- Ej.. Ale w ogóle wiemy gdzie iść, żeby się nie zgubić?
– zapytał niepewnie Ruciak.
- Spokojnie, Igła i Ziomek poszli załatwić potrzebne
materiały. – uspokoił kapitan.
- Czyli czekamy.
- Ej.. Widział ktoś Dzika? – wzrok naszych siatkarzy
przeniósł się na mnie i Zbyszka.
- Co się na nas patrzycie. Misiek przez telefon rozmawia.
- To idźcie ktoś po niego bo poszukiwacze zaginionej mapy
przyszli. – dodał Winiar, a wszyscy stanęli z miną „What The Fuck?”
- KTO? – zapytał zdziwiony Zibi.
- Nieważne.
Tak. Michał W. nazwał Ignaczaka i Żygadło poszukiwaczami
zaginionej mapy…
- Hej. Już jestem. Możemy iść? – zapytał Dziku.
- No chyba.
- To kierunek - … Ej, właściwie, to gdzie mamy w planach
iść? – w odpowiedzi było słychać jedynie plasknięcie, co oznaczało, że każdy
zrobił facepalma.
- Krzysztofie, chyba nie powiesz mi, że nie wiesz, dokąd
mamy się udać.
- A no nie wiem, bo… Bo to wy musicie mi powiedzieć, co chcecie zwiedzić. –
zgrabnie wybrnął Libero.
W czasie naszej wycieczki baaardzo dużo się wydarzyło. Oczywiście
co to byłaby za wycieczka, gdyby ktoś się nie zgubił. Przez jakieś pół godziny szukaliśmy
Piotrka i Michała R. Pomylili drogę i zamiast pójść w prawo oni poszli w lewo. „No
bo przecież nikt nie mówił, że trzymamy się razem” – standardowe tłumaczenie.
A przecież na początku to Rucek się pytał, czy wiemy gdzie iść, by się nie zgubić... Później było równie zabawnie, kiedy Krzysiu próbował dopytywać się o drogę. Nic
w tym dziwnego. Wiele ludzi tak robi, ale żeby w Brazylii pytać się po polsku i
trochę niemiecku? Przesada. Spokój był dopiero, gdy poszliśmy na jakąś kawę i
ciastko. To znaczy ja na ciastko. Oni nie mogą, bo jak trener się dowie, że
jedli ciastka… Nie chciałabym być w ich skórze. Koło 23.00 wróciliśmy do
hotelu. Każdy powędrował do swojego pokoju. Z jednej strony cieszyłam się, że
nie będę spać sama, ale z drugiej… Ja nie chcę słuchać, jak ZB9 chrapie. POMOCY!
- Sarah, miałaś mi o czymś powiedzieć. – zaczął Michał,
kiedy Zibi smacznie spał.
- Przepraszam… Ja.. Ja chyba nie jestem jeszcze gotowa.
- Ale on zrobił Ci jakąś krzywdę?
- Nie.. Na szczęście nie zdążył.
- To dobrze... - widziałam, że się martwi. - A teraz chodź spać. Widzę, że
jesteś zmęczona.
- Mhm.. Dobranoc kochanie.
- Śnij o nas. – pocałował mnie.
Obudziłam się o 6.00. Brazylia rozpieszczała nas ciepłym
porankiem, więc nie miałam problemu ze wstaniem. Chłopaki owszem.
- POBUDKA! – wydarłam się na cały pokój.
- Kubiak, ja ją kiedyś chyba zabiję i jeszcze będziesz mi
wdzięczny.
- Nie wątpię. Ale na razie damy jeszcze jej pożyć. Ok.?
Niech się nacieszy życiem. Taka młoda jest. I ładna.
Po krótkiej wymianie zdań wrócili do spania.
- Przepraszam, czy ja nie wyraziłam się zbyt jasno?
- Jasno, to na zewnątrz jest. Słońca to Ty do tego nie
mieszaj. – sapnął Zibi.
- EJ! Chłopaki… Co ja będę robić sama.. Mi się już nie
chce spać.
- Nie wiem, pooglądaj sobie coś..
- Misiu, Misiaczku… Słyszałam, że podobno Kuraś jest
wolny…
- To co dzisiaj robimy? – Michał wstał jak poparzony.
- Tak lepiej…
- Czekaj, czekaj. A Siurak nie ma Kaśki? – zapytał Zibi.
- Dzięki Bartman. Ja tu już strategię opracowuję, żeby
wyciągnąć was z łóżek, w Ty… Nawet słów
mi brak.
- Sorry.
- To w takim razie dobrej nocy życzę jeszcze. Obudźcie
mnie za trzy godziny. – dorzucił Michał.
- Mam pomysł w takim razie. Bo śniadanie jest o 8.00,
więc ja się pójdę wykąpać, wysuszę włosy, zrobię makijaż i się ubiorę, a
później was budzę. Ok.? Wstaniecie koło 7.00 z hakiem. Co wy na to?
- No to się nie spiesz w tej łazience. Jak na śniadanie
się spóźnimy nic się nie stanie… - zakończył Michał.
- Co nie stanie? – nasze twarze mniej więcej wyglądały
tak: O.o
- Pit… Jeszcze Ciebie tu brakło… - Odpowiedział zrezygnowany
Zbyszek.
- Nic Piotrusiu. Po prostu mam w pokoju dwóch leni,
którzy są gotowi nie jeść śniadania, byleby tylko pospać dłużej.
- Jakie ziomki…
- Ej.. Łukasza w to nie mieszaj.
- No dobra.. To idę, bo Bartuś już za mną tęskni zapewne.
- Wreszcie…
I tak, po godzinie pobytu w łazience moim oczom ukazał
się ładny obrazek. Mianowicie moi współlokatorzy byli już na nogach. Po kolei
poszli się ogarnąć i krótko przed 8.00 wyszliśmy z pokoju, dokładnie go
zamykając.
- Siema, co na śniadanie? – zapytałam jedzącego Jarosza.
- Jajecznica na bekonie.
- A myślałam, że spróbuję jakieś brazylijskie żarcie. Na
jajecznicę na bekonie, to ja sobie mogę do Stanów, lub Kanady polecieć.
- Też tak uważamy.. No ale cóż. Dają to bierz. – wtrącił się
do rozmowy Winiar. – Jakie mamy plany na dziś?
- To wie chyba tylko Ignaczak.
- Co ja? – przerwał swą fascynującą zapewne rozmowę z Ziomkiem.
- Nic Krzysiu, smacznego!
- Dziękować i wzajemnie.
Po skończonym śniadaniu zebraliśmy się przed hotelem.
Wcześniej jednak wróciliśmy do pokojów, by zabrać najpotrzebniejsze rzeczy na
naszą wycieczkę.
- Więc tak. – zaczął Ignaczak.
- Przepraszam, ale ile razy mam powtarzać, że nie zaczyna
się zdania od więc. – wszedł mu w słowo Guma.
- Ja, wiem. Zapomniałem po prostu.
- No ja myślę.
- Przechodząc do rzeczy. Trzymamy się grupy – Igła to ostatnie
słowo podkreślił, a swój wzrok zatrzymał na Nowakowskim i Ruciaku. – Prowadzić będzie
Ziomek, bo jak się okazało, parę razy był w Brazylii i co nieco zwiedził.
- Tak jest! – odpowiedzieliśmy wszyscy chórem.
I tak zaczęła się kolejna świetna podróż. Do czasu…
_____________________________________________________________________
Dziś trochę później. Mała awaria z komputerem (czyt. brak dostępu, bo ktos na nim gra)... Mam nadzieję, że mimo niezbyt rozbudowanej akcji rozdział się spodoba.
Pozdrawiam, no_princess
Mi tam wiele nie ptrzeba aby rozdział mi się podobał ;)
OdpowiedzUsuńdodała mnóstwo humoru, więc banan na twarzy mojej jest ogromny :P
Standardowo Igła rozśmiesza i to jest wielki plus.
ZB9 i Dziku jako śprochy? Hahaha genialne :D Ten tekst Sarah o tym, że "zahaczy" o Kurka to po prostu było świetne. Praktycznie podziałało natychmiast.
Siatkarze to zawsze coś zmajstrują ...tym razem pobłądzili ;)
Ciekawe, co też im się przydarzy podać drugiej wycieczki. Czekam z niecierpliwością ;* blueberrysmile
PS. Ha! Pierwsza! :)) (zawsze chciałam coś takiego napisać)
Gartuluję! Dziękuję :) No wiesz... Zazdrosny siatkarz = pełen energii siatkarz... :D
UsuńPozdrawiam :)
Moim zdaniem bardzo dobry rozdział i z niecierpliwieniem czekam na następny ;D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam gorąco ;)
Dziękuję :) Następny jutro.
UsuńPozdrawiam
Może niedużo się dzieje, ale i tak opisujesz to w taki sposób, że to się po prostu nie nudzi :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Cieszę się, że się nie nudzi :)
UsuńPozdrawiam :*
Idealnie pokazujesz to, że z naszymi siatkarzami nie można się nudzić i zawsze jest śmiesznie :D
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny :)
Zapraszam do mnie na dziesiąty rozdział : http://as-prosto-w-serce.blogspot.com/ :)
Dziękuję, zajrzę na pewno :)
UsuńPozdrawiam :D
Dziękuję :) Z pewnością zajrzę
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :D