„ Sarah, dziękuję Ci za dzisiejszą rozmowę. Nawet nie
wiesz, jak bardzo jej potrzebowałem. Do zobaczenia następnym razem. Będziesz?
Michał”
Chwilę później kolejny SMS. Tym razem od Zibiego.
„ Przepraszam. Poniosło mnie trochę po meczu. Po prostu
martwię się o najlepszego kumpla i nie chcę, żebyś znowu go skrzywdziła.
Dobranoc.”
Odpisałam na obie wiadomości po czym poszłam spać. Rano
obudziły mnie krzyki z kuchni. Znowu mój kuzyn wrócił naćpany. Wstałam i
poszłam do łazienki. Umyłam się ubrałam i zeszłam do kuchni. Na krześle
siedziała ciocia cała zapłakana. Na podłodze natomiast Paul – mój kuzyn.
Wypiłam kawę, zjadłam tost, przytuliłam ciocię mówiąc, że wszystko się jakoś
ułoży, po czym wyszłam. Rozumiała mnie doskonale. Wiedziała, że nie chcę
przebywać w domu z narkomanem. Niby kuzyn, ale na haju nic nigdy nie wiadomo.
Wyszłam na spacer. Postanowiłam, że do notariusza pójdę dzisiaj. Jeśli mnie
przyjmie nie będę musiała się dłużej przejmować tym głupim testamentem.
Miałam szczęście. Notariusz przyjął mnie bez problemu.
Weszliśmy do jego gabinetu i się zaczęło.
- Panno Lowndes. Jak już Pani wie, Pański ojciec zostawił
Pani spadek.
- Tak. Możemy przejść do rzeczy? Chciałabym mieć to już
za sobą. – ponaglałam mężczyznę.
- Dobrze. Więc powiem w skrócie. Odziedziczyła Pani po Mike’u
dwie trzecie majątku ojca. Jest to kwota w wysokości….
Mój ojciec zostawił mi spadek? Przecież wiedział, że nie
chcę go znać. On mnie kochał?
Po dwudziestu minutach, kiedy podpisałam już wszystkie
potrzebne dokumenty zadzwoniłam do Michała.
***
- Dziiiik! Pobudka! – szturchał go Ignaczak.
- Co? Czemu siedzisz u mnie w pokoju?
- Bo Zibi poszedł już na śniadanie, a nikomu nie chciało
się ruszyć dupy po Ciebie.
- A Ty chciałeś? – zdziwił się Kubiak.
- Powiedzmy. No to ruchy! Śniadanie się zaraz skończy.
- No dobra. Już idę. – zaśmiał się wstając z łóżka.
Podczas śniadania nie był zbyt wylewny. Tylko Zibi
wiedział, co leży mu na sercu. Nagle poczuł wibracje w telefonie. Wstał od
stołu i poszedł odebrać telefon.
- Tak? – zapytał.
- Michał? To ja Sarah. Przepraszam, że dzwonię, ale
potrzebuję pogadać. Masz czas?
- Gdzie i o której?
- Wpadnę do Ciebie do hotelu. Ok.? Za pół godziny może
być?
- Jasne. Będę czekać.
***
Na miejscu stawiłam się punktualnie. Michał czekał już
przed budynkiem. Uzgodniliśmy, że pójdziemy porozmawiać do jego pokoju.
Wiedział, że będzie sam, bo pozostali siatkarze umówili się, że idą grać w
pokera do Winiara. Kiedy weszliśmy do pokoju Michał zamknął drzwi na klucz. Nie
chciał, żeby ktokolwiek nam przeszkadzał.
- Michał, ja przepraszam, że zwalam Ci się na głowę. Po
prostu nie mam się komu wygadać.
- Nie przepraszaj. Mów, co się stało.
- Pamiętasz, jak dzwoniła do mnie żona Mike’a? Mojego
ojca?
- Tak. Miałaś się z nią spotkać.
- Chodziło o to, że mój ojciec zostawił mi spadek. Jak
się dowiedziałam, myślałam, ze Michelle sobie ze mnie żartuje. Ale poszłam do
notariusza. Właśnie od niego wracam. Mój ojciec zostawił mi ogromny spadek.
Zdziwiłam się, bo od kiedy zostawił mamę nienawidziłam go.
- Ale jednak byłaś jego córką. Kochał Cię.
- Nie wiem, czy mnie kochał. Mogło też być tak, że
zapisał mi coś w spadku, żebym nie czuła się pokrzywdzona, albo coś w tym
stylu. Ale jak usłyszałam, co dostałam od niego od razu odepchnęłam od siebie
tą teorię. Michał! Od dzisiaj jestem właścicielką jego firmy. A żeby tego było
mało na moje konto wpłynęła bardzo duża suma. Nie wiem, co mam o tym myśleć…
Naszą rozmowę przerwał nagle telefon. Dzwoniła ciocia.
- Tak?
- Paul jest w szpitalu. – płakała.
- CO!? Zaraz przyjadę? Który szpital? – zapytałam.
Zbierało mi się na płacz.
- St. Joseph Hospital.
- Będę za 15 minut.
- Michał, przepraszam Cię, ale nie mogę dłużej zostać. Mój
kuzyn jest w szpitalu. Musze jechać.
- Ale chyba nie będziesz prowadzić w takim stanie? Pojadę
z Tobą. – stwierdził.
- Nie ma mowy. Za siedem godzin grasz mecz. Musisz zebrać
siły. – próbowałam odwieźć go od jego pomysłu.
- Nie pojedziesz w takim stanie. Nie chcę, żeby coś Ci
się stało.
Po chwili szliśmy już w stronę mojego samochodu. Wzrok
wszystkich siatkarzy był skierowany na nas.
***
Wchodzili właśnie do szpitala. Była roztrzęsiona. Szukała
wszędzie lekarza, pielęgniarki, kogokolwiek, kto mógłby jej powiedzieć, gdzie
jest jej kuzyn. On nie odstępował jej na krok. Zrezygnowana usiadła na krześle.
On poszedł w jej ślady. Pocieszał ją. Mówił do niej. Nie chciał, by cierpiała.
Oparła się o jego ramię i płakała. Mimo wielu prób powstrzymywania łez one
płynęły nadal.
- Michał, dziękuję, że tu ze mną przyjechałeś.
- Nie masz za co dziękować. Nie mogłem Cię puścić samej.
Poczekam z Tobą tutaj, aż wszystko się wyjaśni.
- Ale… - chciała zaprotestować, lecz on ją uciszył.
- Żadnego ale. Posiedzę tutaj z Toba do 18.30, a potem
pójdę na mecz. Jeśli będziesz chciała, to do mnie dołączysz. Zgoda? – nic nie
powiedziała tylko przytaknęła na jego słowa.
***
- Ciociu! – natychmiast się ożywiłam. – Co z Paulem?
- Już wszystko w porządku. To, że zasłabł nie było od
narkotyków. Okazało się, że ma problemy z sercem. Ale jak na razie jest
stabilnie. Nie musisz tu siedzieć słonko. Idź na mecz. Tak bardzo na to
czekałaś. – słowa cioci mnie uspokoiły. Czułam, że Michała chyba też.
Porozmawialiśmy z ciocią jeszcze kilka chwil.
Przedstawiłam jej Michała, po czym wróciliśmy do hotelu, w którym mieszkała
Reprezentacja. Postanowiłam, że posiedzę trochę z chłopakami. Potrzebowałam
rozmowy z ludźmi, którzy nie zawsze są rozgarnięci. Kiedy weszłam do pokoju
Jarosza wszystkie oczy zwróciły się za mnie. Zaczęli mnie przytulać na
powitanie tak, jak po wczorajszym meczu. Widać, że bardzo się stęsknili.
Rozmawialiśmy, śmialiśmy się i graliśmy do 18.00. Chłopaki musieli się
przygotować do meczu. Ja także udałam się do domu. W końcu musiałam się
przygotować.
W domu było cicho. Ciocia najwidoczniej położyła się
spać. Nie dziwiłam się jej. Po tym całym zamieszaniu z Paulem była wykończona.
Po cichu wzięłam prysznic, wysuszyłam włosy, zrobiłam lekki makijaż, po czym
ubrałam się i wyszłam. Na hali byłam ok. 19.45. Siatkarze przygotowywali się
już do meczu. Widziałam, jak Andrea coś im tłumaczy, a oni zgodnie
przytakiwali. Tylko Kubiak patrzył w moją stronę.
________________________________________________________________________
Dziś odrobinę wcześniej. Przez najbliższe dni, jeśli nie pojawi się rozdział, to przepraszam. Mam tyle pracy przed sobą, że nie wiem, czy znajdę chwilkę, żeby coś dodać.
Pozdrawiam, no_princess
Wybaczam i rozumiem Twój zawrót głowy różnymi sprawami :) Trzyma w oczekiwaniu. Takiego majątku, to się nie spodziewałam. Biedna jej ciocia...oby dała sobie radę z Paulem. Pozdrawiam blueberrysmile :*
OdpowiedzUsuńDziękuję za wyrozumiałość :D
UsuńPozdrawiam :*