- Nalegam, byśmy zrobili to teraz. – Zbyszek wciąż nie
dawał za wygraną.
- PRZESTANIESZ?! – nie wytrzymałam – Nie możesz sobie
darować?!
Bartman nic nie odpowiedział. Wstał i postanowił opuścić
pokój. Chyba nie chciał się dłużej kłócić.
- Dzięki Krzysiek – podziękowałam Libero.
-Nie ma za co. Zibi jest coś nie w sosie, więc musiałem
interweniować.
- Chyba pójdę z nim pogadać. Lepiej mieć to już za sobą –
odezwał się Kubiak.
- Idę z Tobą. To także mnie dotyczy – zakomunikowałam
mojemu facetowi.
Po chwili byliśmy już na korytarzu. Szukaliśmy Bartmana.
Zeszliśmy do recepcji, bo nigdzie go nie mogliśmy znaleźć. Na dole także go nie
było.
- Chodź za mną. Chyba wiem, gdzie może siedzieć –
pociągnął mnie za sobą. Kiedy dotarliśmy do parku przed hotelem dostrzegliśmy
kogoś siedzącego na ławce – jest tam.
- Zibi, chyba musimy pogadać. – zaczął Michał.
- Ale nie sądzisz, że przy niej. – wskazał na moja osobę.
- Mnie także to dotyczy. Zostaję. – byłam na tyle
stanowcza, że Bartman się zgodził.
- Do rzeczy. – poprosił Michał.
- Chodzi o Was i o mnie. Właściwie o Sarah i o mnie. Nie
pasuje mi to, że jesteście razem. Wiem, kiedy was spotkałem, jak szliście za
rękę, powiedziałem, że się cieszę. Ale przemyślałem sobie to wszystko i
zmieniłem zdanie. To ze mną powinnaś być. Ten pocałunek wiele dla mnie znaczył
i nie wmówisz mi, że Ty nic nie czułaś.
– powiedział, po czym zwrócił się do Michała. – Michał, nawet nie wiesz,
jak ciężko mi jest patrzyć jacy jesteście szczęśliwi. Mam tego dość! Nie jesteś
jedyną osobą, która kocha Sarah.
- Zbyszek… Ten pocałunek nic nie znaczył. To był impuls
po tym, jak rozstałam się z Tomsonem. Nie chciałam, żebyś robił sobie nadziei.
Jesteś moim przyjacielem, ale… Nie kocham Cię. Przepraszam.
- Nie wmówisz mi tego. Widzę, jak na mnie patrzysz, jak
się przy mnie zachowujesz. Wiem, że też coś do mnie czujesz!
- Głuchy jesteś?! Nie rozumiesz, że między wami nic nie
będzie? Sarah jest ze mną i tak pozostanie! Nie rób sobie nadziei! Jesteś jej
przyjacielem. Nikim więcej. Nie dociera do Ciebie to, co mówi Sarah?
- Nie dam Ci spokoju, dopóki nie powiesz prawdy! Dopóki
nie powiesz mi, że mnie kochasz!
-NIE KOCHAM CIĘ! Ile razy mam powtarzać?! – wykrzyczałam,
po czym w biegu wróciłam do hotelu.
Po drodze minęłam kilku siatkarzy. Płakałam. Nikt na
szczęście nie pytał o nic. Kiedy wróciłam do pokoju zaczęłam się pakować. Nagle
do pokoju wpadł Michał.
- Sarah, kochanie. Przepraszam Cię za niego. Nigdy taki
nie był. – tłumaczył Kubiak.
- To już nieistotne. Wyjeżdżam.
- Co?? Ale dlaczego? Chyba nie przez Zibiego?
- Nie. Nie wiem. Może. Chodzi o to, że to co się stało,
to wszystko przeze mnie. Gdybym nie przyjechała tu z Tobą wszystko byłoby
inaczej. Nie chcę, żebyś stracił przyjaciela. Będzie lepiej, jak wrócę do
Jastrzębia i zobaczymy się w Warszawie.
- Już go straciłem. Nie obwiniaj się. Prędzej, czy
później doszłoby do tej rozmowy. Jak nie teraz, to w Warszawie, Kanadzie,
Finlandii, lub gdziekolwiek będziemy grać. Zostań. Dla mnie. Obiecuję, że
wszystko będzie ok. Przemyśl jeszcze ten wyjazd. Jeśli naprawdę będziesz chciała
wrócić na czas treningów to Jastrzębia nie będę Cię zatrzymywać. Dobrze?
- Dobrze. – poczułam jak mnie przytula.
Zbliżała się 23.00. Mimo późnej pory postanowiłam
zadzwonić do Ali. Stęskniłam się za nią.
- Tak, słucham. – usłyszałam ze słuchawki.
- Cześć. To ja. Co u Ciebie słychać. Nie rozmawiałyśmy ze
sobą już dawno.
- Od wczoraj. –zaśmiała się Ala. – Nic nie słychać. Tomek
dostał kilka dni urlopu, więc wybieramy się na Mazury. A co U Ciebie?
- Mogłoby być lepiej, ale da się przeżyć. Zadzwoniłam, bo
chciałam pogadać z kimś normalnym.
- A co? Siatkarzom obija?
- Odbija? – zapytałam zdziwiona – odbija to delikatnie
powiedziane. Czasem mam wrażenie, że jestem w zakładzie psychiatrycznym, a nie
w hotelu z Reprezentacją. Ciesz się, że nie wiesz ci tu się dokładnie dzieje. –
uśmiechnęłam się.
- Biedna Ty. Ale sama się na to pisałaś, więc teraz nie
narzekaj. Kiedy lecicie do Kanady? W kanadzie najpierw grają, prawda?
- Tak. Jakoś 10 maja. Chłopcy muszą się zaklimatyzować.
Zmiana czasu i w ogóle.
- No tak. W końcu muszą wygrać.
- Wygrają i to za trzy punkty! Każdy mecz. Będę kończyć,
bo już późno. A poza tym Michał ma jutro baaadzo wcześnie trening i idzie
właśnie spać. Dobrej nocy i dzięki za rozmowę. Paa…
- Nie ma za co. Polecam się na przyszłość. Dobranoc.
Pozdrów Dzika. Cześć. – rozłączyła się.
Po rozmowie poszłam wziąć prysznic. Wieczorna toaleta
zajęła mi jakieś 20 minut. Kiedy wyszłam Michał już spał. Położyłam się obok i
wtuliłam się w niego. Poczułam, jak obejmuje mnie ramieniem. Długo nie mogłam
zasnąć. Cały czas myślałam o tym, co powiedział Zbyszek. Zastanawiałam się, co
nim kierowało. Jedyną logiczną odpowiedzią było to, że albo jest zwyczajnie
zazdrosny, albo brakuje mu Aśki. W końcu przestałam zadręczać się tymi myślami.
Zasnęłam koło drugiej.
Wstałam koło 8.00. Michał był już na treningu.
Postanowiłam, że pójdę na halę, gdzie trenowali. Po porannym prysznicu zrobiłam
sobie delikatny makijaż, poszłam do restauracji na jakieś śniadanie i
wyruszyłam w drogę. Kwiecień uraczył mnie piękną pogodą. Słońce świeciło mocno,
a na niebie nie było żadnej chmurki. Lekki wiatr mierzwił moje włosy.
Postanowiłam, że je zwiążę, bo jak dojdę na halę, to nikt mnie nie pozna. Koło
9.30 byłam już u chłopaków. Podeszłam bliżej i usiadłam obok Możdżonka.
- Dzień dobry panie kapitanie – przywitałam się wesoło.
- Witam. Co tak wcześnie? Przecież dziesiątej jeszcze nie
ma. – powiedział zdziwiony.
- Mogę sobie iść, jeśli nie chcesz, żebym tu była.
- Zabraniam Ci opuszczać ten budynek. Patrz kto idzie. –
wskazał na Kubiaka idącego w moją stronę. – Zostawię was samych zakochańce.
- Dzięki. – odparłam, po czym podbiegłam do Michała.
- Jak się czujesz?
- Wszystko sobie przemyślałam tak, jak mówiłeś. Zostaję.
Nie chcę siedzieć w pustym mieszkaniu.
- A Zbyszek? Wytrzymasz z nim?
- Muszę. Przecież kiedyś i tak dojdzie do spotkania. A wy
rozmawiacie ze sobą normalnie?
- Powiedzmy. Gramy w przeciwnych drużynach na treningu
dzisiaj, więc nie musimy się kontaktować ze sobą. Na szczęście chłopaki nie
pytają o nic.
- To dobrze. Wracaj na boisko. Chyba Cię potrzebują. –
wskazałam na połowę boiska, gdzie była drużyna Michała.
Cały dzisiejszy trening był oparty jedynie na graniu.
Koło 12.00 AA odpuścił i zawodnicy mogli iść do szatni. Postanowiłam poczekać
na nich na korytarzu. Pierwszy wyszedł Kubiak.
- Chodź. Nie chcę konfrontacji z Bartmanem. Dalej jest
wściekły. – objął mnie ramieniem i wyszliśmy z budynku.
Nie czekając na innych poszliśmy w stronę naszego hotelu.
Po chwili usłyszeliśmy za sobą krzyk Ignaczaka.
- Ej.. Kubiaki! Nie jedziecie z nami?
- Nie. Chcemy się przejść. Jest za pięknie.- odpowiedział
Michał. – I nie Kubiaki. Jeszcze nie.
- Jeszcze? – zapytałam zdziwiona, kiedy Krzyśka nie było
już z nami.
- No co? Prawdę powiedziałem. Ty się Lowndes nazywasz.
Prawda? Więc nie Kubiak.
- Wariat.- zaśmiałam się.
Koło 13.00 wchodziliśmy właśnie do pokoju. Jakie było
nasze zdziwienie, kiedy byliśmy już w środku.
- Co wy tu robicie? – zapytałam.
- Przyjechaliśmy Cię odwiedzić. – Moim oczom ukazało się
całe Afromental. Przecież powinniście być w Warszawie.
- Nie. Otóż jutro zaczyna się ESKA Music Awards, która
odbywa się właśnie w Katowicach. – powiedział Śniady.
- A my jesteśmy nominowani. – dokończył Dziamas.
- No to powinniście być na próbach.
- Ale my już mieliśmy próbę. Nawet kilka. – wykręcił się
Łozo. – Teraz mamy trochę wolnego, więc was odwiedziliśmy.
- Jakie to miłe… - uśmiechnęłam się do wszystkich. –
Długo czekacie?
- Dziesięć minut, może nawet krócej. – zakomunikował
Lajan. – Ale spokojnie. Z nudów nie umarliśmy.
- Domyślam się.
- Aha. No to my się będziemy zbierać chyba już. – wypalił
nagle Torres.
- Tak szybko? Przecież dopiero co przyszliście.
- Ty tak. My nie. – uśmiechnął się Tomson. – Tak na
serio, to za godzinę próbę jeszcze mamy. A poza tym wpadliśmy Was tylko
odwiedzić, a nie na jakieś pogaduchy… - zaczął przedrzeźniać się ze mną.
- Pogaduchy? Zobaczymy, jeszcze będziesz chciał przyjść
na pogaduchy. Wiesz, co wtedy zrobię? Powiem: NIE. – zaśmiałam się. – Jak
musicie już iść to trudno. Powodzenia. Pa.
Kiedy wyszli, do pokoju wdarło się wielkie tornado w
postaci kilku siatkarzy. Rucek, Winiar, Jarosz, Igła, Piter i Ziomek rozsiedli
się, gdzie im było wygodniej i wyjęli KARTY.
- No nie wierzę! Nie będziemy grać w butelkę! – zdziwił
się mój Michał.
- Spokojnie, butelkę zaraz doniosą. Póki co możemy zagrać
w pokera. – oznajmił Winiarski.
- To wy grajcie, a ja popatrzę. – ogłosiłam.
- Jak to? My specjalnie wykradamy Łysemu karty, a Ty
mówisz, że nie grasz?! – Igle prawie tchu zabrakło.
- Przepraszam, ale nie chcę ciągle przegrywać.
Ewentualnie w wojnę możemy zagrać. Albo w makao.
- MAKAO! – krzyknął Kuraś, który właśnie do nas dołączył.
Po piętnastu minutach cała Reprezentacja siedziała już u
nas. Zbyszek także przyszedł, ale usiadł tak, żeby nie rzucać się w oczy.
- Pytanie zasadnicze. Kto gra? – zapytał Marcin.
Dziewięć osób podniosło rękę w górę. Wyszło na to, że gra
Winiar, Kuraś, Jarosz, Ja, Dziku, Rucek, Igła, Możdżon i Ziomek. Reszta wolała
obserwować nasze poczynania. Graliśmy do
14.30, bo o piętnastej mieliśmy zejść na obiad. Kiedy usiedliśmy przy stołach
zapanował rozgardiasz. Z resztą jak zwykle, kiedy się tam pojawialiśmy. Posiłek
minął jak zwykle, czyli zamiast jeść chłopaki ciągle kłócili się o sztućce,
serwetki, soki i wszystko, o co można było się kłócić. Przed 16.00 wróciliśmy
do pokoju, a co za tym idzie, do grania. Ani razu nie wygrałam, dwa razy byłam
druga i chyba siedem razy trzecia. Krótko po północy wszyscy rozeszli się do
swoich pokoi.
- Wreszcie cisza. – powiedziałam do Michała.
Jednak moja radość nie trwała długo…
______________________________________________________________________
Dziś długi rozdział. Naszła mnie wena :) Dodaję wcześniej, bo nie wiadomo czy będę miała później czas. Mam nadzieję, że namieszałam trochę.
Pozdrawiam, no_princess
Uhu...jak miło. Namieszałaś trochę, ale to było potrzebne :) Tak myślałam, że Zibi kocha Sarah. Ciekawe czy coś jeszcze zmajstruje? Ajć a im tylko gry w głowie. Przynajmniej to wprowadza mnóstwo humoru do fabuły. Fajnie, że odwiedzili ją chłopaki z Afro :D Dzięki za długi rozdział :)) Czekam na ciąg dalszy! Pozdrawiam blueberrysmile
OdpowiedzUsuńAch. Dziękuję :) Właśnie jestem w trakcie pisania następnego rozdziału, więc życz mi powodzenia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam