sobota, 22 grudnia 2012

Rozdział 18.



- Cześć! – rzuciłam się na przywitanie.
- Hej, hej, hej… Spokojnie. Nie widzieliśmy się tylko miesiąc. - zawołał Torres.
- Ten miesiąc to bardzo dużo. – uśmiechnęłam się. – Słuchajcie. Chcę wam kogoś przedstawić. Właściwie już go znacie, ale w innej roli. Otóż to jest Michał, mój chłopak. – powiedziałam z dumą w głosie.
- Cześć. – uśmiechnął się do wszystkich.
- No proszę, ledwo wyjechała, a już siatkarzy wyrywa. – usłyszałam głos za sobą. Obróciłam się i ujrzałam Alka.
- Baruś! – rzuciłam mu się na szyję.
- Też się cieszę, że Cię widzę… Dziku, Ty szczęściarzu. – zwrócił się do Michała.
- Wiem. – uśmiechnął się i mnie objął.
- Wchodzimy do środka, czy czekamy na resztę? – zapytała Karolina.
- Myślę, że nie ma sensu na nich czekać. Jak przyjdą, to nas znajdą. – odparł Śniady.


Po 10 minutach przedzierania się przez tłum ludzi udało nam się dotrzeć do środka. Impreza już się rozkręciła. Niektórzy klubowicze byli już nawet nieźle spici. Po dwóch godzinach też już było nam dość wesoło.

- Wracam za 5 minut. – powiedziałam do Michała, na co przytaknął.

Weszłam do łazienki. Najpierw poprawiłam makijaż, a potem poszłam za potrzebą. Kiedy wychodziłam z łazienki zobaczyłam Karolinę rozmawiającą z moim Michałem. Nic w tym dziwnego by nie było, gdyby nie fakt, że to wyglądało, jakby z nim flirtowała. Może byłam trochę przewrażliwiona, ale podeszłam bliżej, żeby przysłuchać się ich rozmowie…

- Ale nie widzisz, że ona się tylko pociesza po rozstaniu z Tomkiem? Wykorzystuje Cię.
- O co Ci chodzi Karolina? Bo Cię teraz nie rozumiem.
- Chodzi mi o to, że Sarah Cię nie kocha. Za to ja tak. Zrozumiałam to, kiedy przyjechałam do Sarah do Jastrzębia.
- Weź się dziewczyno ogarnij!

W tym momencie przerwałam im rozmowę.

- Karolina, możemy pogadać? To pilne. – Zwróciłam się do dziewczyny. – Zaraz wrócę Michał.

- Co Ty odwalasz?
- O co Ci chodzi? Przecież nic nie robię. Rozmawialiśmy tylko.
- Słyszałam jak „tylko” rozmawiałaś! – byłam wściekła – Czy ty zdajesz sobie sprawę z tego, że Michał jest MOIM facetem? Bo mam wrażenie, że chyba nie!
- Chcesz znać prawdę? Mówisz, że kochasz Michała, że jesteście tacy szczęśliwi! Mam tego dosyć. Za każdym razem kiedy rozmawiamy opowiadasz mi, że nie mogło Cię spotkać nic lepszego! Pamiętasz, jak mówiłam Ci, że jestem z Krzyśkiem? Zdradził mnie! Dlatego powiedziałam Michałowi to wszystko! Żeby Cię rzucił. Żebyś poczuła się tak samo jak ja! Mam dośc Twojech szczęścia! Mam dośc Ciebie!
- CO?! Tak się składa, że wiem jak się czujesz! Widzisz, rozstałam się z Tomkiem, bo mnie też zdradzał! To dlatego się wyprowadziłam.! – nie panowałam już nad emocjami -  Ale nie dlatego jestem z Michałem! Jestem z nim, bo go kocham i czuję się przy nim bezpieczna! Nie wiedziałam, że potrafisz być taką wredną suką! Nie chcę Cię więcej widzieć! – pobiegłam w płaczu do Michała.

- Kochanie, co się stało? Czemu płaczesz?
- Zabierz mnie stąd.. Proszę..
- Ok. Poczekaj. Powiem chłopakom, że idziemy.

- Baron, słuchaj my się zwijamy, bo Sarah się źle poczuła. Ok.? Żebyś się nie martwił.
- Ok. Dzięki. Do zobaczenia! – pożegnał go Baron.

- Dobra, załatwione. Chodź.

W drodze do hotelu wszystko opowiedziałam Michałowi. Cieszyłam się, że nie wierzył w to, co mówiła Karolina. Postanowiliśmy, że do domu wyjedziemy z samego rana.

Będąc już w pokoju poszłam się umyć. Kiedy wróciłam Michał do mnie podszedł i mnie przytulił.

-Nie przejmuj się tą całą sytuacją. Proszę. Nie chcę, żebyś się denerwowała. Nie chcę, żebyś płakała.
- Kocham Cię. Jesteś jedyną osobą, której ufam w 100%.

Wstaliśmy koło 8.00. spakowaliśmy rzeczy, wymeldowaliśmy się z hotelu i poszliśmy w stronę samochodu. Już mieliśmy wsiadać, kiedy spotkaliśmy Śniadego.

- Bartuś? Co tak wcześnie? – zapytałam.
- Po zakupy idę, bo lodówka u mnie pustkami świeci. A wy już jedziecie?
- Tak. Nie czuję się najlepiej. Chyba za bardzo wczoraj pomieszałam. Pożegnaj ode mnie resztę chłopaków, ok.?
- Jasne. Kuruj się. Następnym razem my wpadamy do was. Pa! – zaśmiał się Bartek.
- Cześć!

Przez całą drogę do Jastrzębia nie odezwałam się słowem. Dopiero w mieszkaniu, kiedy się pakowaliśmy do Katowic zamieniliśmy kilka słów. Coś w stylu: „Masz wszystko?”  i  „Możemy jechać?”.

Z Jastrzębia wyjechaliśmy koło 17.00. Do Katowic nie było daleko, więc nie musieliśmy się spieszyć.

- Michał… - odezwałam się – Czy ja będę mogła jej zaufać? – miałam łzy w oczach. Na samą myśl o tamtej akcji chciało mi się płakać.
- Nie sądzę. – odparł. – Przynajmniej ja nie byłbym w stanie tego zrobić.
- Dzięki.
- Nie masz za co. Kocham Cię i prawdę mówiąć, to chciałbym być przez Ciebie wykorzystywany. – zaśmiał się. Potrzebowałam jego śmiechu. Był taki pocieszny.
- Nie żartuj. Ja czułabym się głupio. Kiedy powiemy chłopakom?
- Może jutro.
- Ok. Tylko co im powiemy teraz?
- Powiemy, że nie było sensu jechać na dwa samochody, skoro mogę Cię zgarnąć. A Andrea sam powiedział, że mamy Cię sprowadzić na treningi. Nie ważne jak. Masz być.
- To się będziesz wypowiadał. Nie będę Ci przerywać. – uśmiechnęłam się. – Zatrzymaj się.
- Po co? – zapytał zdziwiony.
- Choćby dlatego, że nie będziemy mogli się pocałować przynajmniej do jutra, a zaraz wjeżdżamy już do Katowic.

Posłusznie zatrzymał się na stacji benzynowej. Wyłączył silnik i ujął moją twarz w dłonie. Zatopiliśmy się swoich ustach. Po długim i namiętnym pocałunku kontynuowaliśmy jazdę. O 18.30 byliśmy już pod hotelem, w którym mieli mieszkać siatkarze… i ja. Od razu na powitanie wybiegł uradowany Igła.

- Krzysiek! – wyskoczyłam do niego. – Jak ja Cię dawno nie widziałam. Ile to będzie? Prawie miesiąc.
- Wyrosłaś. – powiedział po tym, jak obejrzał mnie z góry do dołu. – Czemu wy razem przyjechaliście?
- Bo nie było sensu, żebyśmy jechali dwoma samochodami, jak mieszkamy niedaleko. Równie dobrze mogła jechać z Zibim. Tylko, że po południu ta mała wredota wróciła z Warszawy i nie chciało jej się już prowadzić. A poza tym Andrea kazał ją dowieść.
- Usprawiedliwieni! – powiedział Igła. – A tak w ogóle to cześć Dziku! – kolejny wybuch radości.

Zaraz pojawili się pozostali siatkarze. Przywitaliśmy się ze wszystkimi, milion razy powtarzaliśmy historyjkę, dlaczego przyjechaliśmy razem, po czym weszliśmy do budynku. W środku czekał sam Andrea Anastasi. Jakież było moje zdziwienie, kiedy podszedł do mnie, przywitał się i złożył mi zalegle życzenia urodzinowe. Porozmawiałam z nim po angielsku, po czym przyszedł Ziomek, przeprosił trenera i mnie porwał.

________________________________________________________________________
Jek wasze przygotowania na święta? W okresie świątecznym rozdziały będą dodawane, kiedy będę miała czas. Mam nadzieję, że ten rozdział wam się spodoba.

Pozdrawiam, no_princess

6 komentarzy:

  1. Choinka ubrana, prezenty zapakowane.. :D
    Już tylko czekać na pierwszą gwiazdę.. :P
    A jak u Ciebie ? :))

    Rozdział fajny,. :]
    Nie mogę się doczekać jak chłopaki zareagują na wiadomość, że Misiek spotyka się z Sarah. :P

    Pozdrawiam/ Idalia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawie wszystko zrobione, tylko trzeba coś do ubrania znaleźć. :)
      Dziękuję.

      Pozdrawiam :D

      Usuń
  2. Super rozdział:)
    Zapraszam do mnie http://crisija.blogspot.com/2012/12/rozdzia-4.html?showComment=1356283465192#c417792407863883917

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa i za link. Obiecuję, że zajrzę. Mam nadzieję, że będziesz wpadać regularnie.

      Wesołych Świąt!

      Pozdrawiam, no_princess

      Usuń
  3. Oczywiście, ze rozdział nam się
    podoba, zresztą jak każdy ;)
    Ja na pewno nie potrafiłabym zaufać drugi raz takiej "przyjaciółce"
    Nie odwiedzę twojego bloga przez najbliższe trzy dni dlatego Życzę Ci już Wesołych Świat .! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Tobie również życzę Wesołych Świąt! :**

      Usuń