- Michał, chyba powinniśmy wstać. – odparłam wstając z
łóżka.
- A po co? I tak mamy dzisiaj wolne, żadnych treningów.
Ewentualnie potem na śniadanie zejdziemy.
- Na ŚNIADANIE? Chyba obiad.
- No, obiad. Nieważne. – uśmiechnął się, po czym
obdarował mnie delikatnym pocałunkiem.
- Dobra. To ja idę się umyć i ubrać, a Ty czekaj tu na
mnie.
- Tak jest!
Po pół godzinie była już gotowa.
- Kochanie. Z racji tego, że czerwiec pieści nas piękną
pogodą, to musisz gdzieś ze mną pojechać.
- Po co?
- No bo jesteś moją dziewczyną, a ja musze Cię
rozpieszczać.
- Ty wariacie. No dobra. Kiedy?
- Hmmm… Teraz. Tylko musimy jechać Twoim samochodem. Ja
prowadzę.
- To masz tu dokumenty, a ja wezmę jakiś sweterek, bo nie
wiadomo, gdzie Ty chcesz mnie wywieźć.
Wychodząc z pokoju natknęliśmy się na Zibiego i Kurka.
Miałam wrażenie jakby ten pierwszy nie czuł do mnie już żadnej urazy. Chyba, że
były to pozory.
- Cześć ranne ptaszki. Co tak wcześnie wstaliście? –
zapytał Bartek.
- Kanadyjska strefa czasowa. – odparłam.
- A. To dlatego tak się darłaś rano na chłopaków. –
zaśmiał się Zibi. Może faktycznie już mu przeszło.
- Ja się na nich nie darłam, tylko grzecznie prosiłam.
- Dobra. Koniec tych pogaduszek. Chłopaki, jak nie
wrócimy na kolację, to się mnie martwcie o nas. Jedziemy na spacer.
- Spacer samochodem… - rozmarzył się Kuraś. – To jest
moje marzenie.
- Spadaj głupku. – szturchnęłam go łokciem. – Pa.
- No cześć.
Pięć minut później siedzieliśmy w samochodzie. Michał
odpalił silnik w wyjechaliśmy spod hotelu.
- Michał, czy Ty wieziesz mnie tam, gdzie myślę, że mnie
wieziesz? – zapytałam w pewnym momencie.
- Prawdopodobnie. Ale nie jestem pewien. Nie posiadłem
jeszcze zdolności paranormalnych. A czemu myślisz, że wiesz, dokąd jedziemy?
- Poznaję tą drogę.
- Tak. Jedziemy nad jezioro. – uśmiechnął się uroczo.
Kiedy dojechaliśmy na miejsce wyjęłam z samochodu koc.
Położyliśmy go na trawie, po czym usiedliśmy na nim.
- Michał, spójrz na tamtych ludzi. – wskazałam starszą
parę siedzącą jakieś 30 metrów od nas.
- Myślisz, że my też tacy będziemy? – zapytał.
- Prawie… - powiedziałam zamyślona.
- Czemu prawie?
- No bo Ty będziesz i tak dużo wyższy. – uśmiechnęłam się
i dałam mu buziaka.
Nagle coś zaszeleściło za nami. Obróciłam się, lecz nic
nie zobaczyłam.
- Spokojnie. To tylko wiatr. Albo wiewiórka. – zaśmiał
się i przytulił mnie mocniej.
- Taaa.. Jasne. A potem rzuci się na mnie jakiś
przebrzydły wilk i mnie pożre. Tak jak ten z Czerwonego Kapturka. –
powiedziałam oburzona.
- Oj tam, oj tam. Bajki kłamią.
Ujął moją twarz w swe ogromne dłonie i zaczął mnie
całować. Poddałam mu się. Nie przeszkadzało mi, że na plaży są jeszcze inni
ludzie. To była najpiękniejsza chwila w moim życiu od jakiegoś miesiąca. Nie
chciałam, by się skończyła.
***
Rozmowa szeptem
- Aua.. Nosz kurwa uważaj..
- Też kobieta, tylko inaczej zarabia. Zamknij się lepiej,
bo nas usłyszą. Lepiej rób te zdjęcia.
- No przecież kurwa robię.
***
- Michał… Słyszałeś? – oderwałam się od niego.
- No.. I chyba nawet się domyślam kto to był. Poczekaj.
Wstał i udał się w kierunku krzaków rosnących za nami.
- Nie no.. Chłopaki. – zaczął się śmiać.
- Co się stało? Kto tam jest Michał?
- Chodź tu, to zobaczysz. – nie mógł opanować śniechu.
- IGŁA?! WINIAR!? Co wy tu robicie? Życia nie macie?
- My nie, dlatego chcemy uwiecznić Wasze. Ale popatrz jak
ładnie wyszliście. – podał mi do ręki swoją lustrzankę.
