- Słucham? – zapytałam po angielsku. Ktoś dzwonił z
Ameryki.
- Sarah? To ja… Tata. – odpowiedział mi głos w słuchawce.
Opuściłam pokój, żeby nikt nie słyszał tej rozmowy.
Szczególnie Michał. Nie chciałam, żeby się niepotrzebnie martwił.
- Czego chcesz? – zapytałam sucho.
- Porozmawiać z Tobą… Przeprosić Cię.
- Teraz? Po 12 latach? Tak nagle sobie o mnie
przypomniałeś?
- Córeczko…
- Nie nazywaj mnie swoją córką. – przerwałam mu.
- Daj mi coś powiedzieć. – prosił.
- Powiedziałeś już zbyt wiele. Nie dzwoń do mnie więcej,
bo i tak nie odbiorę. Nienawidzę Cię! – rozłączyłam się. Zaczęłam płakać, mimo
że tak bardzo nie chciałam.
Weszłam do pokoju. Michał już przy mnie stał. Wtuliłam
się w niego z całej siły i płakałam. Nie mogłam przestać.
- Już dobrze kochanie. Jestem. – usłyszałam jego głos.
- Dziękuję. – wyszeptałam. – Przepraszam, ale pójdę się
przejść. Ok.?
- Iść z Tobą?
- Nie. Chcę pobyć sama. Dzięki.
Skąd on miał mój numer. Przecież nie kontaktowałam się z
nim od dwunastu lat. Dopiero po chwili zorientowałam się, że mogła to zrobić
Karola. Zadzwoniłam do Ali. Chciałam przestać o tym myśleć.
- Hej, możesz gadać? – zapytałam, kiedy Alicja odebrała
telefon.
- Jasne. Co u Ciebie? Słyszałam, że w Katowicach jesteś.
- Dzięki. Wszystko ok. Słyszałaś bardzo dobrze. Właśnie
wyrwałam się z pokoju pełnego zajebistych ciał.
- Ejj… Ty Michała masz podobno..
- Ala, spokojnie. Michał też tam jest. – uśmiechnęłam
się.
- Noo.. Już myślałam, że skarżyć będę musiała. – zaśmiała
się.
Tymczasem u Michała:
- Ale co się mogło stać? – martwił się Igła.
- Sam chciałbym to wiedzieć… - powiedział Michał. – Idę
po nią. Nie wiem, jak chcecie, to zostańcie.
- Nie. Będziemy iść. Ona chyba teraz potrzebuje spokoju.
– stwierdził Zbyszek. – Dobranoc Dzik.
- No. Pa.
Zobaczyłam, jak idzie w moją stronę.
- Jesteś. Co się dzieje? – zapytał niespokojny.
- Mój ojciec nagle sobie o mnie przypomniał. Powiedział,
że chce pogadać, przeprosić… Ja go nie chcę znać. Rozumiesz?
- Spokojnie. Już jestem. Wszystko będzie ok. – pocieszał
mnie.
Po 15 minutach byliśmy już w pokoju. Zostaliśmy sami.
Michał już o nic nie pytał. Położył się koło mnie i zasnęliśmy.
Wstałam koło 10.00. Na poduszce obok była karteczka, z
której wynikało, że mam się udać na halę, gdzie trenują chłopaki. Przed
jedenastą byłam już na miejscu.
- Jestem! – krzyknęłam do chłopaków, którzy w tym
momencie urządzali sobie pogawędkę. Podeszłam bliżej. – Cześć wszystkim. Widzę
trening pełną parą?
- Oczywiście. – powiedział dumnie Rucek, po czym się
zaśmiał.
- O której kończycie? Bo nie wiem, czy mam iść na zakupy.
- Nie. Lepiej nie idź. Ja znam Twoje poczucie czasu. –
usłyszałam Kubiaka.
- Bardzo śmieszne. Cześć kochanie. – pocałowałam go, na
co reszta chłopaków zaczęła bić brawo.
- O co chodzi? – zapytał Michał.
- No jak to o co? To wasz pierwszy oficjalny pocałunek. –
wytłumaczył Winiar.
- Idiots. Idiots everywhere. – zacytowałam Kwejka.
Wszyscy zaczęli się śmiać. – W takim razie posiedzę sobie tutaj. Popatrzę, jak
amatorsko sobie ta piłeczkę odbijacie.
- Amatorsko? Ja Ci zaraz dam amatorsko! – usłyszałam
Ziomka, po czym zaczęłam uciekać. Wiedziałam, że jak mnie złapie, to da mi
popalić.
- Żartowałam! – próbowałam się bronić. – Kubiak pomóż! –
prosiłam, ale ten tylko stał i się śmiał. – Doigrasz się Dziku.
- Za późno. Już się doigrałem! – dołączył do Ziomka. Po
chwili wszyscy mnie gonili.
Niestety nie udało mi się uciec. Jedyne co mi się udało,
to okropnie się zmęczyć.
- Ej.. Chłopaki. Dajcie mi chwilę odpocząć. Ja mocy nie
mam. – poprosiłam i o dziwo zostałam wysłuchana.
- Ty na poważnie jesteś zmęczona. Blada aż się zrobiłaś.
– powiedział Krzysiek.
- Możliwe. Zaraz mi przejdzie. – uśmiechnęłam się.
Nagle dostałam zawrotów głowy. Natychmiast położyłam się
na parkiecie, na którym siedziałam. Podszedł
do nas Michał.
- Wszystko ok.? – zapytał troskliwie.
- Tak. Po prostu daliście mi taki wycisk, że muszę chwilę
odpocząć.
- Na pewno? Jesteś cała blada. – zmartwił się.
- Michał, ja nie biegałam tak intensywnie od liceum. Mam
prawo się zmęczyć. Idź grać, ja już z parkietu schodzę.
Przez najbliższe dwie godziny oglądałam jak siatkarze
grają. W międzyczasie porozmawiałam z trenerem. Wczoraj za bardzo nie mogłam,
gdyż porwał mnie rozgrywający. Tak jak myślałam, Andrea jest przesympatycznym
człowiekiem. Rozmawialiśmy do końca treningu, co jakiś czas wydając polecenia
chłopakom. Tak. Wydawałam im polecenia. : )
- Chłopaki! Koniec treningu. Świetnie się spisaliście. –
powiedziałam w końcu.
- Nareszcie! – usłyszałam kilku siatkarzy.
- Co nareszcie? Wy Ligę Światową wygrać macie, więc nie
ma obijania się. – uśmiechnęłam się do wszystkich. – Dziku, a Ty się nawet nie
zbliżaj do mnie. – oznajmiłam, kiedy tylko ujrzałam, jak Michał biegnie, żeby
mnie przytulić.
- Ale dlaczego? – zapytał smutno.
- Bo ja nie mam zamiaru śmierdzieć Twoim potem. Dopiero
co brałam prysznic i Tobie też to radzę zrobić. – uśmiechnęłam się. – Jak już
weźmiesz prysznic, to możesz mnie wyściskać.
- OK.! – kiedy tylko to wypowiedział już go nie było.
Po treningu chłopaków wszyscy poszliśmy na obiad.
Niestety nie można był zjeść w spokoju, bo siatkarze zachowywali się jak dzieci.
Kłócili się o sok, nóż, widelec, a nawet głupią serwetkę. Po obiedzie mieliśmy
trochę czasu wolnego, co oznaczało odpoczynek. Cały czas czułam zmęczenie po
jakże zaciętej ucieczce przed Reprezentacją. Usłyszałam dźwięk swojego
telefonu. Niepewnie popatrzyłam na ekran. Na szczęście to Alek.
- Tak? – zapytałam.
- Witaj kuzyneczko? Co u Ciebie? Wyzdrowiałaś już?
- Tak. Już czuję się dużo lepiej. Chociaż po dzisiejszym
treningu chłopaków, to powinnam umierać. Przez jakieś 20 minut mnie gonili. A
kondycja już nie ta sama…
- No to ładnie… Czego ja się tutaj dowiaduję. – zaśmiał
się przez telefon Baron.
- Oj tam. Ale za to mam najfajniejszy pokój w całym
ośrodku.
- Tak? Sprawdzałaś?
- No.. Byłam w dwóch pokojach. Swoim i Michała. –
uśmiechnęłam się.
- To poszalałaś… Dobra. Mniejsza o to. Pytanie mam do
Ciebie.
- Wal.
- Nie wiem, jak to ująć. Chodzi o Karolę. – mina mi w tym
momencie zrzedła.
________________________________________________________________________
Wesołych Świąt!
Pozdrawiam, no_princess
Haha to zapewnili jej chrzest bojowy :D Ciekawe co też zrobi tata Sarah... Mam nadzieję, że albo się dogadają albo nie będzie się mieszał w jej życie. Czeka na ciąg dalszy :)) Wesołych Świąt! :*
OdpowiedzUsuńDziękuję!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, no_princess