Niechętnie wstałam i poszłam otworzyć drzwi. Po chwili
wróciłam z gościem do salonu.
- Już wróciłeś tato? Przecież miałeś być w Wałczu do
końca tygodnia?
- No tak, ale wiesz jak mama. Kazała mi jechać, żeby
przywieźć Wam trochę rzeczy. – uniósł rękę z koszykiem.
- Mama jest niewiarygodna. Przecież my się tu dobrze
odżywiamy. Tato… - Misiek zaczął marudzić. – A nie możesz tego wziąć do siebie.
Przecież my tego nie zjemy.
- Ale jak mama się dowie, to będziemy za to odpowiadać
wszyscy. – zaśmiał się Pan Kubiak.
- Panie Jarku.. Się wie!
- Zaraz, zaraz.. Jakie Panie. Tata… - westchnął.
- Dobrze… Tato. – uśmiechnęłam się.
- No. I żeby mi to było ostatni raz. A teraz zmykam, bo
muszę to do lodówki pochować.
- Pa. Dobrej nocy. – pożegnaliśmy go.
Tato. Od dziś będę musiała na nowo wprowadzić to słowo do
mojego słownika. Od czasu rozwodu moich rodziców nie używałam tego określenia.
Odzwyczaiłam się. A teraz znów będę go używać. Nawet nie spostrzegłam się,
kiedy pojedyncza łza spłynęła po moim policzku.
- Kochanie, co się stało? – zapytał troskliwie Michał.
- Nic. Wszystko w porządku. – uśmiechnęłam się.
- To czemu płaczesz?
- Bo właśnie zdałam sobie sprawę, że po dwunastu latach w
moim życiu pojawił się ktoś, do kogo mogę powiedzieć tato…
Tydzień przed
ślubem
- … i w tym momencie jeden ze świadków podaje obrączki. –
ksiądz powtórzył po raz milion pięćset sto dziewięćsetny raz. – Czy będą dziś
świadkowie?
- Za jakieś 10 -15 minut powinni się zjawić. –
poinformował Michał.
- To dobrze, bo zaraz się pobieracie, a to jest dopiero trzecia
próba.
Tak jak Michał mówił, po 10 minutach do kościoła weszli
Bartman z Asią i Alicja z Tomkiem. Ala i Zbyszek podeszli do nas, a ich
partnerzy usiedli w jednej z ławek, robiąc sztuczny tłum.
- Wszyscy są? – zapytał ksiądz, na co przytaknęliśmy
zgodnie. – To zaczynamy. Od początku.
7.04.2013r
Ubrana w białą suknię stoję przed drzwiami kapliczki.
Rolę mojego ojca pełni dziś wujek. Milion myśli przepływa przez moją głowę. Lecz
jedna z nich bierze górę nad wszystkimi. „Tak Sarah. To Ten jedyny”
- Możemy iść? – pyta mnie.
- … Tak. – odpowiedziałam po chwili namysłu.
Drzwi się otworzyły i zaczęto grać marsz weselny. Wszyscy
goście wstali z miejsc, a ich wzrok utkwił na mnie. Mijając moich najbliższych Kanady
widziałam łzy w ich oczach.
Staliśmy przy ołtarzu. Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy
trzymając się za ręce.
- Ja Michał, biorę sobie Ciebie Sarah za żonę i ślubuję
Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do
śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący i Wszyscy Święci. – Michał powtórzył
po księdzu przysięgę.
- Ja Sarah, biorę sobie Ciebie Michale za męża i ślubuję
Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do
śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący i Wszyscy Święci.
Po chwili nastąpiła wymiana obrączek. Oczywiście ślub nie
byłby ślubem, gdyby nie wpadki. W tym przypadku Zibi nie mógł znaleźć obrączek.
Okazało się, że przechowywała je Asia.
Ceremonia trwała półtorej godziny. Kiedy wychodziliśmy z
kapliczki zostaliśmy obsypani ryżem i pieniążkami. Jak nakazuje tradycja
musieliśmy trochę tych grosików zebrać, żeby coś tam..
Przybyliśmy do restauracji. Kiedy goście usiedli na
swoich miejscach Michał zabrał głos.
- Chcieliśmy Wam bardzo podziękować za przybycie i
życzymy dobrej zabawy.
Goście zaczęli bić brawa i krzyczeć „gorzko, gorzko”.
Zaśmialiśmy się tylko, a po chwili połączyliśmy się długim pocałunku.
Słyszeliśmy gromkie brawa i wiwaty. Po posiłku zaczęły się tańce. Jako pierwsza
oczywiście musiała zatańczyć para młoda, więc zbytnio nie mieliśmy z Miśkiem
wyboru.
- Pani Kubiak, zatańczymy?
- Oczywiście Panie Kubiak.
Kiedy zaczęły wybrzmiewać pierwsze nuty piosenki Michał
przyciągnął mnie do siebie, po czym
przejął inicjatywę i prowadził. Po naszym tańcu przyszedł czas na taniec z
rodzicami. Wujek nie czekając na zaproszenie pochwycił moją dłoń i zaczęliśmy
wirować w takt muzyki. Muszę przyznać, że rodzina Baronów tańczy wprost
rewelacyjnie.
