Na urodzinach Michała zjawiło się mnóstwo osób. Chłopaki
z Jastrzębskiego, prawie cała reprezentacja... Świętowaliśmy w jednym z jastrzębskich
klubów. Na szczęście była sobota i chłopaki mieli następnego dnia wolne. Po odśpiewaniu
100 lat wszyscy wręczyliśmy Miśkowi prezenty. Od chłopaków z klubu dostał alkohol,
od chłopaków z reprezentacji wielką maskotkę dzika i do tego worek żołędzi, a
ode mnie wspomniany wcześniej zegarek. Impreza trwała do białego rana i dopiero
koło 5.00 wróciliśmy do mieszkania. Byliśmy tak zmęczeni, że nawet nie mieliśmy
siły, żeby się umyć.
- Tak? – obudził mnie dźwięk telefonu.
- Hi, Sarah. It’s me. – odezwał się głos w słuchawce.
- Hej Jessica. – odezwałam się po angielsku.
- Chciałam Ci podziękować za zaproszenie. Oczywiście, że
przyjadę.
- Naprawdę? To super. Nawet nie wiesz, jak się cieszę.
- Ja też. Ja będę już kończyć, bo do pracy muszę wracać.
Do usłyszenia i zobaczenia. Buźka.
- Ok. Paa.. Buziaki.
- Kto dzwonił? – zapytał zaspany Misiek.
- Jess. Chciała tylko powiedzieć, że będzie na ślubie.
Chodźmy jeszcze spać.
Jak powiedziałam, tak zrobiliśmy. Wtuliłam się w
Michałowy tors i po chwili już spałam.
Obudziliśmy się o 17.00. Nie chciało nam się robić
obiadu, więc poszliśmy zjeść coś na mieście. Wybór padł na chińską knajpkę. Po zjedzeniu
sushi postanowiliśmy wybrać się na spacer. Ostatnio nie było jakoś czasu na
wspólne wyjście z domu w celu bardziej rekreacyjnym. Cały czas tylko ślub i
przygotowania z nim związane. Wykończyć się idzie, a chwila odpoczynku każdemu
się przecież należy.
- Sarah, jak myślisz? Czy po ślubie coś się zmieni?
- No wiesz. Zmieni się to, że będę Panią Kubiak.
- To wiem. Ale chodzi mi bardziej o to, czy nadal
będziemy potrafili być tacy spontaniczni, beztroscy.. Rozumiesz?
- Tak. Sądzę, że to, czy się zmienimy zależy tylko i
wyłącznie od nas. Jeśli będziemy chcieli być spontaniczni, tacy będziemy. Ślub
nie oznacza tego, że stajemy się bardziej dorośli, rozsądniejsi i tak dalej.
Ślub, to tylko papier i dwie złote obrączki.
- Dzięki. O to właśnie mi chodziło. – pocałował mnie w
czubek głowy.
Zaczęło się ściemniać, więc postanowiliśmy wrócić do
domu. Nie spieszyliśmy się za bardzo. Jeszcze dziś mamy trochę wytchnienia, bo
od jutra wznawiamy przygotowania do ślubu.
Kiedy dotarliśmy do domu Michał otworzył wino i
usiedliśmy wygodnie w salonie. Wspominaliśmy ten prawie rok, który wspólnie
przeżyliśmy. Z perspektywy czasu akcja z Bartmanem w tamtym roku była zabawna.
Na szczęście wszystko się dobrze skończyło. Spać poszliśmy koło 1.00. Zasnęliśmy
wtuleni w siebie.
- Sarah, wstawaj. – usłyszałam nad sobą głos Michała.
- Zaraz.
- Nie zaraz, bo na zajęcia się spóźnisz.
- No ok.
Pół godziny później siedzieliśmy przy stole i jedliśmy
śniadanie. Michał miał dzisiaj trening do 12.00, więc później postanowiliśmy
wybrać się do galerii. 15 minut później byliśmy już gotowy do wyjścia. Udaliśmy
się na parking i oboje rozjechaliśmy się w różne strony. Ja na uczelnię, a Misiek
na halę.
- No wreszcie! Ileż można czekać w takim mrozie! –
przywitała mnie Alicja.
- Jak to mówi Misiek, jak kocha, to i mróz nie
przeszkadza.
- Nie, nie kocham Cię. Od tego masz Michała. Nie mnie. A
teraz dość pogaduszek chodź, bo zaraz Chryński będzie mordę darł, że ktoś
wchodzi spóźniony.
- No tak.. Nie
chciałabym słyszeć jak się drze. Nie o 8.00 rano. – zaśmiałam się.
Zajęcia okazały się tak nudne, jak jeszcze nigdy. To były
najnudniejsze z nudnych zajęć. Na szczęście i może nieszczęście były to dzisiaj
jedyne zajęcia, ale trwały trzy godziny. Tak więc po trzech godzinach grania w
Angry Birds na tabletach wyszłyśmy z auli.
- To co teraz? Masz czas? Może jakaś kawa? –
zaproponowała Ala.
- A wiesz, że z chęcią. Michał i tak wraca dopiero przed
pierwszą, bo o 12.00 kończy trening, więc mam trochę czasu.
Pojechałyśmy do galerii, do naszej ulubionej kawiarni.
Zamówiłyśmy sobie latte, a do tego po kawałku szarlotki.
- Ala.. Pomożesz mi, jak będę kupować suknię ślubną?
- Pewnie. Powiedz tylko kiedy mam zarezerwować sobie
czas.
- W przyszłym tygodniu? Bo w tym mamy sporo załatwiania z
Michałem jeszcze. Musimy pojechać do restauracji za miastem, do księdza, na
nauki itp. Masakra jakaś. Tak dużo do zrobienia, tak mało czasu.
- Poradzicie sobie ze wszystkim. Zobaczysz, to będzie
najpiękniejszy ślub na świecie.
- Tylko tak mówisz.
Rozmawiając nie zorientowałyśmy się, kiedy minęła 13.00.
Szybko pożegnałam się z przyjaciółką i wróciłam do mieszkania.
- Jestem! – krzyknęłam, gdy wróciłam do mieszkania.
- Jestem w salonie. Chodź. Mamy gości.
- Idę.
Kiedy weszłam do salonu przywitałam się z Kingą, Błażejem
i małym Bartusiem.
- Co wy tu robicie? Nie powinniście być w Norwegii? –
zapytałam zaskoczona.
- No wiesz.. Nie codziennie mój brat kończy pół wieku… -
powiedział Błażej, po czym zapadła głucha cisza.
- Chyba ćwierć wieku baranie! – Misiek zaczął się śmiać,
a po chwili dołączyliśmy do niego.
- No dobra.. Niech Ci będzie.
Chwilę posiedzieliśmy w mieszkaniu, po czym
postanowiliśmy, że wspólnie wybierzemy się do galerii. Rozdzieliliśmy się na
dwa obozy: żeński i męski i wyruszyliśmy na zakupy.
______________________________________________________________________
Dziś krótko. Przepraszam. Obiecuję, że Wam to wynagrodzę.
Od dziś możecie przeczytać również pierwszy rozdział na moim nowym blogu. Mam nadzieję, że przypandnie wam do gustu. Opowiadanie znajdziecie w zakładce pt: "Sorry Seems To Be The Hardest Word" u góry strony. Zapraszam :D
Pozdrawiam, no_princess :**
Rozdział fajny jak zwykle :) Bardzo pozytywnie jest. oczywiście już zaglądam na drugiego bloga.
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńPozdrawiam :D
I co z tego że krótko, za to wspaniale ;) Michu taki kochany- nie chce popaść w rutynę, a przecież z nimi to niemożliwe! Błażej zrobił bratu niespodziankę- ale z tym "pół wieku" to już przegiął ;p No i końcówka w damskim i męskim towarzystwie na zakończenie- bomba. Zapraszam do siebie na nowy rozdział- http://dzikaprzygodazsiatkowka.blogspot.com/ :)
OdpowiedzUsuńDzięki.. Ja ostatnio też w rozmowie z siostrą tak miałam. Zamiast ćwierć wieku, powiedziałam pół wieku i to mnie właśnie natchnęło. Dziękuję, już zaglądam.
UsuńPozdrawiam :D
Jednym słowem: Genialne. ! <3
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać ślubu!
Ahhh dotarłam :D Czytanie bloga Andrzeja Wrony ( sam go prowadzi ^^) jest troche zajmujące :D :D.
OdpowiedzUsuń.
Worek żołędzi i maskotkę dzika :D Hahaha jebłam ;);)
Przygotowania do ślubu pełną parą widzę :D
Ciekawa jestem jaką suknię ślubną wybierzesz Sarah :D
Zajrzę na drugiego bloga :D
Pozdrawiam: Marta♥
Hahahaha boski prezent! Normalnie mogłam sobie wyobrazić reakcję Miśka :D Jak "zwykle" balowali do późna ^^
OdpowiedzUsuńWspółczuję się im tak nudzić na tej uczelni :/ Już się nie mogę doczekać rozdziału, kiedy Sarah kupi sobie suknię :D Pozdrawiam, blueberrysmile :*
Dzięki :D
UsuńPozdrawiam :*
Ślub i gromadka dzieci! Aww... Marzenia.. ;D Nie no nie takie marzenia, bo za chwilę ślub no i ... dzieci też... Chyba, że zrobisz jeszcze jakąś awanturę *_* Prezent dla Miśka... Bauhahaha..! Jebłam! ;D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie: http://owocowalandrynaii.blogspot.com/
Natka *_*
Dziękuję :) na pewno wpadnę do Ciebie.
UsuńPozdrawiam :D
Hahaha ten nie dość, że misiek, to jeszcze dzik i na dodatek żołędzie :D Ileż powiązań xD Świetny rozdział, no cudownie piszesz i dobrze, że zaczynasz nowy blog, bo bym chyba nie wiem co zrobiła :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam gorąco :*
Dziękuję =)
UsuńPozdrawiam :*
Od samego początku czytam Twojego bloga , bardzo mi się podoba .!!
OdpowiedzUsuńZapraszam też do mnie , sama postanowiłam zacząć .! Mam nadzieję iż się spodoba :)
Oczywiście na blogu dodałam Twój do zakładki : Blogi które odwiedzam :)
Pozdrawiam Karola.!!
http://spalawziete.blogspot.com/
Dziękuję. Miło mi, że jesteś ze mną od początku :) Z pewnością zajrzę na Twojego bloga. Dziękuję za link.
UsuńPozdrawiam ciepło :D