- Faktycznie… -
byłam pod wrażeniem tych zdjęć. Pokazałam je też Miśkowi.
- No. Ładne. Ale i tak macie przej… Przerąbane. Nie będę
przeklinał przy kobiecie przecież. A teraz wracać do siebie. Policzymy się
później… - odeszliśmy od naszych fotografów. – Aha. I jeszcze jedno. Konfiskuję
Twoją lustrzankę do wieczora. – wziął od Igły aparat.
- Użytek tylko z niej dobry zróbcie. Będziecie mieli o
czym opowiadać potem swoim dzieciom i wnukom.
- Taaa.. – rzucił Kubiak na odchodne.
- To co? Robimy zdjęcia, czy wracamy do tego, na czym
skończyliśmy? – zapytał mnie, kiedy wróciliśmy na nasz kocyk.
- To drugie mi się bardziej podoba. – uśmiechnęłam się i
zaczęłam go całować.
Do hotelu wróciliśmy koło 21.00. Od razu przybiegł do nas
Krzysiu.
- I jak? – czekał niecierpliwie na odpowiedź.
- Co jak? Przecież my tylko na plaży siedzieliśmy…
- No ja widziałem, jak siedzieliście. Z resztą Winiarski
też.
- A weź idź sobie debilu. – trzasnął mu z plaskacza w
czoło. – Lustrzankę Ci jutro oddam. Zdjęcia trzeba zgrać na komputer.
- Spoko. Idziecie do nas na butelkę?
- Idziemy? – Michał zwrócił się do mnie.
- A co nam szkodzi? Idziemy.
- To za 10 minut u mnie. – pożegnał się z nami Krzysiek
Weszliśmy do mojego pokoju. Przebrałam się w dres i
mieliśmy wychodzić. Niestety nie udało nam się to gdyż Michał wolał mnie całować.
- Misiek. Możemy dzisiaj spać razem, ale teraz chodź.
Potem będą gadać, że my jacyś niewyżyci. – oznajmiła, kiedy się od siebie
oderwaliśmy.
- No dobrze. – powiedział z miną zawiedzionego dziecka.
Jak słodko :)) Igła i Winiar hahaha uwielbiam ich! Świetny rozdział, nie wiem co mogę Ci jeszcze napisać. Gratulacje. blueberrysmile :*
OdpowiedzUsuńDziękuję i pozdrawiam :*
UsuńNie no brawo za blogo :). Aż miło si,ę go czyta. :) Czekam na dalszy ciąg i myśle że będzie jeszcze jakieś 30 rozdziałów jak nie więcej :* :)
OdpowiedzUsuńDziękuję. Co do rozdziałów to nie wiem. Tylko Vesper umie tyle napisać. Jeśli chodzi o mnie, to nie mam pojęcia ile wyjdzie mi rozdziałów. jak na razie mam jeszcze jeden w zapasie.
UsuńPozdrawiam :*
tylko jeden... :c CHCĘ WIĘCEJ! Bo opowiadanie jest świetne! :3 Pozdrawiam ;*
UsuńNa razie tylko jeden. Niestety chwilowo muszę pisać rozdziały z dnia na dzień. Matura zbliża sie wielkimi krokami i muuszę się przygotowywać. Obiecuję, że w ferie powstanie dużo rozdziałów :D Także bez obaw. Jeszcze opowiadania nie kończę.
UsuńBuziaki i pozdrowienia :*
Hahaha nie no Winiar i Igła mnie rozwalili ^.^ Piszesz świetnie i oby tak dalej :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Dzięki :) Również pozdrawiam :D
UsuńNo no no. Przeczytałam całość dziś (tak, moje wtorkowe kolokwium nie jest zachwycone). Super, uwielbiam Dzika, więc jestem zachwycona, że opowiadanie jest o nim. Zibi trochę namącił, ale cieszę się, że mu przeszło.
OdpowiedzUsuńCzekam, co bedzie dalej :)
p,
G
Dziękuję :) Biedne kolokwium. Mam nadzieję, że zbytnio nie ucierpiało :D
UsuńPozdrawiam
dopiero niedawno trafiłam na Twojego bloga i powiem szczerze, że pierwsze rozdziały nie zachęciły mnie do dalszego czytania. Ale tak bardzo lubię naszą reprezentację, że pomyślałam, że dam Ci druga szansę :P i zaczęłam dalej czytać.. na całe szczęście akcja rozkręciła się i dziś przeczytałam praktycznie wszystkie rozdziały od początku :) coraz bardziej podoba mi się jak piszesz, akcja wciągająca i obiecuję, że będę czekać na kolejne rozdziały z ciekawością ;) pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Miło słyszeć te słowa. Ja tez jestem zdania, że pierwsze rozdziały nie są zbyt ciekawe. Tłumaczę się tym, że jest to mój pierwszy blog i pierwsze opowiadanie :D
UsuńPOzdrawiam :)