poniedziałek, 10 grudnia 2012

Rozdział 6.



Impreza skończyła się o 6.00. Pożegnawszy już część gości poszłam spakować prezenty do samochodu. Na szczęście Dziku i Jarosz prawie nic nie pili, więc mieliśmy kierowców. Sama nie przeniosłabym tego wszystkiego na drugi koniec Warszawy. Kiedy zanosiłam ostatnie podarunki zaczepia mnie Karolina.

- Przepraszam za wczoraj. Właściwie dzisiaj. Po prostu martwię się o Ciebie. Jesteś dla mnie jak siostra i jedyne czego chcę, to żebyś była szczęśliwa.
- Karola, jeśli chodzi o to, co mi powiedziałaś o Zbyszku, to ja się nie gniewam. Nie mam zamiaru rozpieprzać komuś życia. Zabolało to, co powiedziałaś później. Zrozum, ja i Tomek… To koniec. Za bardzo mnie zranił, bym była w stanie mu to wybaczyć. OK? I proszę, nie poruszajmy już jego tematu.

Po zapakowaniu już wszystkiego Michał odwiózł mnie do mieszkania. Jechaliśmy w takim samym składzie jak podczas przyjazdu do klubu. Podczas jazdy atmosfera był bardzo miła. Chciałam, żeby ta chwila trwała w nieskończoność. Gdy dojechaliśmy na miejsce okazało się, że Marcin, Zbyszek i Michał są głodni. Zaprosiłam ich do siebie i zrobiłam pyszne kanapki. Po tym jak zjedli jeszcze chwilę porozmawialiśmy we czwórkę. Jednak zaraz musieli iść. Zbyszek obiecał mi, że jeszcze się zobaczymy. Nie wiem czemu, ale ufałam jego słowom.
Po ich wyjściu poszłam się umyć. Musiałam strasznie śmierdzieć od papierosów i alkoholu. Po szybkim prysznicu położyłam się do łóżka. Zasnęłam momentalnie.
Obudziłam się koło 15.00, a konkretnie obudziła mnie zgraja, która tak waliła w drzwi, że nie dało się spać. Wstałam, ogarnęłam się szybko i otworzyłam je.

- Cześć śpiąca królewno! – krzykął Torres, aż mi w uszach zadzwoniło.
- Cześć, cześć, tylko ciszej proszę. Moje uszy nie wytrzymują. – uśmiechnęłam się do bandy. – Śniady… Ty coraz bardziej siwiejesz. Jak to możliwe? Masz jakieś 33 lata, dziadku.
- Nie nabijaj się z mych cudownych genów, dobrze? – rzucił Śniadecki.
- A z której strony one są cudowne? – powiedział Dziamas. – Baron, a Ty co taki nie w sosie?
- Co? Nie, nic. Myślałem tylko… - odpowiedział Baron.
- Co robiłeś?

I tak minęło mi popołudnie. Właściwie nie wiem, po co oni przyszli, ale było miło. Choć na chwilę oderwałam się od problemów. Wieczorem, kiedy chłopaki poszli, od razu położyłam się spać. Zasnęłam dość szybko.
Rano obudziłam się koło dziewiątej. Kiedy sprawdzałam godzinę w telefonie zauważyłam, że mam jeden SMS. Kiedy go otworzyłam okazało się, że to Zibi. Kiedy wracaliśmy z klubu, zapomniałam wziąć swoją kurtkę z samochodu. Z racji tego, że był marzec, potrzebowałam jej.  Natychmiast oddzwoniłam. Odebrała jakaś kobieta.

- Słucham.
- Dzień dobry, przepraszam, że niepokoję, ale czy mogłabym rozmawiać ze Zbyszkiem?
- A kto mówi? – zapytała kobieta
- Sarah. Znajoma Zibiego. Poznaliśmy się wczoraj.
- Już daję go. Moment. (Zbyszek, do Ciebie. Miłej pogawędki.) – nie spodobała mi się ta kobieta.
- Hej, dzwonię w sprawie kurtki. – Powiedziałam miło. – Jesteś jeszcze w Warszawie, czy wróciłeś już do domu?
- Wróciłem. Ale Michał do Warszawy będzie jechał, więc może Ci kurtkę podrzucić. Chyba, że wolisz sama przyjechać. – już sobie wyobrażałam ten jego uśmieszek, kiedy wypowiadał ostatnie słowa.
- Przyjadę. Przyda mi się odskocznia od tego wszystkiego. Wyślij mi przez SMS swój adres. Do zobaczenia jutro.

Następnego ranka wybierałam się do Jastrzębia Zdroju. Po 5 godzinach jazdy dotarłam na miejsce. Kiedy zadzwoniłam do drzwi, otworzyła mi jakaś kobieta.

- Słucham. – powiedziała oschle.
- Dzień dobry. Sarah. Rozmawiałam wczoraj z Panią. Jest Zbyszek? – starałam się być jak najbardziej miła.
- Zaraz przyjdzie.

Po dosłownie minucie pojawił się Zibi. Przedstawił mi swoją dziewczynę – Asię. Widać, że nie była zadowolona z mojego przyjazdu. Wiedziałam, że mnie nie lubi. Powiedziała do Zbyszka coś w stylu „Bawcie się dobrze. Macie dużo czasu, wrócę późnym wieczorem”. Kiedy Asia poszła do pracy, mogliśmy spokojnie pogadać i wypić kawę.

- Przepraszam. Nie wiedziałam, że między wami nie jest najlepiej.
- Mówiłem Ci wczoraj, lub przedwczoraj… W każdym razie na Twoich urodzinach.
- Pamiętam, ale nie myślałam, że mówisz serio. Byłeś trochę pijany.
- Nie na tyle, aby nie wiedzieć, co mówię. – widać, że był smutny. – A co u Ciebie?
- Kiepsko. Wczoraj byli u mnie chłopaki, więc zapomniałam na chwilę o swoich problemach. Ale jest ciężko. Kiedy tu jechałam bardzo spodobał mi się tutejszy klimat. Zero zmartwień, problemów. Nie wyobrażam sobie teraz powrotu do Warszawy. Nie oszukujmy się, nie chcę tam wracać. Za dużo wspomnień. Wrócę do pustego mieszkania i znowu będę myśleć o Tomku. Nie chcę, tego, ale to jest silniejsze ode mnie. Te trzy lata wyryły głęboki ślad w mojej pamięci.
- Nie wracaj. Zostań tu, jak ci się tak podoba.
- Tutaj? Nie ma takiej opcji. Ja mam tam wszystko i wszystkich. Nie mogę tego tak zostawić.

Rozmawialiśmy długo. Zorientowałam się, że muszę już wracać. Poprosiłam o kurtkę, po którą przyjechałam.

- To jeszcze raz dziękuję. Do zobaczenia Zibi.
- Cześć. Do miłego.

Już miałam wsiadać do samochodu, kiedy nieoczekiwanie nawet dla siebie odwróciłam się w stronę Zibiego.

- Zbyszek. – podeszłam bliżej. On zrobił to samo.

W pewnym momencie nasze twarze zbliżyły się do siebie. Poczułam jak nasze usta się stykają. To było silniejsze ode mnie. Wszystko we mnie zawirowało. Nagle się odsunęłam od niego i pobiegłam w stronę samochodu.

- Przepraszam. – rzuciłam na pożegnanie.

________________________________________________________________________
Witajce. Jak wam minął pierwszy dzień nowego tygodnia? Przyznam się, że mi strasznie.
Co sądzicie o tym rozdziale?

12 komentarzy:

  1. Fajnie się czyta. :D
    Ooo. Sarah i Bartman. <3
    Mój dzień cholernie męcząco ledwo chodzę. xd
    5:30 trening, 8:00 szkoła 14:30 dom, lekcje, 16:00 drugi trening 18:00 dom, 19:00 bieganie i teraz sobie siedzę i zdycham. Mam takie głupie dni kiedy chce rzucić ten tenis i posiedzieć przed kompem, ale chyba za bardzo to kocham.
    Tak więc chwilowe załamanie z tegoż powodu.
    A czego Twój dzień był taki straszny ? :D

    Pozdrawiam / Idek. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się, że fajnie się czyta.
    Sarah i Bartman, owszem. Ale spokojnie, to dopiero początek historii. Właśnie piszę trzynasty rozdział,które są coraz dłuższe. Wpadłam w taki trans, że czasem muszę podzielić jeden rozdział na trzy, bo zajmuje mi 6 - 7 kartek. Wszystko zdarzyć się może.

