była, że tak delikatnie powiem,
wściekła. Nie wiem, czy na mnie, na Ciebie, czy na siebie. Ale była. Zadzwoń do
niej, pogadajcie.
- Łatwo Ci mówić. Nie odbiera.
- Dobra.. Coś wykombinuję. Na razie.
- Cześć.
Żyje… Odetchnął z ulgą. Trochę się uspokoił. Nie miał już
ochoty nic zjeść. Teraz najważniejsze było dla niego, by Sarah wróciła.
Zbliżał się wieczór, cały czas jej wyczekiwał. Cały czas
miał nadzieję, że za chwilę otworzą się drzwi, a ona wpadnie mu w ramiona.
Niestety… Życie to nie bajka…
***
Stoję właśnie na parkingu przed blokiem. Nie miałam
pojęcia, co mam zrobić. Co, jeśli już spakował moje rzeczy? Co, jeśli nie
będzie chciał mnie widzieć. Przecież sam powiedział, że jestem dla niego nikim.
Gdyby wiedział, jaka jest prawda, ale teraz nie ma już to znaczenia…
***
Mimo, że była tak daleko, czuł jej obecność w każdym
zakątku mieszkania. A co, jeśli przyjedzie i znów go zostawi? Czyżby Zbyszek
miał rację? Że takie jak ona się nie zmieniają? Ona nie musiała się zmieniać.
Zaakceptował ją taką jaka zawsze była. Chciał, żeby taka była…
***
Jechałam właśnie na właściwe piętro. Jednak dalej nie
byłam pewna, czy chcę tam wejść. A co, jeśli już się pocieszył? Nie, nie… To
nie w jego stylu. Znam go… A może nie… Ten mętlik w głowie nie dawał za
wygraną. Winda się otworzyła. Wyszłam i rozejrzałam się po korytarzu. Powolnym
krokiem, jakbym chciała dać ślimakowi wygrać w zawodach, udałam się w stronę
drzwi do mieszkania Michała. Tak… Sądzę, że po tej sytuacji nie mogę nazwać
tego naszym mieszkaniem. W końcu byłam tą złą. Stanęłam przed drzwiami. Chciałam
uciec, jednak coś mnie powstrzymywało. Położyłam rękę na klamkę, lecz jej nie
nacisnęłam. Bałam się. Bałam się, że tam wejdę, i okaże się, że to koniec…
________________________________________________________________________
Witajcie! Mam nadzieję, że nie pogubuliście się, kiedy jest jaka narracja. Myślę, że jest to czytelne.
Dziękuję za Wasze pozytywne komentarze :) Nawet nie wiecie, jak bardzo dodają mi skrzydeł. Dziękuję także za ponad 26 000 wyświetleń. To także motywuje :)
Zapomniałabym. Przepraszam za kolejny krótki rozdział. Miałam trochę inną koncepcję, co do niego, ale wyszło inaczej. Mam nadzieję, że jednak się wam spodoba :D
Pozdrawiam, no_princess :**
Genialne :) Wystraszyłaś mnie z tym wypadkiem :P No ale może lepiej, że doszło do takiego nieporozumienia, to może Michałowi coś się poukładało w tej pustej głowie ;D Nie mogę doczekać się ich rozmowy, mam nadzieję, że nie wyniknie z tego kolejna kłótnia
OdpowiedzUsuńZobaczymy, zobaczymy. Prawdopodobnie dowiesz się dopiero w czwartek, bo nie wiem, czy dam radę jutro cokolwiek napisać.
UsuńPozdrawiam C:
Już myślałam, że to ona brała udział w tym wypadku:P
OdpowiedzUsuńRewelacja!!! ;D
Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału ;)
Dziękuję :) Chcę zrobić co tylko w mojej mocy, by zachęcić czytelnika.
UsuńPozdrawiam :D
No, naciśnij tą klamkę, Sarah! <3
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział. Pozdrawiam ;*
Dzięki :)
UsuńPozdrawiam :*
Sarah nie bój się. :) Ja wiem, że Dzik jest dziki ale Dzik nie jest zły. ;) Uff...odetchnęłam z ulgą gdy okazało się, że to nie ona miała wypadek ;)
OdpowiedzUsuńJesteś GENIUSZEM ^^
Pozdrawiam i czekam: Marta♥
Nie jestem geniuszem. Ja tylko skrobię w Wordzie coś, co czytacie. Nie uważam się za geniusza, ale Dziękuję :D
UsuńPozdrawiam Marto! :*
AAAAAAAAAAA NIE-MOŻESZ-KONCZYĆ-W-TAKICH-MOMENTACH-NIGDY-WIĘCEJ!
OdpowiedzUsuńProszę, proszę, proszę, niech się pogodzą :(
p
G
I tu jest pies pogrzebany, że mogę :PP Ja wszystko mogę. HA! Zobaczymy, co da się zrobić..
UsuńPozdrawiam :D
Lepiej niech teraz już nie ucieka i niech wejdzie do tego mieszkania i niech sobie wszystko wyjaśnią, no.. Nie lubię smutnego Kubiaka :(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
:D Ja też nie lubię smutego Kubiaka, ale za wesoło w tym opowiadaniu było. Trzeba przecież trochę namieszać :P
UsuńPozdrawiam :*
Ja chyba dostanę zawału. Pierwszy raz tu wchodzę, i od razu coś takiego! Kubiak taki biedny, Boże, niech jak najszybciej się pogodzą! Zabieram się za nadrobienie zaległości. W wolnej chwili zapraszam do mnie-http://dzikaprzygodazsiatkowka.blogspot.com/. Pisz jak pojawi się coś nowego! Pozdrawiam, S. ;)
OdpowiedzUsuńSpokojnie :) Uratuję Cię! z pewnością napiszę i zajrzę do Ciebie.
UsuńPozdrawiam :)
MAtko z tym wypadkiem zrobiłaś mi stracha nie powiem. Niech oni sobie wreszcie to wszystko wyjaśnią, smutny Kubi, to tak nie pasuje XD ale cóż, czekam na rozwój wydarzeń :D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i zapraszam do siebie ;))
Dzięki :)
UsuńPozdrwiam :D
Mogłabym mieć malutką prośbę do Ciebie? Mogłabyś mnie na http://back-to-love-one-step.blogspot.com/ informować o nowym rozdziale? :>
Usuń