O północy nastąpiło rzucanie welonem i muszką. Pierwszy
rzucał Michał, choć upierał się, bym ja to robiła. Jednak potrzebowałam pomocy
przy zdjęciu welonu.
- Wszyscy kawalerzy mają się ustawić. – oznajmił Michał. –
Nie ma żadnego ale.
- Kawalerzy Krzysiu. – poinformowałam Igłę.
- No ja… - odpowiedział zawiedziony i udał się do Iwony.
Muszka Michała powędrowała w ręce Bartmana. Nie żeby
specjalnie, ale zupełnie przez przypadek.
- Wy to ukartowaliście! – krzyknął Zibi.
- O co Ty nas podejrzewasz? – zapytał Michał.
- O… Dobra. Nieważne. Sarah, celuj w Aśkę!
- Zobaczę, co da się zrobić. – odparłam.
Po wyplątaniu się z welonu poprosiłam wszystkie panny o
ustawienie się.
- Joanno Michalska. Ty także. – powiedziałam, kiedy
zauważyłam jak próbuje się niepostrzeżenie wymknąć.
No i się stało. Rzuciłam z całej siły welonem, który chcąc
nie chcąc poleciał w ręce przyszłej Pani Bartman.
Po chwili znów bawiliśmy się przy rytmach muzyki. Co
chwilę tańczyłam z kimś innym. Szczerze mówiąc z siatkarzami tańczy się strasznie.
Są zdecydowanie za wysocy.
Przed piątą postanowiliśmy z Michałem wymknąć się
niepostrzeżenie. Pojechaliśmy wynajętą limuzyną do hotelu. Kiedy
przechodziliśmy korytarzem wzrok przechodzących tam ludzi był w nas utkwiony.
Po chwili byliśmy już w wynajętym apartamencie. Jak tylko drzwi się zamknęły
zaczęliśmy się całować. Michał praktycznie jednym ruchem ręki zdjął z siebie
marynarkę. Zaczęłam rozpinać jego koszulę. Nie pozostawał mi dłużny i jego ręce
wędrowały po moich plecach szukając zapięcia w sukni. Po długiej batalii z
białym materiałem udało mi się oswobodzić. Michał także pozbył się już
smokingu, co tylko ułatwiało nam to, co mieliśmy robić za chwilę…
______________________________________________________________________
No i wreszcie jest! Długo wyczekiwany przez wszytskich ślub. Suknię, w której "wystąpiła" Sarah możecie zobaczyć. Mam nadzieję, że wam się spodoba.
Pozdrawiam, śpiąca no_princess :**
Jak fajnie! *,* Ślub i wesele udane...noc poślubna z pewnością również ^^
OdpowiedzUsuńCzekam na następny :*
Marta♥
Dziękuję :D
UsuńPozdrawiam :*
nareszcie się odezwałaś! ślub, Pani Kubiak,Krzysio i cała reszta=rozdział udany! :D Pozdrawiam i czekam na następny :3 Olgaaaa xd
OdpowiedzUsuńDzięki :) Następny dzisiaj wieczorem.
UsuńPozdrawiam :D
Aww ;3 pięknie! Suknia też wspaniała. Jejku jak ten czas szybko zlecił w Twoim opowiadaniu. To tak jakby ledwo się poznali, a już stanęli na ślubnym kobiercu :D
OdpowiedzUsuńHahaha a to Igła "wieczny kawaler" ale żonaty :P
Pozdrawiam blueberry smile :*
Dziękuję :) Cieszę się, ze suknia Ci się podoba.
UsuńPozdrawiam :*
Zapraszam na kolejny rozdział http://listy-do-mw.blogspot.com/ Zachęcam do komentowania :*
OdpowiedzUsuńDziękuję
UsuńPozdrawiam :*
Opisujesz wszystko jakby się to działo naprawdę. ^^ Jestem wprost zachwycona tym rozdziałem ;D Jak zwykle GENIALNY ! ;*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na kolejnyy ! ;D <3 ;*
Dziękuję :) Bardzo mi miło =D
UsuńPozdrawiam :**
wzruszyłam się....Oj co Ty, a raczej Twoje pisanie ze mną robi...:D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło
In my head :*
Dziękuję :) To miłe.
UsuńPozdrawiam :*
O jak fajnie... i romantycznie ;) Czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńPozdrawiam :D
No nareszcie ślub. ;3
OdpowiedzUsuńAż miałam łzy w oczach . :))
To nieładnie ze strony Sary i Michała, żeby tak ukartować rzucanie welonu i muszki. hahah
W wolnej chwili zapraszam do mnie. :)
http://nuestro-amor-sera-siempre.blogspot.com/
Och.. Przecież to nie było ukartowane. "Muszka Michała powędrowała w ręce Bartmana. Nie żeby specjalnie, ale zupełnie przez przypadek." - przypominam i podkreślam to drugie zacytowane zdanie :DD
UsuńOczywiście, że wpadnę :)
Pozdrawiam :D
Tak, tak, ja znam takie zupełne przypadki ! :P hahaha
Usuń