Michał po cichu otworzył drzwi, by nikogo nie obudzić.
Była trzecia w nocy, a my dopiero wróciliśmy ze spaceru. Wzięliśmy po kolei
prysznic i poszliśmy spać. Zasnęliśmy wtuleni w siebie.
- Co? – zapytał zaspany Michał, kiedy ktoś zapukał do
naszego pokoju.
- Dzieci, śniadanie. – oznajmił Pan Jarek.
- Już idziemy tato.
Po dwudziestu minutach dołączyliśmy do reszty rodziny. Po
śniadaniu zaczęliśmy się powoli pakować. Na moment przestaliśmy, bo Michał
zaczął mnie całować, kiedy ktoś zapukał.
- Nie dadzą nam spokoju. – westchnął. – Proszę.
- Goście przyszli.
- Oo.. to fajnie. Za chwilę zejdziemy.
- Goście? – przeraziłam się.
- Dalsza rodzina. Zawsze przyjeżdżają w drugi dzień
Świąt. Ale spokojnie. Większość jest mniej więcej w naszym wieku.
Po chwili zeszliśmy na dół i przywitaliśmy się z bliskimi
Michała. Miał rację. Byli naprawdę w porządku. Spędziliśmy cały dzień w ich
towarzystwie, po czym postanowiliśmy wracać do domu.
- Dziku, serio nie możecie zostać? – zapytał kuzyn
Michała.
- Stary.. Nie ma opcji. Jutro o 11.00 mam trening.
Bernardi nie popuści. Za chwilę gramy znowu mecze.
- Szkoda. Może uda nam się wpaść kiedyś do Was.
- Spoko.
Pożegnaliśmy się ze wszystkimi, spakowaliśmy walizki do
samochodu i wyruszyliśmy do Jastrzębia. Podróż minęła bardzo niespokojnie.
Wszędzie korki, trasa prawie nieodśnieżona, a na dodatek padał deszcz. Do Jastrzębia
przyjechaliśmy dobrze po 2.00. Nawet nie rozpakowaliśmy samochodu. Byliśmy zbyt
zmęczeni. Kiedy tylko weszliśmy do mieszkania umyliśmy się i poszliśmy spać.
Obudziliśmy się przed 10.00. Michał poszedł przygotować
się do treningu, a ja w tym czasie zrobiłam śniadanie.
- Kotek, ja wezmę Twój samochód, a jak wrócę, to
rozpakujemy mój. Ok.?
- Jasne. Bierz. Klucze i dokumenty powinny być w
sypialni. – odpowiedziałam.
Po jakichś piętnastu minutach zostałam sama. Postanowiłam
zrobić porządek w mieszkaniu. Przed wyjazdem do Wałcza zostawiliśmy taki
bałagan, że głowa mała. Chwilę później zadzwonił mój telefon.
- Halo?
- Wesołych Świąt! – usłyszałam głos całej ekipy Afro.
- Dzięki. Wesołych. A co?> wy wszyscy razem spędzacie
Święta? – zapytałam.
- Oczywiście. Dzwoniliśmy już wcześniej, ale nie
odbierałaś, więc pomyśleliśmy, że rodzinka Michała nie daje Wam spokoju.
- Po części tak było. Co u was?
- Jakoś leci. CO robicie na sylwestra?
- Przykro mi, jedziemy do Rzeszowa. Miał być u nas, ale
Igła nowy dom chce opić.
- Kurde.. A już planowaliśmy was zgarnąć do Warszawy. –
odezwał się Baron.
- No widzisz.. Następnym razem.
- Ok. Trzymamy za słowo. W takim razie nie będziemy
przeszkadzać. Jeszcze raz Wesołych i pozdrów Michała. Pa.
- Cześć. Dzięki.
Kiedy się rozłączyłam zadzwoniła do mnie Ala. Także
złożyła mi życzenia, a ja jej. Tak się rozgadałyśmy, że zakończyłam połączenie
koło 12.00, a zaczęliśmy gadać, jakoś krótko po 11.00. Już miałam zaczynać
sprzątać, kiedy kolejny raz zadzwonił mój telefon.
- Czego znowu? – zapytałam nie patrząc na ekran
urządzenia.
- Przepraszam. Chciałem tylko zapytać, czy nie masz
ochoty wpaść na trening, bo chłopaki chyba się stęsknili. Przynajmniej tak
mówią. – wyrecytował Michał.
- To Ty.. Miałam przed chwilą dwa telefony, jeden po
drugim. Myślałam, że to ktoś z życzeniami znowu. Pewnie, że wpadnę. Będę za pół
godziny. Pa. – rozłączyłam się.
Postanowiłam się przejść na halę. Przecież nie będziemy
wracać dwoma samochodami. Ubrałam się w coś wygodnego i wyszłam z mieszkania.
Tak jak obiecałam, po pół godziny byłam na miejscu. Ochroniarz wpuścił mnie bez
problemu. W końcu tyle razy już tu byłam, że mnie zapamiętał. Kiedy weszłam na
salę, w której trenowali rozległy się okrzyki radości na mój widok. Przywitałam
się ze wszystkimi, po czym chwilę porozmawialiśmy. Trener nie miał nic przeciwko,
ponieważ dopiero co skończyły się święta i chłopaki trochę poszaleli przez ten
czas z jedzeniem. Po skończonym „treningu” wróciliśmy do mieszkania. Michał
wziął prysznic, i zaczął wypakowywać samochód. Zaraz do niego dołączyłam i po
20 minutach wszystko było już w mieszkaniu.
- Jestem zmęczona Michał. Zrób mi masaż. – poprosiłam.
- Nie za dobrze by Ci było? – zapytał, lecz mimo to
zaczął masować mi plecy.
W końcu nie wytrzymał i zaczął błądzić rękoma po moim
ciele przy okazji całując mnie. Odwróciłam się do niego przodem i wpiłam się w
jego usta. Po chwili zdjął ze mnie koszulę w wyniku czego zostałam w samym
staniku. Niestety naszą sielankę przerwał dzwonek do drzwi.
- Kurwa.. Kogo niesie… W takim momencie? – zasmucił się Michał.
- Odrobimy to. – uśmiechnęłam się.
Michał poszedł otworzyć drzwi, a ja w tym czasie ubrałam
z powrotem koszulę. Po chwili usłyszałam śmiechy w korytarzu, więc udałam się w
tamtą stronę. To co, albo kogo zobaczyłam zaskoczyło mnie totalnie.
- Asia, Zbyszek? Co wy tu robicie? – zapytałam.
- Przyjechaliśmy z życzeniami i prezentem dla was. –
oznajmił atakujący. – Więc Wesołych świąt, miłości, seksu, ślubu, dzieci i w
ogóle wszystkiego najlepszego. Proszę. – wręczył nam dość duże pudełko.
- Dziękujemy, wzajemnie. Ale my nic dla Was nie mamy..
- Już zrobiliście nam prezent. Trochę wcześniej. To
dzięki Wam, jesteśmy razem. – dodała Asia.
- I Wy specjalnie jechaliście do nasz z Rzeszowa?
- Tak. – wypiął dumnie pierś Bartman.
- Wariaci.. Nie mogliście poczekać do sylwestra? A
właśnie. Wiecie, że jest zmiana planów i impreza nie odbywa się u nas, tylko u
Ignaczaków?
- Wiemy, wiemy.
Asia i Zbyszek dali się przekonać, żeby zostali na kawę
chociaż. Bardzo się za nimi stęskniłam. W sumie za Bartmanem, bo Asi prawie nie
znam. Dzień upłynął nam w bardzo miłej atmosferze i nawet nie spostrzegliśmy
się, kiedy zrobiło się późno.
______________________________________________________________________
Jestem. Dziekuję wszystkim za zrozumienie. Sądzę, że posty będą pojawiać się teraz co drugi dzień, a na weekend codziennie. Mam nadzieję, że spodoba się wam ten rozdział.
Pozdrawiam, no_princess :*
Mi się tam bardzo podoba ;)
OdpowiedzUsuńW dwa dni doszłam do 61 tak jakoś dobrze się czytało :d
Eve
Łał.. Ja sama tego w tydzień chyba bym nie przeczytała :) Ale dziękuję :D
UsuńPozdrawiam :D
a ja ogarnęłam całość w jeden dzień :D o to właśnie sposób jak można sobie umilić chorobę :)
OdpowiedzUsuńJak miło :) W takim razie szybciutko wracaj do zdrowia :D
UsuńPozdrawiam
A dziękuję, chociaż to nie choroba tylko potworny ból brzucha. Dziewczyny wiedzą o co chodzi;) na takie coś najlepsze są książki i blogi o siatkówce ;3
Usuńpozdrawiam również;) M
Rozdział jak zwykle super :D Święta, świeta i po świętach :D
OdpowiedzUsuńCzekamy na sylwestra u Igły...napewno będzie się działo :D :D
Musisz na chwile ( taka malutka jedna miliadrową sekundy) zepsuć tę sielankę :D Ale to nie teraz...później, po sylwestrze u Ignaczaków ;) Muszą oznajmić światu, że są zaręczeni ^^
Czeķam na następny!
Marta♥
Spokojnie.. Z pewnością namieszam i to nie raz :) Dziękuję.
UsuńPozdrawiam :*
Fajny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie http://peryferiesiatkarskie.blog.pl/2013/02/07/rozdzial-21-kolejne-zmartwienie/
Dziękuję :D
UsuńPozdrawiam
Ahh jak zwylke świetnie :D Już się nie mogę doczekać sylwka u Ignaczaków - aaa! :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :**
Dzięki :) Już niedługo się dowiesz :)
UsuńPozdrawiam :**
U mnie nowy rozdział http://spala-adventures.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńDziękuję :D
UsuńPozdrawiam
Piszę tutaj pierwszy raz, chociaż od pewnego czasu czytam (na telefonie więc za bardzo nie mam jak dodawać komentarzy) i chciałam Ci powiedzieć, że piszesz naprawdę GENIALNIE! Ta historia strasznie mnie wciągnęła i sprawdzam, czy czegoś nie dodałaś :) Myślę, że nie tylko ja tak sądze.. trochę się rozpisałam, ale reasumując: Świetny rozdział, więcej takich! ;*
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Miło, że zajrzałaś. Ja także czytając inne blogio na telefonie nie komentuję, bo jest to bardzo nie wygodne :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Byłam pewna, że skomentowałam :/ Jak zwykle sprzęt nawalił :((
OdpowiedzUsuńRozdział świetny jak zawsze. Przepraszam, że tak bardzo skromnie. U mnie nowy rozdział. Zapraszam! blueberrysmile :*
Dziękuję :) Nic nie szkodzi, że skromnie.
UsuńPozdrawiam :*
Pojawił się kolejny post http://i-need-you-to-smile.blogspot.com/...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Smileee...