czwartek, 20 grudnia 2012

Rozdział 16.



Obudziłam się koło 10.00. Usłyszałam jak ktoś chodzi po mieszkaniu. Wstałam i poszłam w stronę kuchni, skąd wydobywały się dźwięki. Ujrzałam nikogo innego jak Michała.

- Co Ty tu robisz? Powinieneś być na treningu.
- Dzień dobry. – uśmiechnął się. – Byłem na treningu. Trwał dwie godziny. Ale widzę, że nie cieszysz się, że jestem. W takim razie pójdę sobie.
- NIEEEE! – podbiegłam do niego i rzuciłam mu się na szyję. – Nigdzie nie pójdziesz.. Nie zgadzam się. Jakie mamy dzisiaj plany?
- Żadnych.
- To może… posiedzimy w domu? – zapytałam.
- Sądzę, że to świetny pomysł. Tylko musimy się zamknąć na cztery spusty i wyłączyć telefony. Dzisiaj mamy tylko dla siebie. – powiedział, po czym pocałował mnie w policzek.
- Zgadzam się w stu procentach. – uśmiechnęłam się.
- To co więc robimy?
- Najpierw to jakieś śniadanko by się przydało. – popatrzyłam na niego wzrokiem kota ze „Shreka”.
- No dobra… A potem?
- Potem, to zobaczymy. Idę się umyć.
- NA CO MASZ OCHOTĘ? – usłyszałam jak krzyczy do mnie z kuchni.
- NALEŚNIKI? – zapytałam.
- JUŻ SIĘ ROBI!

Po 15 minutach wyszłam z łazienki owinięta w ręcznik.

- Wiesz? – zapytał.
- Co mam wiedzieć?
- W tym ręczniku wyglądasz baaardzo seksownie.
- Mhmm… Śniadanie gotowe?
- Jeszcze chwilkę.
- To idę się ubrać.
- NIE! Nie chcę tracić z oczu tak pięknego widoku.
- Wariat. – zniknęłam za drzwiami sypialni.

Po dosłownie pięciu minutach śniadanie było gotowe. Po jedzeniu postanowiliśmy jednak wyjść z domu. Postawiliśmy na spacer, a później jakieś kino. Michał sprawdził w Internecie co grają i wybraliśmy „American Pie: Zjazd Absolwentów”. Film zaczynał się o 15.30. Kiedy wychodziliśmy z domu było koło dwunastej, więc mieliśmy trochę czasu.

- Mam pomysł. – wypalił Michał.
- To znaczy?
- Zobaczysz. Niespodzianka.
- Czy Ty zawsze musisz mi robić jakieś niespodzianki? – zapytałam.
- Hmm.. Zastanówmy się… - zrobił zamyśloną minę – Tak.
- A daleko to? Bo wiesz, o 15.30 mamy film..
- Nie, niedaleko. Właściwie parę kroków stąd.
- To idziemy?
- Tak.

Po jakichś 20 minutach zatrzymaliśmy się przed dużym budynkiem. Rozpoznałam go. To był budynek, gdzie treningi miała młodsza drużyna JW.

- Michał, ale po co mnie tu ściągnąłeś?
- Zobaczysz. Chodź.
- Do środka? Ale nie mamy przepustek.
- Trudno. – uśmiechnął się.
- Trudno?
- Oj, nie marudź tylko chodź.
- No idę.

-Dzień dobry, panie Stasiu. – powiedział Michał do mężczyzny stojącego przy wejściu do hali.
- Dzień dobry. Odwiedziny panie Michale? – zapytał mężczyzna.
- Powiedzmy. – Misiek uśmiechnął się do niego i poszliśmy dalej.
- Michał, dokąd Ty mnie prowadzisz?
- No mówię, że zobaczysz. Nie musisz wszystkiego wiedzieć od razu kochanie. – pocałował mnie w czoło.

Po przejściu miliona korytarzy weszliśmy na halę treningową.

- Przecież to jest młodsza drużyna, więc po co tu jesteśmy? Michał! Proszę powiedz… - cały czas prosiłam, błagałam, ale on był nieugięty…
- Chodź, musimy podejść bliżej.

Poszłam za nim. Co miałam zrobić? Przecież nie stanę jak idiotka na środku przejścia.

- Michał! – krzyknął jakiś mężczyzna.
- Cześć tato! – odpowiedział mu Michał.

Dopiero teraz się zorientowałam. Przecież Michała tata jest trenerem młodszych.

- Nie mogłeś mi powiedzieć od razu? Michał… - mówiłam półszeptem, żeby nie usłyszał mnie jego ojciec.
- Nie.. – zaśmiał się Kubiak.

- Dzień dobry. – przywitałam się z panem Kubiakiem.
- Witam. – odpowiedział, po czym zwrócił się do Michała. – Widzę synu, że przyprowadziłeś koleżankę.
- Tak. Właściwie to dziewczynę. Chciałem Ci ją właśnie przedstawić. To jest Sarah.
- Miło mi Cię poznać. Zapraszam, właśnie grają chłopaki, więc możecie popatrzyć.
- Dziękujemy. – uśmiechnęłam się.

- Twój tata jest bardzo sympatyczny. Miło, że chciałeś, żebym go poznała… - powiedziałam, jak oddaliliśmy się na chwilę od pana Jarosława.
- No chyba taka jest kolej rzeczy. Najpierw poznajemy siebie, potem naszych znajomych, którzy stają się wspólnymi znajomymi, a potem rodziny, prawda?
- No tak.
- Więc tatę mamy już załatwionego. Do mojej mamy pojedziemy, czy poczekamy aż przyjedzie do Jastrzębia?
- Coo? Dziku, ja dopiero co poznałam Twojego tatę, a Ty już chcesz mnie mamie przedstawiać?
- No tak. Wiem, że powinienem przedstawić Cię, jak będziemy wszyscy razem, ale nie wytrzymałem i musiałem pokazać Moje Szczęście komuś, a tata wydał mi się najbardziej odpowiednią osobą. – wyszczerzył się.

Nie odpowiedziałam mu. Na hali przesiedzieliśmy do piętnastej. Przed wyjściem pożegnaliśmy się z tatą Michała i poszliśmy w stronę kina.

- To co robimy po filmie? Idziemy do domy, czy jeszcze połazimy?
- Do domuu…. – zakomunikowałam.
- Dobra, ale Ty robisz kolację.
- Nie będę się sprzeciwiała.

Do kina dotarliśmy dziesięć minut przed rozpoczęciem seansu. Na szczęście bilety zamówiliśmy przez Internet będąc jeszcze w domu, bo teraz nie ma już żadnych. Podeszliśmy do kasy zapłaciliśmy i udaliśmy się na salę kinową.
Po dwóch godzinach spędzonych w kinie poszliśmy do domu. Nie spieszyło nam się za bardzo. Po drodze spotkaliśmy Alę i Tomka.

- Hej. – przywitałam się z niedawno poznanymi znajomymi.
- Witajcie. Co u was? Może wpadniecie do nas na jakiś mały melanżyk?
- A kiedy? – zapytał Michał.
- W sobotę, bo w niedzielę nikt do pracy nie idzie.
- Ok. Nie powinniśmy mieć żadnych planów, ale jeszcze damy wam znać. Dzięki za zaproszenie.
- Nie ma za co. – uśmiechnęła się Ala. – W takim razie do zobaczenia.
- Pa. – odwzajemniłam uśmiech.

- „Nie powinniśmy mieć żadnych planów”? „Jeszcze damy wam znać”? Co Ty kombinujesz? – zapytałam, kiedy para się oddaliła.
- Chciałem Ci o tym w domu powiedzieć, ale jak już musisz wiedzieć to OK.
-Nie! Powiesz w domu.

W mieszkaniu byliśmy koło 19.00. Na kolację zrobiłam sałatkę, żeby było coś lekkiego. Po kolacji usiedliśmy na kanapie w salonie, włączyliśmy muzykę i nalaliśmy sobie wina.

- To co chciałeś mi powiedzieć?
- No bo chodzi o to, że na sobotę mam inne plany niż chodzenie na imprezy.
- Nie rozumiem.
- Dobra, powiem prosto z mostu. Wolałbym mieć Cię w sobotę tylko dla siebie.
- Kochanie, ale Ty masz mnie właściwie tylko dla siebie. Zapomniałeś już, że nie znam tu nikogo?
- Znasz. Alicję i Tomka.
- Oj, nieważne.

Po chwili zaczęliśmy się całować. Kiedy doszliśmy do sypialni zorientowałam się, że jestem już tylko w samej bieliźnie. Nie opierałam mu się. Było idealnie.

________________________________________________________________________
Cześć. W zakładce "Bohaterowie" trochę się zmieniło. Zapraszam do obejrzenia. :)

Pozdrawiam, no_princess

2 komentarze:

  1. Hej! Czytam Twoje opowiadanie i mam pewną sugestię. Mogłabyś bardziej skupiać się na opisach, a mniej na dialogach. Wrócić do przeszłości niektórych bohaterów. Większość rzeczy dowiadujemy się z dialogów i są one (te rzeczy) często bardzo ogólne. Wydaje mi się, że to urozmaiciłoby opowiadanie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki. Zrobię co w mojej mocy. Musisz mi tylko pomóc, bo nie wiem, na jakich bohaterach Ci bardziej zależy.

    Pozdrawiam, no_princess

    OdpowiedzUsuń