Po rozmowie z Kingą ustaliłyśmy, że już dziś zacznę
rozglądać się za suknią ślubną. W tym celu zadzwoniłam jeszcze po Alę. W końcu,
co trzy głowy to nie dwie. Chłopaki zapewne szukali smokingu, ale co do tego
pewności mieć nie mogłam. Koło 15.00 Byłyśmy już w komplecie i zmierzałyśmy do
jedynego salonu ślubnego w galerii, jednak był ogromny. Zajmował całe dwa
piętra. Nie wiedziałam od czego zacząć. Jednak na początku wybrałam prosty styl. Moim zdaniem była wystarczająca, ale dziewczyny uparły się, żebym
przymierzyła też inne. Nie protestowałam, bo szczerze mówiąc uwielbiałam się
przebierać i przymierzać ciuchy. Następne typy były coraz bardziej urozmaicone.
Tu jakaś koronka, tu falbanki, tu w ogóle… Coś.
- Ejj.. Kinga! Ala! Nie chcę wyglądać jak wielka biała beza! –
zwróciłam się do dziewczyn, kiedy mierzyłam jedną z sukien.
- Faktycznie. Ta jest nie dobra. Musisz mieć coś prostego,
ale nie za bardzo. Jak najbardziej koronka. Tylko nie za dużo. Żeby nie
przyćmiła Twojej urody. – zaczęła Ala.
- Tyle to wiem. Tak pierwsza była naprawdę ok. Dobrze się
w niej czułam i w ogóle.
- Ale pamiętaj, że nie możesz mieć ciągnącej się po
ziemi, bo ciężko będzie Ci tańczyć później. Uwierz mi.
- No tak. Ty już po ślubie przecież. – rzekłam Kindze.
Nasze poszukiwania trwały dalej. Nieoczekiwanie do salonu
weszli nasi mężczyźni.
- Wyjdź! Nie możesz widzieć panny młodej w sukni! To
przynosi pecha. – Kinga zaczęła wyganiać Miśka.
- Kinia. Daj spokój. Przecież i tak jej nie biorę. Jest
za… puszysta.
- Mhm… Też tak uważam. – pokiwał twierdząco głową Michał.
- A wy już skończyliście zwiedzać sklepy? – zapytałam.
- Oczywiście. Tylko na was czekamy.
- Dobra. To ja się przebieram i możemy wracać. Ala,
pomożesz mi?
- Jasne. Chodź.
Po dwudziestu minutach udało mi się wyzwolić z „bezy” i
wskoczyłam w swoje wygodne ciuszki. Po Alę przyjechał Tomek, a nasza piątka
wróciła razem. Oczywiście przymierzając suknie robiłam w przymierzalni zdjęcia,
by móc je potem pokazać Michałowi. Tak. Nie wierzę w żadne przesądy.
Szczególnie te o ślubie. Moi rodzice w nie wierzyli i wszyscy wiemy, jak się to
skończyło. A poza tym chcę znać zdanie Miśka. W końcu to jego żoną mam być. I
to jemu mam się podobać. Chociaż i tak pewnie by powiedział, że mogę przyjść
nawet w worku po kartoflach.
Wieczorem Kubiakowie wyjechali. Chcieli jeszcze odwiedzić
moją przyszłą teściową w Wałczu. W końcu mogłam pokazać Michałowi zdjęcia.
Gdybym zrobiła to przy Kindze urwałaby mi głowę.
- W tej wyglądasz ślicznie. – wskazał na zdjęcie.
- Wiem. Mi też się podoba. Ale chcę jeszcze poszukać. Może
znajdę coś lepszego.
- Może… Ale wiesz, że jak dla mnie mogłabyś przyjść w
worku po ziemniakach? – na jego słowa się zaśmiałam. – Powiedziałem coś
śmiesznego?
- Nie. Po prostu robiąc te zdjęcia pomyślałam sobie, że
tak powiesz.
- Telepatia?
- Chyba tak. Widzisz. Rozumiemy się bez słów.
- To dobrze. – poruszał brwiami.
Odłożył telefon i zaczął mnie całować. Najpierw
delikatnie, a potem coraz zachłanniej. Jego ręce błądziły po moim ciele. Po
chwili pozbył się mojej bluzki. Swojej także. Wziął mnie na ręce nie przestając
całować. Kierował swoje kroki do sypialni. Trochę się poobijaliśmy o ściany,
ale przecież nikt nie patrzył na drogę. Byliśmy zbyt zajęci. Nawet nie wiem
kiedy pozbyliśmy się bielizny… Był namiętny, ale zarazem zachłanny. Czasem
zastanawiałam się, ile upojnych nocy nasze łóżko jeszcze wytrzyma…
Budzik zadzwonił przed 7.00. Tak bardzo nie chciało nam
się wstać, jednak Michał musiał jechać na trening, a ja na uczelnię. Na
szczęście dzisiaj miałam dość fajne zajęcia, bo z rysunku. A ja zawsze lubiłam
projektować i rysować. Wracając do poranka. Michał jako pierwszy zwlókł się z
łóżka. I poszedł pod prysznic. Chwilę później wyszedł, co dało mi możliwość
przygotowania się na zajęcia. W tym czasie Misiek zrobił kanapki i kawę. Tak..
Tego mi było trzeba.. Kawa. Mocna, czarna, gorzka kawa. Kiedy zjedliśmy
posprzątaliśmy ze stołu i zaczęliśmy się pakować. Michał rzeczy na trening, ja
wszystkie potrzebne przybory do projektowania. Z mieszkania wyszliśmy o 7.45. Każde
rozeszło się w swoją stronę, jednak zanim to nastąpiło zatopiliśmy się w
pocałunku.
***
Dzisiejszy trening był ciężki. Trener nie odpuszczał
chłopakom nawet na minutę. Zespół cały czas piął się ku górze w Pluslidze.
Michał dawał z siebie wszystko, tym bardziej, że na treningu był obecny
Anastasi. W końcu niedługo zaczyna się sezon reprezentacyjny. A kadra sama się
nie powoła. Wiedział, że kadra może pokrzyżować jego plany związane ze ślubem,
ale to jest jego praca. Coś, na co pracował prawie całe swoje życie. Sarah
także bardzo tego chce. Chce, by spełniał swoje marzenia. Bo jeśli On będzie
szczęśliwy, Ona także.
- Michał! – zawołał Anastasi.
W jego stronę odwrócili się wszyscy siatkarze o tym
imieniu, jednak Andrea wskazał na Kubiaka.
- Tak?
- Michał, chciałem Ci podziękować za zaproszenie na ślub.
To bardzo miłe z Waszej strony. Dziękuję. Przyjadę na pewno.
- To my dziękujemy. Naprawdę. A teraz przepraszam, ale
muszę wracać do treningu.
- Leć, leć! – zaśmiał się Anastasi.
Po dość długim i wyczerpującym treningu chłopaki poszli
do szatni. Nie obyło się bez wszczęcia tematu Michała na „dywaniku” u
Anastasiego. Kubiak nawet nie komentował tych rozmów, tylko się zaśmiał. Ogarnięty
po treningu wyszedł z szatni. Postanowił zadzwonić do Sarah.
***
- Nie przeszkadzam? – usłyszała głos w słuchawce.
- Nie. Właśnie mam chwilę wolną. Stęskniłeś się już?
- Oczywiście, że tak. O której kończysz?
- Za godzinę. Ale może uda mi się wcześniej urwać, bo
właściwie kończę już projekt.
- To fajnie. Czekam w mieszkaniu i idziemy na miasto.
Jestem głodny a nie chce mi się gotować. A poza tym mam dla Ciebie informację.
- Dobrze mój leniuszku. To za godzinę będę. Czekaj na
mnie. Kocham.
- Ja też. Pa.
Jaką może mieć dla mnie informację? Teraz zamiast skupić
się na projekcie będę rozkminiać. Mógł chociaż powiedzieć, czy to dobra
wiadomość, czy zła. Przecież ja się będę tym stresować! No nic. Pozostało mi
tylko wytrzymać godzinę na zajęciach…
_______________________________________________________________________
Mimo natłoku zajęć udało mi się napisać dla Was rozdział. Mam nadzieję, że się spodoba. Suknie ślubne - do wglądu :)
Mam do Was ogromną prośbę. Moja znajoma bierze udział w konkursie. Jest on dla Niej bardzo ważny, gdyż dzięki niemu może spełnić swe marzenie. Jest tylko jedno "ale". Żeby wygrać potrzebuje głosów na Facebooku. W związku z tym proszę Was o pomoc. Zajmie Wam to dosłownie kikla chwil i nic nie kosztuje. Wystarczy kliknąć w link i zagłosować. Strona automatycznie otwiera się na właściwym obrazku do zagłosowania. Będę Wam bardzo wdzięczna, jeśli pomożecie :) Tylko dzięki Wam, moja znajoma może wygrać. Liczy się każdy głos! Z góry dziękuję. Link poniżej.
---> KONKURS <---
---> KONKURS <---
PS. Na drugim blogu rozdział prawdopodobnie pod koniec tygodnia :)
Pozdrawiam, no_princess :**
Ta pierwsza... moje oczy aż się błyszczały z zachwytu :D Prześliczna! Kiedy byłam młodsza i marzyłam o swoim ślubie, zawsze wyobrażałam sobie prostą, elegancką suknię, dlatego ta bardzo mi się spodobała.
OdpowiedzUsuńHahaha ta "beza" to mnie przyprawiła o "dziki" atak śmiechu.
Jak napisałaś o jej zajęciach z rysunku, aż zatęskniłam za rysowaniem :)
Takie szalone noce...proponuję łóżko że stalowymi elementami :P
Przez Ciebie mam ochotę na ciasto :/ :DD
Czekam na więcej, blueberrysmile :*
Cieszę się, że zareagowałaś tak samo jak ja na te suknie :)
UsuńJakie ciasto?
Pozdrawiam :**
znaczy się trzeba nacisnąć "głosuj" a nie "lubię to". z góry wszystkim Wam dziękuję :)
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle świetny.
OdpowiedzUsuńPS. Już zagłosowałam. Życz koleżance ode mnie powodzenia! :)
Pozdrawiam, Agata ;* <3
Dziękuję :)
UsuńPozdrawiam :*
jestem fanką Twoich opowiadań! ;)
OdpowiedzUsuńzapraszam w wolnej chwili.
http://ja-on-my-jednosc.blogspot.com/2013/02/rodzia-2.html
Dziękuję, jest mi bardzo miło :) Na pewno zajrzę.
UsuńPozdrawiam :D
Śliczna ta suknia (tak, właśnie ta "bezowa")! A Kubiak to właściwy mężczyzna na właściwym miejscu, nawet robi gorzką kawę (fuj!) ;) Andrea na ślubie, no, no, będzie Włoski akcent!
OdpowiedzUsuńCzekam na następny, S. ;)
W międzyczasie zapraszam do mnie na VI- http://dzikaprzygodazsiatkowka.blogspot.com/
Nie, no ta suknia brzydka nie jest, tylko potrzebowałam obszernej sukni i ta nadawała się idealnie :) Ja też nie lubię gorzkiej kawy.. :P Już zaglądam :)
UsuńPozdrawiam :D
Super rozdział. Gorzka kawa=fujka!! Dawaj szybko następny ! :D
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Już wstawiam :)
UsuńPozdrawiam :D
Już się nie mogę doczekać tego ślubu, może być śmiesznie :D Piękna ta sukienka <3 Ciekawe jaką wiadomość ma Misiek dla Sarah...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam na pierwszy rozdział: http://crazy-hater-of-volleyball.blogspot.com
Dziękuję :)
UsuńPozdrawiam :*