Właśnie wchodzili na halę. Zaczął się rozglądać po
trybunach w poszukiwaniu jej wzroku. Była. Siedziała tam. Spojrzał na nią. Nie
odrywał od niej swojego spojrzenia. Nie chciał, by znów mu umknęło…
Zaczęli odgrywać hymny obu krajów. On nadal patrzył w jej
stronę. Czuła jego wzrok na sobie. Próbowała go unikać. Patrzyła się na różne
inne strony, sprawdzała coś w telefonie. Ale on nie dawał za wygraną…
***
Pierwszy set wygraliśmy. Przy drugim chłopcy mieli
problemy. Przy trzecim także. Podczas, gdy zagrywał Kurek, Anastasi znalazł
mnie na trybunach i podszedł do mnie.
- Musisz mi pomóc. – zwrócił się do mojej osoby.
- Ale nie wiem, w czym.– uśmiechnęłam się.
- Podczas przerwy miedzy setami musisz porozmawiać z
Kubiakiem. Jesteś jedyną osobą, która może do niego przemówić.
- Nie wiem, czy jestem w stanie pomóc.
- Proszę. Spróbuj chociaż. – błagał mnie trener.
- Dobrze.
Kiedy skończył się trzeci set, który przegraliśmy
podeszłam do Michała. Ten popatrzył tylko na trenera, który dał mu znak, że ma
ze mną porozmawiać.
- Michał, co się dzieje? – zapytałam.
- A co się ma dziać?
- Nie grasz jak zawsze. Wiem, że stać Cię na więcej.
- Mam po prostu gorszy dzień. Każdemu może się zdarzyć.
- Proszę. Weź się w garść. Wiem, że potrafisz. Wiem
także, że to przeze mnie. Dlatego proszę Cię. Wygraj to dla siebie. Dla mnie…
Wygraj dla nas…
- Jakich nas. Nie ma nas i to Ty o tym zdecydowałaś.
- Wiem. I przepraszam.
- Teraz? Czekałem w mieszkaniu jak idiota z nadzieją, że
może jednak zmienisz zdanie. Że wrócisz. A teraz tak nagle po tym wszystkim
mówisz, że mam wygrać dla NAS? Jak mogę zwyciężyć dla kogoś, kogo nie ma?
- Michał! Proszę! – miałam w oczach łzy.
- Daj mi spokój.
Płakałam jak głupia. Wiedziałam, że patrzą na mnie
tysiące ludzi. Straciłam Go. Już na zawsze…
***
Przegrali 2:3. Finlandia okazała się lepsza. Michał
opuścił halę zaraz po meczu. Nie chciał rozmawiać z kolegami, fanami,
dziennikarzami. Ona jednak została. Podeszła bliżej do chłopaków. Od razu ją
zobaczyli. Pierwszy podbiegł Możdżonek. Widział, że coś jest nie tak. Widział,
jak kłóciła się z Kubiakiem.
- Jako kapitan przepraszam w imieniu całej Reprezentacji
za to, że przegraliśmy. – uśmiechnął się smutno do niej.
- To ja was przepraszam. Gdyby nie ja Kubiak by nie
nawalił. – przemilczał jej słowa.
- Idziesz z nami do hotelu zapomnieć o meczu? Mamy coś
odpowiedniego na takie okazje.
- Nie jestem pewna, czy to jest dobry pomysł.
- Proszę. – zrobił wielkie oczy.
- Ja też proszę! – przybiegł do nich Libero. - A o co w
ogóle prosimy? – zwrócił się do Marcina.
- O to, żeby Sarah poszła z nami do hotelu, by rzucić się
w otchłań zapomnienia.
- PROSZĘ… - nalegał Ignaczak.
- Ale żebyście potem nie żałowali. – odparła, zgadzając
się.
- Nie będziemy. Obiecujemy – wyszczerzyli się obaj.
***
Po godzinie siedzieliśmy już w pokoju Ziomka i Igły. Jak
się okazało tym czymś odpowiednim na taką okazję była gra w butelkę. Nie grałam.
Wolałam popatrzyć. Jeszcze pytaliby się, co zaszło między mną i Michałem
podczas meczu. Nie chciałam do tego wracać… Siedziałam z chłopakami do drugiej.
W tym czasie gadaliśmy, wspominaliśmy nasze wygłupy w Katowicach, żartowaliśmy.
Kiedy byłam już w domu wysłałam do Michała wiadomość.
„Michał. Przepraszam. Nie chciałam, byś się zdenerwował. Wiem,
że to wszystko moja wina i nie oczekuję, że będziesz kiedykolwiek jeszcze
traktował mnie jako znajomą. Pamiętaj, że zawsze będziesz dla mnie bardzo
ważny. Nie chcę, byś rezygnował z osiągnięcia wyznaczonych sobie celów. Dziękuję za tamten miesiąc. Dzięki Tobie byłam
szczęśliwa. W pewnym sensie nadal jestem.”
Nie otrzymałam odpowiedzi. Właściwie nawet jej nie
oczekiwałam.
Obudziłam się koło 12.00. Dzisiaj miałam iść do firmy
ojca. Do mojej firmy. Nie wiedziałam, co mam zrobić. Umyłam się, zjadłam tosty,
wypiłam kawę i wsiadłam do samochodu. Najpierw pojechałam do kliniki, w której
umieścili Paula. Żeby przejść operację musiał być czysty. Nie mieliśmy
pewności, że nie ucieknie. Ale musieliśmy spróbować. Kiedy weszłam do sali, w
której przebywał mój kuzyn zobaczyłam jego ojca. Wrócił wcześniej z delegacji,
by być teraz przy synu. Krzyczał na niego, ale nie był zły. Był zrozpaczony.
Postanowiłam wejść. Tylko na chwilę, żeby się przywitać. 20 minut później była już
w drodze do firmy. Bez trudu dotarła na miejsce.
- Przepraszam, gdzie znajdę gabinet osoby, która teraz
tym wszystkim zarządza? – zapytałam kobietę, która właśnie obok mnie
przechodziła.
- Musi Pani udać się na drugie piętro. Tam, ktoś pani
wskaże dalszą drogę. – uśmiechnęła się miło.
- Dziękuję. Do zobaczenia.
- Do widzenia.
Poszłam za wskazówką kobiety. Kiedy byłam już na drugim
piętrze podeszłam do mężczyzn stojących przy biurku sekretarki.
- Dzień dobry. Przepraszam, że przeszkadza. Szukam dyrektora
firmy.
- Przykro mi, ale szefa nie ma. Trzy tygodnie temu zmarł.
- Wiem. A ktoś kto teraz tym wszystkim zarządza? Muszę
się koniecznie z nim bądź z nią skontaktować.
- Drugie drzwi na lewo. – skazał mi drogę brunet.
- Dziękuję. – uśmiechnęłam się.
Zapukałam trzy razy. Odpowiedział mi niski głos. Weszłam
do środka i ujrzałam dość młodego mężczyznę.
- Dzień dobry. Słucham, w czym mogę Pani pomóc? – Spojrzał
na mnie, po czym się uśmiechnął.
- Tak. Właściwie ja w sprawie właściciela firmy. – od razu
przeszłam do rzeczy.
- Obawiam się, że nie będę mógł za bardzo pomóc…
- Wiem. – przerwałam mu, po czym wyciągnęłam z torebki
teczkę od notariusza. – Od wczoraj jestem właścicielką. Proszę. Myślę, że to
powinno wszystko wyjaśnić.
- Przepraszam, ale ja nic z tego nie rozumiem. Mike nie
mówił nic, że oddaje komuś firmę. To przecież niedorzeczne.
- To może wytłumaczę…
Słuchał bardzo uważnie. Kiedy opowiedziałam mu już wszystko
ustaliliśmy, że to on będzie wszystkim się zajmował, jak dawniej. Udzielę mu
pełnomocnictwa, a najważniejsze decyzje będą przechodziły przeze mnie.
_______________________________________________________________________
A jednak jest! Udało mi się napisać rozdział :) Nie jestem do końca do niego przekonana, ale mam nadzieję, że chociaż Wam się spodoba.
Pozdrawiam, no_princess
Boże, Kubiak, ty ciemnnoto , no przyjmij przeprosiny!
OdpowiedzUsuńOMG! I Kubiaka w końcu szlag wziął :( Fajnie, że chłopcy się o nią troszczą. Dzięki za rozdział :) Czekam na dalszy rozwój sytuacji blueberrysmile :*
OdpowiedzUsuń