poniedziałek, 24 grudnia 2012

Rozdział 20.



- Słucham? – zapytałam po angielsku. Ktoś dzwonił z Ameryki.
- Sarah? To ja… Tata. – odpowiedział mi głos w słuchawce.

Opuściłam pokój, żeby nikt nie słyszał tej rozmowy. Szczególnie Michał. Nie chciałam, żeby się niepotrzebnie martwił.

- Czego chcesz? – zapytałam sucho.
- Porozmawiać z Tobą… Przeprosić Cię.
- Teraz? Po 12 latach? Tak nagle sobie o mnie przypomniałeś?
- Córeczko…
- Nie nazywaj mnie swoją córką. – przerwałam mu.
- Daj mi coś powiedzieć. – prosił.
- Powiedziałeś już zbyt wiele. Nie dzwoń do mnie więcej, bo i tak nie odbiorę. Nienawidzę Cię! – rozłączyłam się. Zaczęłam płakać, mimo że tak bardzo nie chciałam.

Weszłam do pokoju. Michał już przy mnie stał. Wtuliłam się w niego z całej siły i płakałam. Nie mogłam przestać.

- Już dobrze kochanie. Jestem. – usłyszałam jego głos.
- Dziękuję. – wyszeptałam. – Przepraszam, ale pójdę się przejść. Ok.?
- Iść z Tobą?
- Nie. Chcę pobyć sama. Dzięki.

Skąd on miał mój numer. Przecież nie kontaktowałam się z nim od dwunastu lat. Dopiero po chwili zorientowałam się, że mogła to zrobić Karola. Zadzwoniłam do Ali. Chciałam przestać o tym myśleć.

- Hej, możesz gadać? – zapytałam, kiedy Alicja odebrała telefon.
- Jasne. Co u Ciebie? Słyszałam, że w Katowicach jesteś.
- Dzięki. Wszystko ok. Słyszałaś bardzo dobrze. Właśnie wyrwałam się z pokoju pełnego zajebistych ciał.
- Ejj… Ty Michała masz podobno..
- Ala, spokojnie. Michał też tam jest. – uśmiechnęłam się.
- Noo.. Już myślałam, że skarżyć będę musiała. – zaśmiała się.


Tymczasem u Michała:
- Ale co się mogło stać? – martwił się Igła.
- Sam chciałbym to wiedzieć… - powiedział Michał. – Idę po nią. Nie wiem, jak chcecie, to zostańcie.
- Nie. Będziemy iść. Ona chyba teraz potrzebuje spokoju. – stwierdził Zbyszek. – Dobranoc Dzik.
- No. Pa.


Zobaczyłam, jak idzie w moją stronę.

- Jesteś. Co się dzieje? – zapytał niespokojny.
- Mój ojciec nagle sobie o mnie przypomniał. Powiedział, że chce pogadać, przeprosić… Ja go nie chcę znać. Rozumiesz?
- Spokojnie. Już jestem. Wszystko będzie ok. – pocieszał mnie.

Po 15 minutach byliśmy już w pokoju. Zostaliśmy sami. Michał już o nic nie pytał. Położył się koło mnie i zasnęliśmy.

Wstałam koło 10.00. Na poduszce obok była karteczka, z której wynikało, że mam się udać na halę, gdzie trenują chłopaki. Przed jedenastą byłam już na miejscu.

- Jestem! – krzyknęłam do chłopaków, którzy w tym momencie urządzali sobie pogawędkę. Podeszłam bliżej. – Cześć wszystkim. Widzę trening pełną parą?
- Oczywiście. – powiedział dumnie Rucek, po czym się zaśmiał.
- O której kończycie? Bo nie wiem, czy mam iść na zakupy.
- Nie. Lepiej nie idź. Ja znam Twoje poczucie czasu. – usłyszałam Kubiaka.
- Bardzo śmieszne. Cześć kochanie. – pocałowałam go, na co reszta chłopaków zaczęła bić brawo.
- O co chodzi? – zapytał Michał.
- No jak to o co? To wasz pierwszy oficjalny pocałunek. – wytłumaczył Winiar.
- Idiots. Idiots everywhere. – zacytowałam Kwejka. Wszyscy zaczęli się śmiać. – W takim razie posiedzę sobie tutaj. Popatrzę, jak amatorsko sobie ta piłeczkę odbijacie.
- Amatorsko? Ja Ci zaraz dam amatorsko! – usłyszałam Ziomka, po czym zaczęłam uciekać. Wiedziałam, że jak mnie złapie, to da mi popalić.
- Żartowałam! – próbowałam się bronić. – Kubiak pomóż! – prosiłam, ale ten tylko stał i się śmiał. – Doigrasz się Dziku.
- Za późno. Już się doigrałem! – dołączył do Ziomka. Po chwili wszyscy mnie gonili.

Niestety nie udało mi się uciec. Jedyne co mi się udało, to okropnie się zmęczyć.

- Ej.. Chłopaki. Dajcie mi chwilę odpocząć. Ja mocy nie mam. – poprosiłam i o dziwo zostałam wysłuchana.
- Ty na poważnie jesteś zmęczona. Blada aż się zrobiłaś. – powiedział Krzysiek.
- Możliwe. Zaraz mi przejdzie. – uśmiechnęłam się.

Nagle dostałam zawrotów głowy. Natychmiast położyłam się na parkiecie, na którym siedziałam.  Podszedł do nas Michał.

- Wszystko ok.? – zapytał troskliwie.
- Tak. Po prostu daliście mi taki wycisk, że muszę chwilę odpocząć.
- Na pewno? Jesteś cała blada. – zmartwił się.
- Michał, ja nie biegałam tak intensywnie od liceum. Mam prawo się zmęczyć. Idź grać, ja już z parkietu schodzę.

Przez najbliższe dwie godziny oglądałam jak siatkarze grają. W międzyczasie porozmawiałam z trenerem. Wczoraj za bardzo nie mogłam, gdyż porwał mnie rozgrywający. Tak jak myślałam, Andrea jest przesympatycznym człowiekiem. Rozmawialiśmy do końca treningu, co jakiś czas wydając polecenia chłopakom. Tak. Wydawałam im polecenia. : )

- Chłopaki! Koniec treningu. Świetnie się spisaliście. – powiedziałam w końcu.
- Nareszcie! – usłyszałam kilku siatkarzy.
- Co nareszcie? Wy Ligę Światową wygrać macie, więc nie ma obijania się. – uśmiechnęłam się do wszystkich. – Dziku, a Ty się nawet nie zbliżaj do mnie. – oznajmiłam, kiedy tylko ujrzałam, jak Michał biegnie, żeby mnie przytulić.
- Ale dlaczego? – zapytał smutno.
- Bo ja nie mam zamiaru śmierdzieć Twoim potem. Dopiero co brałam prysznic i Tobie też to radzę zrobić. – uśmiechnęłam się. – Jak już weźmiesz prysznic, to możesz mnie wyściskać.
- OK.! – kiedy tylko to wypowiedział już go nie było.

Po treningu chłopaków wszyscy poszliśmy na obiad. Niestety nie można był zjeść w spokoju, bo siatkarze zachowywali się jak dzieci. Kłócili się o sok, nóż, widelec, a nawet głupią serwetkę. Po obiedzie mieliśmy trochę czasu wolnego, co oznaczało odpoczynek. Cały czas czułam zmęczenie po jakże zaciętej ucieczce przed Reprezentacją. Usłyszałam dźwięk swojego telefonu. Niepewnie popatrzyłam na ekran. Na szczęście to Alek.

- Tak? – zapytałam.
- Witaj kuzyneczko? Co u Ciebie? Wyzdrowiałaś już?
- Tak. Już czuję się dużo lepiej. Chociaż po dzisiejszym treningu chłopaków, to powinnam umierać. Przez jakieś 20 minut mnie gonili. A kondycja już nie ta sama…
- No to ładnie… Czego ja się tutaj dowiaduję. – zaśmiał się przez telefon Baron.
- Oj tam. Ale za to mam najfajniejszy pokój w całym ośrodku.
- Tak? Sprawdzałaś?
- No.. Byłam w dwóch pokojach. Swoim i Michała. – uśmiechnęłam się.
- To poszalałaś… Dobra. Mniejsza o to. Pytanie mam do Ciebie.
- Wal.
- Nie wiem, jak to ująć. Chodzi o Karolę. – mina mi w tym momencie zrzedła. 

________________________________________________________________________
Wesołych Świąt! 

Pozdrawiam, no_princess

2 komentarze:

  1. Haha to zapewnili jej chrzest bojowy :D Ciekawe co też zrobi tata Sarah... Mam nadzieję, że albo się dogadają albo nie będzie się mieszał w jej życie. Czeka na ciąg dalszy :)) Wesołych Świąt! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję!

    Pozdrawiam, no_princess

    OdpowiedzUsuń