czwartek, 3 stycznia 2013

Rozdział 30.



Właśnie wchodzili na halę. Zaczął się rozglądać po trybunach w poszukiwaniu jej wzroku. Była. Siedziała tam. Spojrzał na nią. Nie odrywał od niej swojego spojrzenia. Nie chciał, by znów mu umknęło…
Zaczęli odgrywać hymny obu krajów. On nadal patrzył w jej stronę. Czuła jego wzrok na sobie. Próbowała go unikać. Patrzyła się na różne inne strony, sprawdzała coś w telefonie. Ale on nie dawał za wygraną…

***

Pierwszy set wygraliśmy. Przy drugim chłopcy mieli problemy. Przy trzecim także. Podczas, gdy zagrywał Kurek, Anastasi znalazł mnie na trybunach i podszedł do mnie.

- Musisz mi pomóc. – zwrócił się do mojej osoby.
- Ale nie wiem, w czym.– uśmiechnęłam się.
- Podczas przerwy miedzy setami musisz porozmawiać z Kubiakiem. Jesteś jedyną osobą, która może do niego przemówić.
- Nie wiem, czy jestem w stanie pomóc.
- Proszę. Spróbuj chociaż. – błagał mnie trener.
- Dobrze.

Kiedy skończył się trzeci set, który przegraliśmy podeszłam do Michała. Ten popatrzył tylko na trenera, który dał mu znak, że ma ze mną porozmawiać.

- Michał, co się dzieje? – zapytałam.
- A co się ma dziać?
- Nie grasz jak zawsze. Wiem, że stać Cię na więcej.
- Mam po prostu gorszy dzień. Każdemu może się zdarzyć.
- Proszę. Weź się w garść. Wiem, że potrafisz. Wiem także, że to przeze mnie. Dlatego proszę Cię. Wygraj to dla siebie. Dla mnie… Wygraj dla nas…
- Jakich nas. Nie ma nas i to Ty o tym zdecydowałaś.
- Wiem. I przepraszam.
- Teraz? Czekałem w mieszkaniu jak idiota z nadzieją, że może jednak zmienisz zdanie. Że wrócisz. A teraz tak nagle po tym wszystkim mówisz, że mam wygrać dla NAS? Jak mogę zwyciężyć dla kogoś, kogo nie ma?
- Michał! Proszę! – miałam w oczach łzy.
- Daj mi spokój.

Płakałam jak głupia. Wiedziałam, że patrzą na mnie tysiące ludzi. Straciłam Go. Już na zawsze…

***

Przegrali 2:3. Finlandia okazała się lepsza. Michał opuścił halę zaraz po meczu. Nie chciał rozmawiać z kolegami, fanami, dziennikarzami. Ona jednak została. Podeszła bliżej do chłopaków. Od razu ją zobaczyli. Pierwszy podbiegł Możdżonek. Widział, że coś jest nie tak. Widział, jak kłóciła się z Kubiakiem.

- Jako kapitan przepraszam w imieniu całej Reprezentacji za to, że przegraliśmy. – uśmiechnął się smutno do niej.
- To ja was przepraszam. Gdyby nie ja Kubiak by nie nawalił. – przemilczał jej słowa.
- Idziesz z nami do hotelu zapomnieć o meczu? Mamy coś odpowiedniego na takie okazje.
- Nie jestem pewna, czy to jest dobry pomysł.
- Proszę. – zrobił wielkie oczy.
- Ja też proszę! – przybiegł do nich Libero. - A o co w ogóle prosimy? – zwrócił się do Marcina.
- O to, żeby Sarah poszła z nami do hotelu, by rzucić się w otchłań zapomnienia.
- PROSZĘ… - nalegał Ignaczak.
- Ale żebyście potem nie żałowali. – odparła, zgadzając się.  
- Nie będziemy. Obiecujemy – wyszczerzyli się obaj.

***

Po godzinie siedzieliśmy już w pokoju Ziomka i Igły. Jak się okazało tym czymś odpowiednim na taką okazję była gra w butelkę. Nie grałam. Wolałam popatrzyć. Jeszcze pytaliby się, co zaszło między mną i Michałem podczas meczu. Nie chciałam do tego wracać… Siedziałam z chłopakami do drugiej. W tym czasie gadaliśmy, wspominaliśmy nasze wygłupy w Katowicach, żartowaliśmy. Kiedy byłam już w domu wysłałam do Michała wiadomość.

„Michał. Przepraszam. Nie chciałam, byś się zdenerwował. Wiem, że to wszystko moja wina i nie oczekuję, że będziesz kiedykolwiek jeszcze traktował mnie jako znajomą. Pamiętaj, że zawsze będziesz dla mnie bardzo ważny. Nie chcę, byś rezygnował z osiągnięcia wyznaczonych sobie celów.  Dziękuję za tamten miesiąc. Dzięki Tobie byłam szczęśliwa. W pewnym sensie nadal jestem.”

Nie otrzymałam odpowiedzi. Właściwie nawet jej nie oczekiwałam.

Obudziłam się koło 12.00. Dzisiaj miałam iść do firmy ojca. Do mojej firmy. Nie wiedziałam, co mam zrobić. Umyłam się, zjadłam tosty, wypiłam kawę i wsiadłam do samochodu. Najpierw pojechałam do kliniki, w której umieścili Paula. Żeby przejść operację musiał być czysty. Nie mieliśmy pewności, że nie ucieknie. Ale musieliśmy spróbować. Kiedy weszłam do sali, w której przebywał mój kuzyn zobaczyłam jego ojca. Wrócił wcześniej z delegacji, by być teraz przy synu. Krzyczał na niego, ale nie był zły. Był zrozpaczony. Postanowiłam wejść. Tylko na chwilę, żeby się przywitać. 20 minut później była już w drodze do firmy. Bez trudu dotarła na miejsce.

- Przepraszam, gdzie znajdę gabinet osoby, która teraz tym wszystkim zarządza? – zapytałam kobietę, która właśnie obok mnie przechodziła.
- Musi Pani udać się na drugie piętro. Tam, ktoś pani wskaże dalszą drogę. – uśmiechnęła się miło.
- Dziękuję. Do zobaczenia.
- Do widzenia.

Poszłam za wskazówką kobiety. Kiedy byłam już na drugim piętrze podeszłam do mężczyzn stojących przy biurku sekretarki.

- Dzień dobry. Przepraszam, że przeszkadza. Szukam dyrektora firmy.
- Przykro mi, ale szefa nie ma. Trzy tygodnie temu zmarł.
- Wiem. A ktoś kto teraz tym wszystkim zarządza? Muszę się koniecznie z nim bądź z nią skontaktować.
- Drugie drzwi na lewo. – skazał mi drogę brunet.
- Dziękuję. – uśmiechnęłam się.

Zapukałam trzy razy. Odpowiedział mi niski głos. Weszłam do środka i ujrzałam dość młodego mężczyznę.

- Dzień dobry. Słucham, w czym mogę Pani pomóc? – Spojrzał na mnie, po czym się uśmiechnął.
- Tak. Właściwie ja w sprawie właściciela firmy. – od razu przeszłam do rzeczy.
- Obawiam się, że nie będę mógł za bardzo pomóc…
- Wiem. – przerwałam mu, po czym wyciągnęłam z torebki teczkę od notariusza. – Od wczoraj jestem właścicielką. Proszę. Myślę, że to powinno wszystko wyjaśnić.
- Przepraszam, ale ja nic z tego nie rozumiem. Mike nie mówił nic, że oddaje komuś firmę. To przecież niedorzeczne.
- To może wytłumaczę…

Słuchał bardzo uważnie. Kiedy opowiedziałam mu już wszystko ustaliliśmy, że to on będzie wszystkim się zajmował, jak dawniej. Udzielę mu pełnomocnictwa, a najważniejsze decyzje będą przechodziły przeze mnie. 

_______________________________________________________________________
A jednak jest! Udało mi się napisać rozdział :) Nie jestem do końca do niego przekonana, ale mam nadzieję, że chociaż Wam się spodoba. 

Pozdrawiam, no_princess

2 komentarze:

  1. Boże, Kubiak, ty ciemnnoto , no przyjmij przeprosiny!

    OdpowiedzUsuń
  2. OMG! I Kubiaka w końcu szlag wziął :( Fajnie, że chłopcy się o nią troszczą. Dzięki za rozdział :) Czekam na dalszy rozwój sytuacji blueberrysmile :*

    OdpowiedzUsuń