sobota, 23 lutego 2013

Rozdział 73.



Niechętnie wstałam i poszłam otworzyć drzwi. Po chwili wróciłam z gościem do salonu.

- Już wróciłeś tato? Przecież miałeś być w Wałczu do końca tygodnia?
- No tak, ale wiesz jak mama. Kazała mi jechać, żeby przywieźć Wam trochę rzeczy. – uniósł rękę z koszykiem.
- Mama jest niewiarygodna. Przecież my się tu dobrze odżywiamy. Tato… - Misiek zaczął marudzić. – A nie możesz tego wziąć do siebie. Przecież my tego nie zjemy.
- Ale jak mama się dowie, to będziemy za to odpowiadać wszyscy. – zaśmiał się Pan Kubiak.
- Panie Jarku.. Się wie!
- Zaraz, zaraz.. Jakie Panie. Tata… - westchnął.
- Dobrze… Tato. – uśmiechnęłam się.
- No. I żeby mi to było ostatni raz. A teraz zmykam, bo muszę to do lodówki pochować.
- Pa. Dobrej nocy. – pożegnaliśmy go.

Tato. Od dziś będę musiała na nowo wprowadzić to słowo do mojego słownika. Od czasu rozwodu moich rodziców nie używałam tego określenia. Odzwyczaiłam się. A teraz znów będę go używać. Nawet nie spostrzegłam się, kiedy pojedyncza łza spłynęła po moim policzku.

- Kochanie, co się stało? – zapytał troskliwie Michał.
- Nic. Wszystko w porządku. – uśmiechnęłam się.
- To czemu płaczesz?
- Bo właśnie zdałam sobie sprawę, że po dwunastu latach w moim życiu pojawił się ktoś, do kogo mogę powiedzieć tato…

Tydzień przed ślubem

- … i w tym momencie jeden ze świadków podaje obrączki. – ksiądz powtórzył po raz milion pięćset sto dziewięćsetny raz. – Czy będą dziś świadkowie?
- Za jakieś 10 -15 minut powinni się zjawić. – poinformował Michał.
- To dobrze, bo zaraz się pobieracie, a to jest dopiero trzecia próba.

Tak jak Michał mówił, po 10 minutach do kościoła weszli Bartman z Asią i Alicja z Tomkiem. Ala i Zbyszek podeszli do nas, a ich partnerzy usiedli w jednej z ławek, robiąc sztuczny tłum.

- Wszyscy są? – zapytał ksiądz, na co przytaknęliśmy zgodnie. – To zaczynamy. Od początku.

7.04.2013r

Ubrana w białą suknię stoję przed drzwiami kapliczki. Rolę mojego ojca pełni dziś wujek. Milion myśli przepływa przez moją głowę. Lecz jedna z nich bierze górę nad wszystkimi. „Tak Sarah. To Ten jedyny”

- Możemy iść? – pyta mnie.
- … Tak. – odpowiedziałam po chwili namysłu.

Drzwi się otworzyły i zaczęto grać marsz weselny. Wszyscy goście wstali z miejsc, a ich wzrok utkwił na mnie. Mijając moich najbliższych Kanady widziałam łzy w ich oczach.

Staliśmy przy ołtarzu. Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy trzymając się za ręce.

- Ja Michał, biorę sobie Ciebie Sarah za żonę i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący i Wszyscy Święci. – Michał powtórzył po księdzu przysięgę.
- Ja Sarah, biorę sobie Ciebie Michale za męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący i Wszyscy Święci.

Po chwili nastąpiła wymiana obrączek. Oczywiście ślub nie byłby ślubem, gdyby nie wpadki. W tym przypadku Zibi nie mógł znaleźć obrączek. Okazało się, że przechowywała je Asia.

Ceremonia trwała półtorej godziny. Kiedy wychodziliśmy z kapliczki zostaliśmy obsypani ryżem i pieniążkami. Jak nakazuje tradycja musieliśmy trochę tych grosików zebrać, żeby coś tam..

Przybyliśmy do restauracji. Kiedy goście usiedli na swoich miejscach Michał zabrał głos.

- Chcieliśmy Wam bardzo podziękować za przybycie i życzymy dobrej zabawy.

Goście zaczęli bić brawa i krzyczeć „gorzko, gorzko”. Zaśmialiśmy się tylko, a po chwili połączyliśmy się długim pocałunku. Słyszeliśmy gromkie brawa i wiwaty. Po posiłku zaczęły się tańce. Jako pierwsza oczywiście musiała zatańczyć para młoda, więc zbytnio nie mieliśmy z Miśkiem wyboru.

- Pani Kubiak, zatańczymy?
- Oczywiście Panie Kubiak.

Kiedy zaczęły wybrzmiewać pierwsze nuty piosenki Michał przyciągnął mnie do siebie,  po czym przejął inicjatywę i prowadził. Po naszym tańcu przyszedł czas na taniec z rodzicami. Wujek nie czekając na zaproszenie pochwycił moją dłoń i zaczęliśmy wirować w takt muzyki. Muszę przyznać, że rodzina Baronów tańczy wprost rewelacyjnie.
O północy nastąpiło rzucanie welonem i muszką. Pierwszy rzucał Michał, choć upierał się, bym ja to robiła. Jednak potrzebowałam pomocy przy zdjęciu welonu.

- Wszyscy kawalerzy mają się ustawić. – oznajmił Michał. – Nie ma żadnego ale.
- Kawalerzy Krzysiu. – poinformowałam Igłę.
- No ja… - odpowiedział zawiedziony i udał się do Iwony.

Muszka Michała powędrowała w ręce Bartmana. Nie żeby specjalnie, ale zupełnie przez przypadek.

- Wy to ukartowaliście! – krzyknął Zibi.
- O co Ty nas podejrzewasz? – zapytał Michał.
- O… Dobra. Nieważne. Sarah, celuj w Aśkę!
- Zobaczę, co da się zrobić. – odparłam.

Po wyplątaniu się z welonu poprosiłam wszystkie panny o ustawienie się.

- Joanno Michalska. Ty także. – powiedziałam, kiedy zauważyłam jak próbuje się niepostrzeżenie wymknąć.

No i się stało. Rzuciłam z całej siły welonem, który chcąc nie chcąc poleciał w ręce przyszłej Pani Bartman.

Po chwili znów bawiliśmy się przy rytmach muzyki. Co chwilę tańczyłam z kimś innym. Szczerze mówiąc z siatkarzami tańczy się strasznie. Są zdecydowanie za wysocy.

Przed piątą postanowiliśmy z Michałem wymknąć się niepostrzeżenie. Pojechaliśmy wynajętą limuzyną do hotelu. Kiedy przechodziliśmy korytarzem wzrok przechodzących tam ludzi był w nas utkwiony. Po chwili byliśmy już w wynajętym apartamencie. Jak tylko drzwi się zamknęły zaczęliśmy się całować. Michał praktycznie jednym ruchem ręki zdjął z siebie marynarkę. Zaczęłam rozpinać jego koszulę. Nie pozostawał mi dłużny i jego ręce wędrowały po moich plecach szukając zapięcia w sukni. Po długiej batalii z białym materiałem udało mi się oswobodzić. Michał także pozbył się już smokingu, co tylko ułatwiało nam to, co mieliśmy robić za chwilę…


______________________________________________________________________
No i wreszcie jest! Długo wyczekiwany przez wszytskich ślub. Suknię, w której "wystąpiła" Sarah możecie zobaczyć. Mam nadzieję, że wam się spodoba.

Pozdrawiam, śpiąca no_princess :**

17 komentarzy:

  1. Jak fajnie! *,* Ślub i wesele udane...noc poślubna z pewnością również ^^
    Czekam na następny :*
    Marta♥

    OdpowiedzUsuń
  2. nareszcie się odezwałaś! ślub, Pani Kubiak,Krzysio i cała reszta=rozdział udany! :D Pozdrawiam i czekam na następny :3 Olgaaaa xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :) Następny dzisiaj wieczorem.

      Pozdrawiam :D

      Usuń
  3. Aww ;3 pięknie! Suknia też wspaniała. Jejku jak ten czas szybko zlecił w Twoim opowiadaniu. To tak jakby ledwo się poznali, a już stanęli na ślubnym kobiercu :D
    Hahaha a to Igła "wieczny kawaler" ale żonaty :P
    Pozdrawiam blueberry smile :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Cieszę się, ze suknia Ci się podoba.

      Pozdrawiam :*

      Usuń
  4. Zapraszam na kolejny rozdział http://listy-do-mw.blogspot.com/ Zachęcam do komentowania :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Opisujesz wszystko jakby się to działo naprawdę. ^^ Jestem wprost zachwycona tym rozdziałem ;D Jak zwykle GENIALNY ! ;*

    Pozdrawiam i czekam na kolejnyy ! ;D <3 ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. wzruszyłam się....Oj co Ty, a raczej Twoje pisanie ze mną robi...:D
    Pozdrawiam ciepło
    In my head :*

    OdpowiedzUsuń
  7. O jak fajnie... i romantycznie ;) Czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  8. No nareszcie ślub. ;3
    Aż miałam łzy w oczach . :))
    To nieładnie ze strony Sary i Michała, żeby tak ukartować rzucanie welonu i muszki. hahah
    W wolnej chwili zapraszam do mnie. :)
    http://nuestro-amor-sera-siempre.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och.. Przecież to nie było ukartowane. "Muszka Michała powędrowała w ręce Bartmana. Nie żeby specjalnie, ale zupełnie przez przypadek." - przypominam i podkreślam to drugie zacytowane zdanie :DD
      Oczywiście, że wpadnę :)

      Pozdrawiam :D

      Usuń
    2. Tak, tak, ja znam takie zupełne przypadki ! :P hahaha

      Usuń