Kiedy udało mi się wygramolić z łóżka umyłam się, zjadłam
kanapki, które mi zrobił i zadzwoniłam do niego.
- Dzień dobry, królewno.
- Cześć. Dziękuję za śniadanie. Było pyszne. O której
będziesz?
- Za dwie godzinki kończę trening. Będziesz u mnie, czy u
siebie? Bo nie wiem, gdzie mam jechać najpierw.
- Będę u siebie. Bo nie mam u Ciebie żadnych ubrań na
zmianę, ani kosmetyków.
- OK. To przyjadę. Czekaj na mnie i nigdzie nie uciekaj.
- Dobrze. Kocham Cię. Pa.
- Ja Ciebie tez kocham. Do zobaczenia.
Następnie zadzwoniłam do Karoliny.
- Cześć! – zawołałam radośnie przez telefon.
- No hej. A Ty co taka wesoła? – zapytała Karola.
- Mam dobry dzień. Co u Ciebie?
- Wszystko w porządku. Właśnie wracam z uczelni.
- Tak wcześnie?
- Tak. Nie miałam kilku zajęć. Może inaczej. Nie chciało
mi się iść na kilka zajęć. – zachichotała.
- Tak myślałam.
- A co u Ciebie? Jak Ci się mieszka w Jastrzębiu?
Poznałaś kogoś? Wiesz co mam na myśli… - usłyszałam to zaciekawienie w jej
głosie.
- W pewnym sensie tak.
- W pewnym sensie? Fajny? Kiedy go poznam?
- Spokojnie. Właściwie, to cały czas ze sobą
przebywaliśmy, ale dopiero wczoraj powiedział mi, że mnie kocha. Jest miły,
troskliwy, przystojny. Jednym słowem ideał.
- No ok. Ale kiedy go poznam?
- Właściwie to go znasz.
- Zbyszek? Tak myślałam. Podejrzewałam coś, kiedy
rozmawialiście na Twoich urodzinach.
- Zbyszek ma dziewczynę. Spotyka się z Asią. Pamiętasz?
Nie sądzę, by potrwało to jeszcze długo, ale są razem i nie chcę im
przeszkadzać. Jestem z Michałem.
- DZIKU?! Naprawdę? Jezuuuu.. Jak fajnie! – wiedziałam,
że się szczerze cieszyła. Słyszałam to w jej głosie. – To kiedy przyjeżdżacie,
żeby to wszystkim powiedzieć?
- Karola! My dopiero zaczęliśmy się spotykać. Daj nam
czasu trochę. Lepiej powiedz, kiedy Ty mnie odwiedzisz. Obiecałaś.
- Może w ten weekend? Co Ty na to?
- To jesteśmy umówione. Tylko prośba. Nie mów nikomu ok.?
- Oczywiście. Dziób na kłódkę, a klucz do kibla.
- Super. Dzięki – zaśmiałam się. – Dobra. Kończę, bo
muszę jechać do siebie się ogarnąć.
- Zostałaś u niego na noc!? – krzyknęła Karolina.
- Tak, ale tylko dlatego, że za dużo wypiłam i nie byłam
w stanie iść. Spokojnie, Michał był bardziej trzeźwy niż ja, więc do niczego
nie doszło.
- Mam nadzieję. Michał jest fajny, ale na dzieci, to Ty
za młoda jeszcze jesteś. – zaśmiała się.
- Paaaa….. – rozłączyłam się.
Zabrałam swoje rzeczy, zamknęłam mieszkanie i pojechałam
do siebie. Przebrałam się, sprzątnęłam trochę w mieszkaniu i zrobiłam obiad. Za
chwilę usłyszałam pukanie do drzwi. Otworzyłam, a ku moim oczom ukazał się
ogromny bukiet czerwonych róż. Trzymał je nie kto inny jak Michał. Zaprosiłam
go do środka.
- Witaj. –pocałował mnie delikatnie na powitanie.
- Hej. Jesteś głodny? Zrobiłam obiad.
- Z miłą chęcią się posilę.
- To w takim razie siadaj.
Poszłam do kuchni nałożyć Ratatouille na talerze. Nagle
poczułam jego dłonie na moich biodrach.
- Pomóc Ci? – zapytał.
- Nie, nie trzeba. Poradziłam sobie. – pokazałam talerze,
na których był nałożone już danie.
Wzięliśmy je i poszliśmy do jadalni.
- Opowiadaj jak trening.
- OK. Dzielnie walczyłem o każdą piłkę. Nawet wygraliśmy.
– uśmiechnął się. – A Ty co robiłaś dzisiaj?
- Po rozmowie z Tobą, zadzwoniłam do Karoliny. Tak dawno
nie gadałyśmy. Właściwie odkąd mieszkam w Jastrzębiu rozmawiałam z nią tylko
raz. Powiedziałam jej, że się spotykamy, ale obiecała, że nikomu nic nie powie.
- To fajnie. Nie chcę na razie tego rozgłaszać.
Po obiedzie zabrałam piżamę, ciuchy na zmianę, kosmetyki,
komputer i pojechaliśmy do Michała. Kiedy podjeżdżaliśmy pod jego mieszkanie
zauważyłam samochód Zbyszka. Popatrzyłam na Michała pytająco. On też nie
wiedział, co jest grane. Wysiedliśmy z auta. Wchodząc do budynku natknęliśmy
się na wychodzącego Zibiego. Wyglądał jakoś wesoło.
- Hej. – rzucił na powitanie.
- Hej. – odpowiedzieliśmy mu niemal równocześnie.
- Chciałem Ci tylko podrzucić telefon. Zostawiłeś w
szatni. Sądzę, że jest Ci potrzebny. – zwrócił się do Miśka.
- Dzięki. Właśnie zastanawiałem się, gdzie go posiałem. A
Ty co taki radosny? Pogodziliście się z Asią? – zapytał Kubiak.
- Co? Nie. Rozstaliśmy. Cieszę się, że mam już to za
sobą. Dopiero rano sobie uświadomiłem, że to jest bez sensu. Ciągle się
kłócimy, ona ma pretensje, że wyjeżdżam na mecze i nie mam dla niej czasu. A
jeszcze nie tak dawno to jej ciągle nie było. Ale teraz mam tu już za sobą i
zaczynam nowy rozdział pod tytułem „Tylko i wyłącznie siatkówka”. – zaśmiał
się.
- To dobrze, że coś z tym zrobiłeś. Ale powiem Ci, że
myślałem, że między wami się ułoży w końcu.
- No widzisz.. Jednak nie. Dobra. Ja się zbieram, bo chcę
zabrać resztę swoich rzeczy, zanim wróci Aśka. Nie chcę konfrontacji.. Cześć!
- No, trzymaj się i jeszcze raz dzięki za telefon. Do
jutra.
- Chodź. – pociągnął nie w swoją stronę.
- Jak myślisz. Domyśla się?
- Nie wiem. Jest mi to obojętne. – powiedział, po czym
dał mi buziaka w policzek.
Po 5 minutach byliśmy już na górze. Uznaliśmy oboje, że
nie będziemy się kisić w domu i wyjdziemy na spacer. Michał chciał skorzystać z
tego, że wiosna zaszczyca nas taką piękną pogodą. W końcu nie wiadomo kiedy
może ona się zepsuć.
- To co robimy?
- Sam zdecyduj.
- Jesteś pewna?
- W zupełności.
Po 20 minutach wyszliśmy. W kinie wyświetlali właśnie
„Kupiliśmy zoo”. Ucieszyłam się, bo czytałam książkę o tym samym tytule i
bardzo mi się spodobała. Po filmie Michał zabrał mnie na spacer. Chodziliśmy
długo po mieście. Pokazał mi miejsca, gdzie lubi chodzić najbardziej oraz
takie, które lepiej żebym omijała.
- Opowiedz mi coś o sobie? - nagle zapytał.
_____________________________________________________________________
Witam. Dzisiaj trochę później. Ktoś oglądał mecz dziś Resovii i ZAKSY? Jakie wrażenia? Przygotowani na jutrzejsze spotkanie?
Pozdrawiam, no_princess
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz