sobota, 29 grudnia 2012

Rozdział 25.



- Michał, gdzie my jesteśmy?
- Chodź za mną, to zobaczysz. – złapał moją rękę i pociągnął mnie za sobą.
- Michał… - stanęłam oburzona. – Nie chcę, żebyś zawalał przeze mnie trening. Wracajmy.
- Dobrze, wrócimy. Ale potem. Teraz chodź ze mną. – wziął mnie na ręce.

Po chwili ujrzałam przepiękny widok. Las rozciągał się nad ogromnym jeziorem. A na tafli wody odbijały się promienie jeszcze kwietniowego słońca. Na polanie dostrzegłam rozścielony koc, a na nim niewielki koszyk.

- Michał tu jest pięknie! – wykrzyczałam, po czym przytuliłam go.
- Wiem, dlatego Cię tu zabrałem.
- Ale obawiam się, że może być jeden mały problem. Ktoś zajął Ci miejsce. – wskazałam na miejsce pikniku.
- To trudno. Zjemy komuś co nie co. – uśmiechnął się.
- A tak dla pewności, Ty to przygotowałeś?
- Tak. Właśnie dlatego nie było mnie wczoraj tyle czasu. Nie chciałem Ci nic mówić, bo niespodzianka by się nie udała. Dlatego zmyśliłem ten tekst o ważnej przesyłce w Jastrzębiu.

Chwilę później postawił mnie powrotem na ziemi i usiedliśmy na wcześniej przygotowanym miejscu. Michał wyjął z koszyka kieliszek i białe wino.

- Tylko jeden? – wskazałam na kieliszek.
- Prowadzę. Odbijemy sobie to innym razem. – powiedział, po czym wyjął z koszyka jakieś owoce.
- Skąd Ty o tej porze roku wytrzasnąłeś truskawki? – zapytałam zdziwiona.
- Tajemnica.
- Michał… Dlaczego mnie tu przywiozłeś?
- Bo chcę spędzić z Tobą jeden dzień. Sam na sam. Bez świadków, ciekawskich oczu kumpli z Reprezentacji i całego tego zgiełku. Od miesiąca nie mamy dla siebie spokoju. Albo jestem na treningu, albo chłopaki gdzieś się szwendają w pobliżu. Dzisiaj chcę mieć Cię tylko dla siebie. – po tych słowach nasze usta zbliżyły się do siebie. Położyliśmy się na kocu, nie odrywając się od siebie. Po chwili oderwaliśmy się od siebie. Położyłam się na torsie Michała i zajadaliśmy się truskawkami.

- Michał, co ja mam zrobić?
- W związku z czym? – zapytał.
- Z moim ojcem. Umarł, a ja mam się stawić w Kanadzie. Nic z tego nie rozumiem.
- Nie dowiesz się, póki tam nie polecisz. Moim zdaniem powinnaś się spotkać z tą całą Michelle. Może to wyjaśni odpowiedzi na wszystkie Twoje pytania.
- Dziękuję.
- Nie masz za co.
- Mam. Dzięki Tobie nie jestem sama. Właściwie tylko Ty mi pozostałeś.
- A Baron? Reszta chłopaków z Afromental? Przecież ich też masz.
- Ale to nie to samo. Ich nie ma cały czas przy mnie. Mieszkają w Warszawie. Ja w Jastrzębiu. Gdyby nie Ty, już dawno bym się załamała. Michał… Po śmierci mamy miałam w życiu momenty, kiedy chciałam się zabić. Zaraz po rozstaniu z Tomkiem też. Gdyby nie to, że was poznałam, że przyjechałam po ta pieprzoną kurtkę do… Do niego, nie rozmawialibyśmy teraz. Już nigdy. – miałam łzy w oczach.
- Nie mów tak. Proszę. Jesteś dla mnie najważniejsza. Kocham Cię i zabraniam Ci mieć takich myśli. Obiecujesz?
- Tak…

Leżeliśmy tak jeszcze kilka godzin. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się, całowaliśmy. To miejsce było magiczne. Tak jak to w Jastrzębiu, gdzie Michał zabrał mnie jak zaczęliśmy się spotykać. Tutaj Mie myślałam o problemach. Było mi przyjemnie. Z tej przyjemności usnęłam. Nawet nie wiem kiedy znalazłam się w samochodzie. Wiem, tylko, że było już ciemno.

- Wracamy już? – zapytałam zaspanym głosem.
- Tak. W hotelu będziemy za jakieś 15 minut. Śpij dalej. Jak dojedziemy obudzę Cię.
- Mhm.. – znów przymknęłam oczy.

Obudziła mnie burza. Spojrzałam na zegarek, była trzecia w nocy. Michał spał obok obejmując mnie. Obróciłam się delikatnie przodem do niego, tak by go nie obudzić. Po chwili znów zasnęłam.

Obudziłam się koło 10.00. Michała już nie było. Zostawił mi na poduszce kartkę, że jest na treningu i jeśli chcę, to mogę wpaść. Nie czekałam zbyt długo. Od razu pomaszerowałam do łazienki, umyłam się. Potem założyłam na siebie jakiś wygodny ciuch i poszłam do chłopaków. 20 minut później byłam już na hali. W korytarzu minęłam kilku siatkarzy, z którymi się przywitałam. Już miałam wchodzić na salę, w której trenowali, kiedy usłyszałam krzyki.

- Dasz nam wreszcie spokój!?
- O co Ci chodzi?!
- Dzisiaj cały czas wyżywałeś się na mnie na treningu! Każdy atak na mnie! Każda zagrywka na mnie! Odpuść sobie!
- CO!? Pieklisz się o głupi trening!? Ty sobie Michał odpuść! Traktujesz mnie jak największego wroga!
- Dziwisz się?...

Dalej nie słuchałam. Wybiegłam z budynku trącając po drodze kilku zawodników. Dręczyła mnie ta kłótnia Bartmana i Kubiaka. Jak tylko dotarłam do pokoju, nie zastanawiałam się, co robić. Spakowałam się i zamówiłam taksówkę. Zostawiłam Michałowi list. Żeby się nie martwił. Było mi ciężko, ale nie mogłam patrzeć, jak dwaj najlepsi kumple kłócą się z mojego powodu. Wyszłam z pokoju, zostawiłam klucz w recepcji. Poprosiłam kobietę, która tam siedziała, żeby przekazała go Michałowi. Nie mogłam dłużej zostać. 10 minut później taksówka podjechała. Kiedy wsiadałam, zobaczyłam, że chłopaki właśnie wracają. Mam nadzieję, że mnie nie widzieli…


(Tymczasem u Michała)

- Ej. Chłopaki, nie widzieliście Sarah? Wszędzie jej szukam. – zapytał, kiedy cała drużyna siedziała u Ignaczaka.
- Nie. A próbowałeś do niej dzwonić? – wtrącił Jarosz.
- Ma wyłączony telefon. Klucz do pokoju zostawiła w recepcji.
- A byłeś w środku? Może zostawiła Ci jakąś wiadomość? – dopytywał Igła.
- Nie jeszcze. – wszyscy popatrzyli na niego dziwnym wzrokiem. Byli w hotelu już od pół godziny. – No co? Z mamą rozmawiałem.
- To idziemy przeszukać Twój pokój.

Po chwili stali już przed właściwym pokojem. Pierwszy wszedł Michał. Nagle zatrzymał się zszokowany. Nigdzie nie było jej rzeczy. Na łóżku leżała jedynie kartka.

„ Michał,
przepraszam, ale nie mogłam zostać. Nie mogłam dłużej patrzyć, jak dwaj najlepsi przyjaciele kłócą się przeze mnie. Nie chcę być ciężarem. Nie chcę być przeszkodą. Kocham Cię, ale to było dla mnie zbyt wiele. Dziękuję Ci za ten wspaniały miesiąc. Dzięki Tobie byłam szczęśliwa. Nie szukaj mnie. Tak będzie lepiej… Dla Ciebie.”

Dalej trzymał kartkę w ręku. Łzy napływały mu do oczu.

- Wyjdzie stąd.
- Co jest? – zapytał Łukasz wyraźnie zmartwiony.
- Wyjdźcie stąd! Chcę być sam! – krzyknął przyjmujący.

Koledzy posłusznie opuścili pomieszczenie. Michał opadł na ziemię. Oparł się o łóżko i zastanawiał się, dlaczego… 


______________________________________________________________________
Witajcie. W tym rozdziałe postanowiłam, że wprowadze narrację, która będzie towarzyszyła chłopakom (czytaj Michałowi K.) podczas, gdy nie ma Sarah. Jest to moim zdaniem o tyle dobre, że wiemy co dzieje się u bohatera płci przystojnej. Co o tym sposobie narracji myślicie?

Pozdrawiam, no_princess

8 komentarzy:

  1. Szkoda, ze tak się sprawy potoczyły i Sarah zerwała z Miśkiem:( A pomysł z narracją u płci przystojnej jak najbardziej trafiony =]
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ach, dziękuję, dziękuję. :)

    Różwnież pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam Cię za to mieszanie :)
    Wspaniały piknik i nagle zwrot akcji. Smutno, że się rozstali, ale co tam. Nie zawsze musi być tak różowo.
    Pomysł tej narracji jest jak najbardziej trafiony :D
    PS.Napisałam już kilka rozdziałów. Dziś powstanie prolog(trochę w dziwnej kolejności :P)
    Ściskam i czekam na więcej blueberrysmile

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję. :) Życzę powpdzenia przy pisaniu prologu. Jak już coś wstawisz, to proszę o link.

    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Ty i Vesper będziecie pierwszymi osobami :D

      Usuń
  5. świetnie, świetnie świetnie, chce więcej i więcej. Czekam zniecierpliwiona. :(

    OdpowiedzUsuń