poniedziałek, 25 lutego 2013

Rozdział 76.



Obudziłam się koło 9.00. Na szafce obok łóżka w wazonie stał ogromny bukiet tulipanów. Po chwili przyszedł Michał.

- Dzień dobry Gwiazdko. Jak się czujesz?
- Cześć kochanie. Mogłoby być lepiej, ale chcę już do domu.
- Wiem. Może lekarz się zgodzi, żebyś wróciła.
- Oby. Mam dość szpitala.

Dzień bardzo mi się dłużył. Dzisiaj miały być ostatnie wyniki. Bardzo chciałam, żeby ten cały koszmar się jak najszybciej skończył. Jednak za każdym razem, kiedy lekarz przychodził nie miał żadnych nowych wieści. Tylko tyle, że jeszcze musze trochę poczekać. Ale ja się pytam, ile można czekać? Ostatnio też tak było. Podejrzewali u mnie białaczkę i kazali czekać. Wiedziałam, że Michała też to dobija, ale nie dawał po sobie niczego znać. Chciał być silny, żebym ja się nie załamała. Wiem, że jemu też jest ciężko.

- Michał, jak długo to jeszcze potrwa? Nie mam już siły. To wszystko za bardzo mnie męczy.
- Już niedługo skarbie. Obiecuję.

Po moim policzku zaczęły spływać łzy. Michał przytulił mnie, jednak po chwili odsunął się ode mnie.

- Zaraz wracam. Ok.

Przytaknęłam. Zamknęłam oczy, a po chwili usnęłam.

***

Udał się w kierunku gabinetu lekarzy. Zapukał dwukrotnie, po czym wszedł do środka.

- Dzień dobry. Ma pan chwilę? – odezwał się pierwszy.
- Oczywiście. Proszę usiąść. Słucham.
- Chodzi o moją żonę. Jak długo to wszystko jeszcze potrwa? Te wyniki? Jej pobyt tutaj?
- Wyniki powinny być za pół godziny. Mieli awarię w laboratorium i dlatego to wszystko się opóźnia.
- Rozumiem, ale kiedy moja żona będzie mogła wyjść ze szpitala?
- Jak będziemy mieli wyniki wszystko się okaże. Naprawdę nie jestem w stanie nic więcej powiedzieć.
- Proszę mi tylko powiedzieć, czy może tak być, że to nie jest infekcja, tylko coś poważniejszego.
- Zawsze istnieje ryzyko, ale proszę się nie martwić. To, że będą się państwo zamartwiać nic nie da. Proszę być dobrej myśli. Musi pan teraz wspierać żonę.
- Dziękuję i do widzenia.

Wyszedł z gabinetu. Czy ta rozmowa dała mu cokolwiek? Raczej nie. Mnóstwo pytań, na które nie ma odpowiedzi. Proszę być dobrej myśli? Co to miałoby znaczyć? Wrócił do pokoju Sarah. Spała. Była wycieńczona. Usiadł obok łóżka i wpatrywał się w nią jak w obrazek. W tym momencie zadzwonił jego telefon. Odebrał dość szybko, by nie obudzić ukochanej. Nawet nie spojrzał, kto dzwoni.

- Słucham. – powiedział półszeptem.
- Michał, przyjacielu. Kiedy przyjeżdżasz do Spały? Bo z tego co słyszałem, to ludzie chcą imprezkę powitalną ogarnąć i część z chłopaków jedzie już jutro.
- Nie wiem Zibi. Sarah jest chora, nie wiem, jak długo to potrwa. Wiesz, że nie chcę jej zostawiać samej.
- Mam nadzieję, że to nic poważnego. Jak coś do daj znać, czy wszystko w porządku i życz jej zdrowia ode mnie i od Asi. Pozdrów ją.
- Ok. Cześć.

Rozłączył się, po czym schował telefon z powrotem do spodni. Siedział tak około godziny. Sarah cały czas spała. Postanowił pójść po jakąś kawę. Poszedł do bufetu z zamiarem wypicia kawy na miejscu, jednak postanowił wrócić do żony.

- Przepraszam, czy może pani zrobić mi tą kawę na wynos?
- Oczywiście panie Kubiak. – no tak, przecież jest dość rozpoznawalny w Jastrzębiu.
- Dziękuję.

Kiedy dostał kawę uśmiechnął się i poszedł w kierunku pokoju Sarah. Po drodze minął jej lekarza prowadzącego, który niósł jakąś kopertę. Miał nadzieję, że to wyniki.

- Panie Kubiak, ja za chwilę do państwa przyjdę, bo wyniki już przyszły. Idę tylko je skonsultować z drugim lekarzem.
- Dziękuję.

Już spokojniejszy udał się do Sarah. Kiedy wszedł do pokoju ona już nie spała. Wpatrywała się w okno, jakby szukała w nim odpowiedzi. Nawet nie zauważyła, kiedy Michał wrócił.

- Kochanie. Jestem już.

Uśmiechnęła się tylko. Jednak nie był to uśmiech, który w niej pokochał. Ten był jakby wymuszony, smutny, udawany. Taki na siłę. Tak bardzo chciał zobaczyć jej uśmiech. Ten prawdziwy. Tak bardzo pragnął jej szczęścia.

- Przed chwilą spotkałem lekarza. Powiedział, że wyniki już przyszły i zaraz przyjdzie.

Pokiwała tylko głową nadal wpatrując się w okno. Jej wzrok był pusty, jakby wyparowała z niej cała dusza. Ta piękna niewinna duszyczka, która przeżyła więcej, niż nie jedna starsza osoba. Nie miała już siły na nic. Usiadł obok niej na łóżku, a ona wtuliła się w niego. Poczuł, jak po jej policzkach spływają łzy. Łzy smutku, który ją wypełniał.

***

- Michaś, zabierz mnie stąd. Ja tu dłużej nie wytrzymam. – wyszeptałam.
- Obiecuję, że niedługo to wszystko się skończy. Wrócimy do domu, będzie jak dawniej, albo i jeszcze lepiej. Kocham Cię.
- Ja ciebie też. Ale chcę, by to skończyło się teraz, natychmiast.

Przerwał nam wchodzący do sali lekarz. Jednak nie był zmartwiony. Wręcz przeciwnie. Na jego twarzy malował się uśmiech.

- Jak się pani czuje? – zapytał.
- Dziękuję. Dobrze. – odpowiedziałam  bez entuzjazmu.
- Jak tak, to proszę, tu jest wypis. – Michał wziął od niego kartkę. – A teraz wyniki. Mam dwie wiadomości. Obie są dobre. Po pierwsze jest Pani całkowicie zdrowa.

W tym momencie odetchnęłam z ulgą.

- A jaka jest druga wiadomość? – zapytał ożywiony  Michał.
- Druga wiadomość jest taka, że znamy już przyczynę Pani złego samopoczucia.

Złego? Dobre sobie.

- Zostaną państwo rodzicami. To trzeci tydzień. Gratuluję. 

______________________________________________________________________
Jednak udało mi się napisać dziś ten rozdział. Mam nadzieję, że jesteście zadowolone z takiego obrotu spraw. Nie wiem, kiedy teraz wstawię nowy rozdział, bo mam trochę zajęć. Ale zaglądajcie na bloga, bo a nóż coś się pojawi :)

Pozdrawiam, no_princess :**

18 komentarzy:

  1. Ha! A jednak ;D Już się bałam, że chcesz jakiś dramat wprowadzić xD Nie strasz nas tak :P Pozostaje czekać na dalszy rozwój akcji i małe Kubiaczki :D pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie... Aż tak zła to ja nie jestem :)

      Pozdrawiam :D

      Usuń
  2. Bedą małe Kubiaczki!! :D :D
    "Dzisiaj wszyscy jesteśmy Dzikami!" - Igła :)
    Serio...ja już myślałam, że ją uśmiercisz i Michał zostanie sam :P :D
    Oj no czekać na dziecko/dzieci ( mogą wkońcu być bliźniaki :P)
    .
    Rozumiemy, zajęcia :-/ Ja i tak codziennie zaglądam ^^
    Marta♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będą, będą. Nie jestem taka zła, by uśmiercć ludzi, przynajmniej nie teraz :) Przecież dopiero co był ślub :D

      Pozdrawiam :*

      Usuń
  3. Małe Dziki ! :D
    Superrrr :)

    OdpowiedzUsuń
  4. u mnie siódemka, przepraszam za spóźnione powiadomienie :( S. ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. jeeej, czyli jednak ciąża!!!!! Mam nadzieję, że nie uśmiercisz dziecka albo Sary pod koniec ciąży, tego bym chyba nie zniosła!
    Pozdrawiam ciepło
    In my head :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Jednak ciąża. Planowałam to pisząc poprzedni rozdział, ale chciałam jeszcze potrzymać w niepewności trochę :)

      Pozdrawiam :*

      Usuń
  6. A tak myślałam że to ciąża ♥ Mam nadzieję, że przebiegnie bez żadnych komplikacji :D Kocham jak piszesz♥ Pozdrawiam Zuza ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kuuuuubiaczki! nareszcie! :)
    zapraszam do mnie na nowy rozdział ;) http://ja-on-my-jednosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Tak! Przez chwilę myślałam, że masz zamiar coś złego zrobić Sarah i zrobić jakieś złe zakończenie, a tutaj taka niespodzianka! :D
    Cieszę się ich szczęściem :)/
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och.. Dziękuję :) Na razie nie będę nikogo uśmiercać. Niech pobędą choć przez chwilę szczęśliwi :)

      Pozdrawiam :*

      Usuń
  9. Nawet nie wiesz jak się cieszę ,ze to nie nowotwór a ciąża! :D naaaaa pewwwno będą świetnym rodzicami ^^ :D

    pozdrawiam i zapraszam do siebie c:

    OdpowiedzUsuń
  10. ósemka gotowa, zapraszam ;*
    http://dzikaprzygodazsiatkowka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń