- Przepraszam, że dzwonię. U Ciebie jest już późno,
prawda? – zapytał ktoś po angielsku.
- Przepraszam, ale z kim rozmawiam? – odpowiedziałam.
- Michelle Lowndes. Jestem żoną Twojego taty. – oznajmiła
mi kobieta.
- Skąd pani ma mój numer? – chciałam się rozłączyć.
- Poczekaj. Musisz coś wiedzieć. Twój tata miał zawał.
Zmarł w szpitalu. – płakała. – Przed śmiercią zdążył powiedzieć, że mam Cię
sprowadzić do Kanady. To bardzo ważne.
- Ale po co. Ja nie chcę mieć z nim nic wspólnego.
Proszę, nie dzwoń do mnie więcej. – starałam się mówić spokojnie i cicho, żeby
nie obudzić Michała.
- Nie chcę Cię do niczego zmuszać, ale to była prośba
Twojego taty. Jeśli prosił mnie o to, to znaczy, że to musi być coś ważnego –
nalegała.
- … Dobra. Niech Ci będzie. W Toronto będę od 11. maja. I
Twoja w tym głowa, żeby mnie znaleźć. Cześć. – rozłączyłam się.
- Kto dzwonił? – powiedział zaspany Michał.
- Nikt ważny. Śpij kochanie. – położyłam się koło niego.
Długo nie mogłam zasnąć. Mój ojciec nie żyje.
Nienawidziłam go, ale to był mój ojciec. Dopiero teraz doszło do mnie, że on
nie był mi całkiem obojętny. Cały czas myślałam o tym, co mógł ode mnie chcieć…
Obudziłam się o 11.00, a właściwie obudził mnie telefon.
Popatrzyłam na wyświetlacz: „Misiek :*”
- Dzień dobry. Jak trening? – zapytałam.
- Bez Ciebie smutno. Wstałaś już, czy Cię obudziłem?
- Wstałam. – skłamałam.
– O której wrócisz?
- Kończymy za dwie godziny. Będę za dwie i pół. Czekaj na
mnie w pokoju. Chyba, że chcesz wpaść do nas teraz? – zapytał.
- A wiesz co? Skuszę się. Będę za godzinę. Do zobaczenia.
Daj wycisk chłopakom. Pa. – rozłączyłam się.
Wzięłam szybki prysznic, zrobiłam makijaż, ubrałam się w czerwony
T-Shirt i jeansowe rurki. Do tego ubrałam czerwone Conversy. Zeszłam do
restauracji na kawę, po czym wyruszyłam na halę. Przed dwunastą byłam już w
środku. Uważnie obserwowałam chłopaków jak trenują. Dzisiaj ćwiczyli zagrywkę i
przyjęcie. Chłopcy świetnie się spisywali. Byłam z nich dumna. Po dwudziestu
minutach trener ogłosił krótką przerwę. Wszyscy momentalnie zjawili się obok
mnie. Pogadaliśmy trochę, po czym poszli zostawiając ze mną Kubiaka.
- A teraz przyznaj. Obudziłem Cię.
- No… Trochę. Nie mogłam długo zasnąć. Ten wieczorny
telefon nie dawał mi spokoju.
- Co się stało? – zapytał troskliwie.
- Opowiem Ci w pokoju. Nie chcę, żeby ktoś to słyszał. A
poza tym, będziesz się martwił, co przeszkodzi Ci w treningu.
- Poczekaj sekundę. – powiedział, po czym na chwilę
poszedł do Andrei. – Chodź. – pociągnął mnie w stronę korytarza.
Kiedy wychodziliśmy poczułam na sobie czyjś wzrok.
Odwróciłam głowę. Tak jak przypuszczałam. Cały czas obserwował mnie Zibi.
Spuściłam wzrok udając, że na niego nie patrzę. Po chwili staliśmy już z Michałem
na korytarzu.
- Mów.
- Michał, Ty masz trening. Później.
- Zagadałem do Andrei, że się nie najlepiej poczułem i
czy mógłbym już iść. Zgodził się, więc opowiadaj.
- Ten wczorajszy telefon był od drugiej żony mojego ojca.
Powiedziała mi, że on nie żyje. Wiem tylko tyle, że miał zawał i że ta kobieta ma mnie sprowadzić do Kanady. Nie
wiem w jakim celu. – mówiłam ze spokojem.
- Pojedziesz?
- Nie. Dopiero na Ligę. Z wami. Powiedziałam jej, że będę
w Kanadzie i to ona niech mnie znajdzie. To ona czegoś ode mnie chce.
- Dziękuję, że mi powiedziałaś. – przytulił mnie.
W tym momencie z Sali wyszedł Bartman. Popatrzył na nas,
jakby zaraz miał nas rozdzielić. Po chwili zniknął za drzwiami szatni.
- Dalej ze sobą nie gadacie?
- Nie. Nie mówmy o tym teraz. Nie chcę.
Po godzinie wychodziliśmy całą ekipą z budynku. Powrót do
hotelu upłynął w bardzo miłej atmosferze. Nawet nie wiem kiedy doszliśmy do
budynku, w którym mieszkaliśmy. Weszliśmy z Michałem do pokoju. Usiadłam na
łóżku i włączyłam komputer. Miałam tyle do nadrobienia. Miałam kilka maili z
ofertą pracy. Zdziwiłam się, bo nigdzie nie złożyłam jeszcze podań. Domyśliłam
się, że Michał zrobił to za mnie. Nie chciałam zaczynać tego tematu. Byłam
trochę rozdrażniona tym, co się ostatnio wydarzyło. Przeczytałam wszystkie
oferty, po czym sprawdziłam Facebooka, Twittera i kilka portali plotkarskich.
Kiedy skończyłam zamknęłam laptopa i położyłam się. Po chwili poczułam jak ktoś
kładzie się obok mnie. Poczułam zapach jego perfum. Ostatni raz wąchałam je
koło miesiąca temu.
- Zbyszek co Ty robisz? – szybko do niego odskoczyłam.
- Przyszedłem po to, co powinno być moje. – odparł ze
spokojem, po czym wstał i chciał mnie objąć.
- Nie jestem zabawką. Proszę, wyjdź. – odsunęłam się.
- Sarah, spróbujmy jeszcze raz. Od początku. – nie dawał
za wygraną.
- Zbyszek! Nie rozumiesz? Ja jestem z Michałem. Nie chcę
tego spieprzyć! On jest teraz jedyną bliską mi osobą.
- A ja? Przecież powiedziałaś, że jestem Twoim
przyjacielem.
- Tak. Jesteś. Ale jeśli nie pogodzicie się z Miśkiem,
nie będę mogła traktować Cię jak przyjaciela. Nie chcę być powodem, dla którego
dwaj najlepsi kumple nienawidzą się…
Naszą rozmowę przerwał Łukasz.
- O. Cześć! Sarah, gdzie jest Michał? Wszędzie go
szukamy. – zapytał.
- Właściwie to nie wiem. Czekaj, też pójdę go poszukać. –
uśmiechnęłam się w stronę rozgrywającego, a Zibiemu posłałam wrogie spojrzenie.
- Dzięki, że przyszedłeś. – powiedziałam, kiedy
oddaliliśmy się od Zbyszka.
- A co? Aż tak źle? Dalej nie gadacie? – zapytał niepewnie.
- Powiedzmy. To jest dość skomplikowane. Może kiedyś Ci
powiem. – szłam w zaparte.
- Ok. O więcej nie pytam. Szukajmy Dzika.
____________________________________________________________________
Przepraszam, że tak późno. Trochę znowu namieszałam, ale nie wiem, czy wyszło coś z tych moich wypocin. Piszę teraz na bierząco, bo mi się mój zapas rozdziałów skończył. Więc to co dziś czytacie może być dziwne. Proszę o zrozumienie.
Pozdrawiam, no_princess
Owczywiście, że wybaczam późną porę, a także fakt, że ten rozdział nie jest taki jakim ty byś go chciała.
OdpowiedzUsuńTeż mnie zastanawia, czego też sobie zażyczył ojciec Sarah, że musi się ona zjawić w Kanadzie. A tak poza tematem, to strasznie polubiłam ją, mimo że tam nigdy nie byłam. :)
Tak, namieszałaś, ale mi to nie przeszkadza.
Zibi to całkowicie mnie zaskoczył. Ciekawe, co z tego wyniknie?
Miło, że piszesz dalej. Niech nie opuszcza Cię wena :D Pozdrawiam blueberrysmile(roztrzepana) :))
Dziękuję i pozdrawiam. Dziś wieczorem znów pojawi się rozdział, bo musze go jeszcze dopracować.
Usuńa dzisiaj bd jeszcze jedenr rozdział?
OdpowiedzUsuńTak, pojawi się, gdyż rozdział 23. dodałam wczoraj. Codziennie pojawia się nowy rozdział, bo nie jestem w stanie częściej wrzucać ich na blog.
UsuńPozdrawiam. :)
Super rozdział.
OdpowiedzUsuńSzkoda że Zibi nie będzie z Sarah :(
Ale trudno i tak jest fajnie .Man nadzieję że przynajmniej pogodzą się z miśkiem:)
Zapraszam do mnie http://crisija.blogspot.com/2012/12/rozdzia-9.html
Dziekuję. Mówisz, że szkoda, że Zibi i Sarah nie będą razem. To uprzedzę Cię, że ZIbi jeszcze sporo namiesza. W końcu nie w każdym opowiadaniu musi być miły, grzeczny, kulturalny i takie tam... ]:-> :P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam