piątek, 18 stycznia 2013

Rozdział 45.



- Ej.. Ale w ogóle wiemy gdzie iść, żeby się nie zgubić? – zapytał niepewnie Ruciak.
- Spokojnie, Igła i Ziomek poszli załatwić potrzebne materiały. – uspokoił kapitan.
- Czyli czekamy.
- Ej.. Widział ktoś Dzika? – wzrok naszych siatkarzy przeniósł się na mnie i Zbyszka.
- Co się na nas patrzycie. Misiek przez telefon rozmawia.
- To idźcie ktoś po niego bo poszukiwacze zaginionej mapy przyszli. – dodał Winiar, a wszyscy stanęli z miną „What The Fuck?”
- KTO? – zapytał zdziwiony Zibi.
- Nieważne.

Tak. Michał W. nazwał Ignaczaka i Żygadło poszukiwaczami zaginionej mapy…

- Hej. Już jestem. Możemy iść? – zapytał Dziku.
- No chyba.
- To kierunek - … Ej, właściwie, to gdzie mamy w planach iść? – w odpowiedzi było słychać jedynie plasknięcie, co oznaczało, że każdy zrobił facepalma.
- Krzysztofie, chyba nie powiesz mi, że nie wiesz, dokąd mamy się udać.
- A no nie wiem, bo… Bo to wy musicie mi powiedzieć, co chcecie zwiedzić. – zgrabnie wybrnął Libero.


W czasie naszej wycieczki baaardzo dużo się wydarzyło. Oczywiście co to byłaby za wycieczka, gdyby ktoś się nie zgubił. Przez jakieś pół godziny szukaliśmy Piotrka i Michała R. Pomylili drogę i zamiast pójść w prawo oni poszli w lewo. „No bo przecież nikt nie mówił, że trzymamy się razem” – standardowe tłumaczenie. A przecież na początku to Rucek się pytał, czy wiemy gdzie iść, by się nie zgubić... Później było równie zabawnie, kiedy Krzysiu próbował dopytywać się o drogę. Nic w tym dziwnego. Wiele ludzi tak robi, ale żeby w Brazylii pytać się po polsku i trochę niemiecku? Przesada. Spokój był dopiero, gdy poszliśmy na jakąś kawę i ciastko. To znaczy ja na ciastko. Oni nie mogą, bo jak trener się dowie, że jedli ciastka… Nie chciałabym być w ich skórze. Koło 23.00 wróciliśmy do hotelu. Każdy powędrował do swojego pokoju. Z jednej strony cieszyłam się, że nie będę spać sama, ale z drugiej… Ja nie chcę słuchać, jak ZB9 chrapie. POMOCY!

- Sarah, miałaś mi o czymś powiedzieć. – zaczął Michał, kiedy Zibi smacznie spał.
- Przepraszam… Ja.. Ja chyba nie jestem jeszcze gotowa.
- Ale on zrobił Ci jakąś krzywdę?
- Nie.. Na szczęście nie zdążył.
- To dobrze... - widziałam, że się martwi. -  A teraz chodź spać. Widzę, że jesteś zmęczona.
- Mhm.. Dobranoc kochanie.
- Śnij o nas. – pocałował mnie.

Obudziłam się o 6.00. Brazylia rozpieszczała nas ciepłym porankiem, więc nie miałam problemu ze wstaniem. Chłopaki owszem.

- POBUDKA! – wydarłam się na cały pokój.
- Kubiak, ja ją kiedyś chyba zabiję i jeszcze będziesz mi wdzięczny.
- Nie wątpię. Ale na razie damy jeszcze jej pożyć. Ok.? Niech się nacieszy życiem. Taka młoda jest. I ładna.

Po krótkiej wymianie zdań wrócili do spania.

- Przepraszam, czy ja nie wyraziłam się zbyt jasno?
- Jasno, to na zewnątrz jest. Słońca to Ty do tego nie mieszaj. – sapnął Zibi.
- EJ! Chłopaki… Co ja będę robić sama.. Mi się już nie chce spać.
- Nie wiem, pooglądaj sobie coś..
- Misiu, Misiaczku… Słyszałam, że podobno Kuraś jest wolny…
- To co dzisiaj robimy? – Michał wstał jak poparzony.
- Tak lepiej…
- Czekaj, czekaj. A Siurak nie ma Kaśki? – zapytał Zibi.
- Dzięki Bartman. Ja tu już strategię opracowuję, żeby wyciągnąć was z łóżek, w Ty…  Nawet słów mi brak.
- Sorry.
- To w takim razie dobrej nocy życzę jeszcze. Obudźcie mnie za trzy godziny. – dorzucił Michał.
- Mam pomysł w takim razie. Bo śniadanie jest o 8.00, więc ja się pójdę wykąpać, wysuszę włosy, zrobię makijaż i się ubiorę, a później was budzę. Ok.? Wstaniecie koło 7.00 z hakiem. Co wy na to?
- No to się nie spiesz w tej łazience. Jak na śniadanie się spóźnimy nic się nie stanie… - zakończył Michał.
- Co nie stanie? – nasze twarze mniej więcej wyglądały tak: O.o
- Pit… Jeszcze Ciebie tu brakło… - Odpowiedział zrezygnowany Zbyszek.
- Nic Piotrusiu. Po prostu mam w pokoju dwóch leni, którzy są gotowi nie jeść śniadania, byleby tylko pospać dłużej.
- Jakie ziomki…
- Ej.. Łukasza w to nie mieszaj.
- No dobra.. To idę, bo Bartuś już za mną tęskni zapewne.
- Wreszcie…

I tak, po godzinie pobytu w łazience moim oczom ukazał się ładny obrazek. Mianowicie moi współlokatorzy byli już na nogach. Po kolei poszli się ogarnąć i krótko przed 8.00 wyszliśmy z pokoju, dokładnie go zamykając.

- Siema, co na śniadanie? – zapytałam jedzącego Jarosza.
- Jajecznica na bekonie.
- A myślałam, że spróbuję jakieś brazylijskie żarcie. Na jajecznicę na bekonie, to ja sobie mogę do Stanów, lub Kanady polecieć.
- Też tak uważamy.. No ale cóż. Dają to bierz. – wtrącił się do rozmowy Winiar. – Jakie mamy plany na dziś?
- To wie chyba tylko Ignaczak.
- Co ja? – przerwał swą fascynującą zapewne rozmowę z Ziomkiem.
- Nic Krzysiu, smacznego!
- Dziękować i wzajemnie.

Po skończonym śniadaniu zebraliśmy się przed hotelem. Wcześniej jednak wróciliśmy do pokojów, by zabrać najpotrzebniejsze rzeczy na naszą wycieczkę.

- Więc tak. – zaczął Ignaczak.
- Przepraszam, ale ile razy mam powtarzać, że nie zaczyna się zdania od więc. – wszedł mu w słowo Guma.
- Ja, wiem. Zapomniałem po prostu.
- No ja myślę.
- Przechodząc do rzeczy. Trzymamy się grupy – Igła to ostatnie słowo podkreślił, a swój wzrok zatrzymał na Nowakowskim i Ruciaku. – Prowadzić będzie Ziomek, bo jak się okazało, parę razy był w Brazylii i co nieco zwiedził.
- Tak jest! – odpowiedzieliśmy wszyscy chórem.

I tak zaczęła się kolejna świetna podróż. Do czasu…

_____________________________________________________________________
Dziś trochę później. Mała awaria z komputerem (czyt. brak dostępu, bo ktos na nim gra)... Mam nadzieję, że mimo niezbyt rozbudowanej akcji rozdział się spodoba. 

Pozdrawiam, no_princess

9 komentarzy:

  1. Mi tam wiele nie ptrzeba aby rozdział mi się podobał ;)
    dodała mnóstwo humoru, więc banan na twarzy mojej jest ogromny :P
    Standardowo Igła rozśmiesza i to jest wielki plus.
    ZB9 i Dziku jako śprochy? Hahaha genialne :D Ten tekst Sarah o tym, że "zahaczy" o Kurka to po prostu było świetne. Praktycznie podziałało natychmiast.
    Siatkarze to zawsze coś zmajstrują ...tym razem pobłądzili ;)
    Ciekawe, co też im się przydarzy podać drugiej wycieczki. Czekam z niecierpliwością ;* blueberrysmile


    PS. Ha! Pierwsza! :)) (zawsze chciałam coś takiego napisać)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gartuluję! Dziękuję :) No wiesz... Zazdrosny siatkarz = pełen energii siatkarz... :D

      Pozdrawiam :)

      Usuń
  2. Moim zdaniem bardzo dobry rozdział i z niecierpliwieniem czekam na następny ;D
    Pozdrawiam gorąco ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Może niedużo się dzieje, ale i tak opisujesz to w taki sposób, że to się po prostu nie nudzi :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że się nie nudzi :)

      Pozdrawiam :*

      Usuń
  4. Idealnie pokazujesz to, że z naszymi siatkarzami nie można się nudzić i zawsze jest śmiesznie :D
    czekam na kolejny :)

    Zapraszam do mnie na dziesiąty rozdział : http://as-prosto-w-serce.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję :) Z pewnością zajrzę

    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń