niedziela, 6 stycznia 2013

Rozdział 33.



- Michał, chyba powinniśmy wstać. – odparłam wstając z łóżka.
- A po co? I tak mamy dzisiaj wolne, żadnych treningów. Ewentualnie potem na śniadanie zejdziemy.
- Na ŚNIADANIE? Chyba obiad.
- No, obiad. Nieważne. – uśmiechnął się, po czym obdarował mnie delikatnym pocałunkiem.
- Dobra. To ja idę się umyć i ubrać, a Ty czekaj tu na mnie.
- Tak jest!

Po pół godzinie była już gotowa.

- Kochanie. Z racji tego, że czerwiec pieści nas piękną pogodą, to musisz gdzieś ze mną pojechać.
- Po co?
- No bo jesteś moją dziewczyną, a ja musze Cię rozpieszczać.
- Ty wariacie. No dobra. Kiedy?
- Hmmm… Teraz. Tylko musimy jechać Twoim samochodem. Ja prowadzę.
- To masz tu dokumenty, a ja wezmę jakiś sweterek, bo nie wiadomo, gdzie Ty chcesz mnie wywieźć.

Wychodząc z pokoju natknęliśmy się na Zibiego i Kurka. Miałam wrażenie jakby ten pierwszy nie czuł do mnie już żadnej urazy. Chyba, że były to pozory.

- Cześć ranne ptaszki. Co tak wcześnie wstaliście? – zapytał Bartek.
- Kanadyjska strefa czasowa. – odparłam.
- A. To dlatego tak się darłaś rano na chłopaków. – zaśmiał się Zibi. Może faktycznie już mu przeszło.
- Ja się na nich nie darłam, tylko grzecznie prosiłam.
- Dobra. Koniec tych pogaduszek. Chłopaki, jak nie wrócimy na kolację, to się mnie martwcie o nas. Jedziemy na spacer.
- Spacer samochodem… - rozmarzył się Kuraś. – To jest moje marzenie.
- Spadaj głupku. – szturchnęłam go łokciem. – Pa.
- No cześć.

Pięć minut później siedzieliśmy w samochodzie. Michał odpalił silnik w wyjechaliśmy spod hotelu.

- Michał, czy Ty wieziesz mnie tam, gdzie myślę, że mnie wieziesz? – zapytałam w pewnym momencie.
- Prawdopodobnie. Ale nie jestem pewien. Nie posiadłem jeszcze zdolności paranormalnych. A czemu myślisz, że wiesz, dokąd jedziemy?
- Poznaję tą drogę.
- Tak. Jedziemy nad jezioro. – uśmiechnął się uroczo.

Kiedy dojechaliśmy na miejsce wyjęłam z samochodu koc. Położyliśmy go na trawie, po czym usiedliśmy na nim.

- Michał, spójrz na tamtych ludzi. – wskazałam starszą parę siedzącą jakieś 30 metrów od nas.
- Myślisz, że my też tacy będziemy? – zapytał.
- Prawie… - powiedziałam zamyślona.
- Czemu prawie?
- No bo Ty będziesz i tak dużo wyższy. – uśmiechnęłam się i dałam mu buziaka.

Nagle coś zaszeleściło za nami. Obróciłam się, lecz nic nie zobaczyłam.

- Spokojnie. To tylko wiatr. Albo wiewiórka. – zaśmiał się i przytulił mnie mocniej.
- Taaa.. Jasne. A potem rzuci się na mnie jakiś przebrzydły wilk i mnie pożre. Tak jak ten z Czerwonego Kapturka. – powiedziałam oburzona.
- Oj tam, oj tam. Bajki kłamią.

Ujął moją twarz w swe ogromne dłonie i zaczął mnie całować. Poddałam mu się. Nie przeszkadzało mi, że na plaży są jeszcze inni ludzie. To była najpiękniejsza chwila w moim życiu od jakiegoś miesiąca. Nie chciałam, by się skończyła.

***

Rozmowa szeptem
- Aua.. Nosz kurwa uważaj..
- Też kobieta, tylko inaczej zarabia. Zamknij się lepiej, bo nas usłyszą. Lepiej rób te zdjęcia.
- No przecież kurwa robię.

***

- Michał… Słyszałeś? – oderwałam się od niego.
- No.. I chyba nawet się domyślam kto to był. Poczekaj.

Wstał i udał się w kierunku krzaków rosnących za nami.