    CO do mojego dnia robię prawo jazdy. Ostatnio jeździłam prawie idealnie. Dzisiaj błąd za błędem. Na początku nie szło mi za bardzo. Potem się zestresowałam i byo jeszcze gorzej. ZIELONA GÓRO! NADCHODZĘ W ŚRODĘ!

    Nie wiem, co to będzie.. :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Chciałabym wpaść w taki trans. xd
    Ja jak zaczynam pisać to piszę i piszę i wydaje mi się że będzie strasznie długi a tu wychodzi króciutki post. masakra.. :(

    Oj. Kolega uczył mnie jeździć na motorze ( troche nielegalnie bo mam 16 lat ale cii .. :P ) i też na początku gładko mi szło, a potem jak zaczęło się walić to już na maksa. xd
    Tak więc na motor nawet nie patrzę. Chociaż kiedyś napewno się jeszcze przełamie. xd
    Tak więc w środę trzymam kciuki . :D
    I życzę POWODZENIE. ! :))

    Mam wrażenie, że zaraz wyjdę z siebie. hahah.
    Będzie dobrze. :D

    OdpowiedzUsuń
  4. masz wspaniałego bloga! będzie mi miło jeśli spodoba Ci się mój i również go zaobserwujesz ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję. Jutro wieczorem pojawi się kolejny rozdział i mam nadzieję, że też go przeczytasz.

      Pozdrawiam.

      Usuń
  5. Dlaczego wyjdziesz z siebie?
    mój brat motorem jeździ. mi osobiście się odoba, ale za kierownicę nie wsiądę. Na miejscu pasażera też się jeździ genialnie.. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo mam 27.12 ważne eliminacje do turnieju i teraz mam tak zwany "czas przygotowawczy" tak więc codziennie po 3 treningi jak dojdzie mi jeszcze szkoła i mecze siatkówki to zdycham. Może zrezygnować z tenisa ?
      Cały czas to pytanie zakrząta mój umysł. Przez niego 2 tygodnie temu rozwaliłam 2-letni związek a teraz opadam z sił i nic mi się nie chce . Co u osoby z tak potężnym namiarem energii nie wchodzi w grę.. :((

      Masz rację. Ten tak zwany wiatr we włosach jest genialny, a na miejscu kierowcy nie da się tego tak bardzo poczuć. xd

      Usuń
    2. No wiesz. Wiatru we włosach nie da się za bardzo poczuć, chyba że jeździsz nielegalnie - czyli bez kasku. A co do tenisa. To jest Twoja pasja. Na Twoim miescu nie rezygnowałabym z czegoś, co sprawia przyjemność. Przemyśl tą decyzję, żebyś potem jej nie żałowała. Tymczasem powodzenia na eliminacjach. Jeszcze zrobię to zapewne kilka razy, ale tak na wszelki wypadek.

      Pozdrawiam :D

      Usuń
    3. Jazda bez kasku - zawsze spoko. :D
      Ja wiem, że z tego nie zrezgnuje, bo za bardzo siebie znam, a po za tym za długo i za ciężko na to żeby znaleźć się tu gdzie jestem aktualnie. Ale chyba strata tak bliskiej mi osoby ( chłopaka ) przez właśnie moją pasję tak wali mi myślenie..
      Dziękuję, przydadzą się. :D

      Również pozdrawiam . :))

      Usuń
  6. Hej, jestem blueberrysmile :) Wyłpałam Twój blog u Vesper i postanowiłam, że zajrzę. Przeczytałam wszystkie rozdziały i powiem Ci, że mnie zaintrygowałaś :)) Pisz, pisz... Tak myślałam, że coś ciekawego się wydarzy jak ona zjawi się u Zibiego :D Cieszę się...ciekawe co tu nam wykreujesz :P Pozdrawiam, ściskam ponownie blueberrysmile :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak miło to słyszeć. Dziękuję. :* Nie myślałam, że to opowiadanie spotka się z jakimkolwiek zaineresowaniem. A tu proszę. Same pochwały. Zapraszam jutro na nowy rozdział. : D

    Pozdrawiam
    no_princess

    OdpowiedzUsuń
  8. Gratuluję wytrwałości :D nie każdemu (czytaj: mi) się chce tak często pisać :D

    OdpowiedzUsuń