- Nie no.. Chłopaki. – zaczął się śmiać.
- Co się stało? Kto tam jest Michał?
- Chodź tu, to zobaczysz. – nie mógł opanować śniechu.
- IGŁA?! WINIAR!? Co wy tu robicie? Życia nie macie?
- My nie, dlatego chcemy uwiecznić Wasze. Ale popatrz jak ładnie wyszliście. – podał mi do ręki swoją lustrzankę.
- Faktycznie…  - byłam pod wrażeniem tych zdjęć. Pokazałam je też Miśkowi.
- No. Ładne. Ale i tak macie przej… Przerąbane. Nie będę przeklinał przy kobiecie przecież. A teraz wracać do siebie. Policzymy się później… - odeszliśmy od naszych fotografów. – Aha. I jeszcze jedno. Konfiskuję Twoją lustrzankę do wieczora. – wziął od Igły aparat.
- Użytek tylko z niej dobry zróbcie. Będziecie mieli o czym opowiadać potem swoim dzieciom i wnukom.
- Taaa.. – rzucił Kubiak na odchodne.

- To co? Robimy zdjęcia, czy wracamy do tego, na czym skończyliśmy? – zapytał mnie, kiedy wróciliśmy na nasz kocyk.
- To drugie mi się bardziej podoba. – uśmiechnęłam się i zaczęłam go całować.


Do hotelu wróciliśmy koło 21.00. Od razu przybiegł do nas Krzysiu.

- I jak? – czekał niecierpliwie na odpowiedź.
- Co jak? Przecież my tylko na plaży siedzieliśmy…
- No ja widziałem, jak siedzieliście. Z resztą Winiarski też.
- A weź idź sobie debilu. – trzasnął mu z plaskacza w czoło. – Lustrzankę Ci jutro oddam. Zdjęcia trzeba zgrać na komputer.
- Spoko. Idziecie do nas na butelkę?
- Idziemy? – Michał zwrócił się do mnie.
- A co nam szkodzi? Idziemy.
- To za 10 minut u mnie. – pożegnał się z nami Krzysiek

Weszliśmy do mojego pokoju. Przebrałam się w dres i mieliśmy wychodzić. Niestety nie udało nam się to gdyż Michał wolał mnie całować.

- Misiek. Możemy dzisiaj spać razem, ale teraz chodź. Potem będą gadać, że my jacyś niewyżyci. – oznajmiła, kiedy się od siebie oderwaliśmy.
- No dobrze. – powiedział z miną zawiedzionego dziecka.

12 komentarzy:

  1. Jak słodko :)) Igła i Winiar hahaha uwielbiam ich! Świetny rozdział, nie wiem co mogę Ci jeszcze napisać. Gratulacje. blueberrysmile :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie no brawo za blogo :). Aż miło si,ę go czyta. :) Czekam na dalszy ciąg i myśle że będzie jeszcze jakieś 30 rozdziałów jak nie więcej :* :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Co do rozdziałów to nie wiem. Tylko Vesper umie tyle napisać. Jeśli chodzi o mnie, to nie mam pojęcia ile wyjdzie mi rozdziałów. jak na razie mam jeszcze jeden w zapasie.

      Pozdrawiam :*

      Usuń
    2. tylko jeden... :c CHCĘ WIĘCEJ! Bo opowiadanie jest świetne! :3 Pozdrawiam ;*

      Usuń
    3. Na razie tylko jeden. Niestety chwilowo muszę pisać rozdziały z dnia na dzień. Matura zbliża sie wielkimi krokami i muuszę się przygotowywać. Obiecuję, że w ferie powstanie dużo rozdziałów :D Także bez obaw. Jeszcze opowiadania nie kończę.

      Buziaki i pozdrowienia :*

      Usuń
  3. Hahaha nie no Winiar i Igła mnie rozwalili ^.^ Piszesz świetnie i oby tak dalej :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. No no no. Przeczytałam całość dziś (tak, moje wtorkowe kolokwium nie jest zachwycone). Super, uwielbiam Dzika, więc jestem zachwycona, że opowiadanie jest o nim. Zibi trochę namącił, ale cieszę się, że mu przeszło.
    Czekam, co bedzie dalej :)
    p,
    G

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Biedne kolokwium. Mam nadzieję, że zbytnio nie ucierpiało :D

      Pozdrawiam

      Usuń
  5. dopiero niedawno trafiłam na Twojego bloga i powiem szczerze, że pierwsze rozdziały nie zachęciły mnie do dalszego czytania. Ale tak bardzo lubię naszą reprezentację, że pomyślałam, że dam Ci druga szansę :P i zaczęłam dalej czytać.. na całe szczęście akcja rozkręciła się i dziś przeczytałam praktycznie wszystkie rozdziały od początku :) coraz bardziej podoba mi się jak piszesz, akcja wciągająca i obiecuję, że będę czekać na kolejne rozdziały z ciekawością ;) pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Miło słyszeć te słowa. Ja tez jestem zdania, że pierwsze rozdziały nie są zbyt ciekawe. Tłumaczę się tym, że jest to mój pierwszy blog i pierwsze opowiadanie :D

      POzdrawiam :)

      Usuń