- Ej.. A pamiętacie to? – wskazałam na zdjęcie, gdzie
staliśmy jak debile „łapiąc stopa”
- Masakra jakaś była. Pamiętam, że ludzie się
zatrzymywali, żeby autografy wziąć. – odparł Łozo.
- No wiesz, jak widzieli naszego busa, to trudno im się
nie dziwić, że nie chcieli zabrać. – zaśmiał się Torres.
- Ale my też trzeźwi nie byliśmy już wtedy. Pawik jedynie
nic nie pił, bo prowadził. – dodałam.
- Wy gościa nazwaliście Pawik? – zdziwił się Michał.
- Noo.. Bo jak się napił, to za każdym razem puszczał
pawia. Ale my mieliśmy za to ubaw. – odpowiedział Torres.
- Boże… Z kim ja się zadaję. – przeraził się Misiek.
Noc upłynęła nam pod znakiem dobrej zabawy. Spać
poszliśmy jakoś przed piątą. Wstałam jakoś po 14.00, bo usłyszałam jakieś
śmiechy w kuchni. Kiedy przechodziłam przez kolejne pomieszczenia w mieszkaniu
panował porządek.
- Wy już wszystko ogarnęliście? – zapytałam po cichu.
- No! I bardzo szybko nam poszło. – krzyknął Śniady.
- Kurwa. Zamknij się. Mam kaca jak stąd do wieczności. –
cały czas szeptałam.
- To tak jak Dzik. – zaśmiał się Lajan.
- A właśnie. Gdzie go wywiało?
- Poszedł do sklepu po jakieś odtrutki. Chyba dawno tak
nie piliście co?
- No.. Wiesz. Nie ma za bardzo jak. On na treningi chodzi
i nie za bardzo może. A ja nie będę przecież pić sama. – uśmiechnęłam się. –
Dawno wstaliście?
- Jakieś pół godziny temu. – zza drzwi od łazienki
wyłonił się Tomson.
Po chwili usłyszałam dźwięk klucza w zamku. Poszłam
sprawdzić, czy to Michał. Oczywiście nie myliłam się.
- Słyszałam, że Ciebie też wzięło? – zapytałam.
- Nawet nic nie mów. Dobrze, że treningu dzisiaj nie mam.
– pocałował mnie na powitanie.
Cały dzień odchorowywaliśmy kaca. Chłopaki grali w
pokera, a ja spałam oparta o Michała. Co z tego, że było mu niewygodnie grać.
To mi miało być wygodnie :D Wieczorem wszystko zorganizowaliśmy tak, że każdy
miał gdzie spać. Tym razem nic nie piliśmy, bo:
1. Nie
było już co pić.
2. Afromentale
jutro wracali do Warszawy.
Tak więc poszliśmy spać koło trzeciej w nocy. Co chwilę
słyszałam, jak gadają i się śmieją, ale nie miałam siły wstać. Rano po 10.00 byliśmy
już na nogach. Chłopaki planowali jechać koło 11.00, więc trzeba było się
ogarnąć. Jak zwykle plany poszły się… Utopić i nasi goście opuścili nas dopiero
przed 19.00. Na pożegnanie usłyszeliśmy tylko, że następna impreza w Warszawie.
Kiedy wróciliśmy z Michałem do mieszkania pierwsze co zrobiłam to włączyła m
komputer. Ostatnio bardzo rzadko go używam. Zalogowałam się na Facebooka,
sprawdziłam pocztę, Twittera oraz kilka portali sportowych i plotkarskich. Do
Michała w tym czasie zadzwonił Zibi.
- Co u niego? – zapytałam, kiedy Michał zakończył
rozmowę.
- Nie najlepiej. Trochę się wkurzył, że dałem Aśce adres
kliniki, w której jest Paula. Ale potem podziękował, że to zrobiłem. On jest
złamany, a Asia go teraz wspiera. To daje mu otuchy. Pyta się, czy wpadniemy w
przyszły weekend.
- Pewnie, że tak. Tylko dopiero po Twoim treningu.
- No dobra. Robimy coś, czy siedzimy i noc nie robimy?
- Wolę tą drugą opcję. Chłopaki dali mi w kość. Oni są
czasem jak dzieci.
- Noo..
- A Ty się nawet nie odzywaj. Sam jesteś duże dziecko. –
zaśmiałam się.
- No wiesz, na kimś musisz się przygotowywać do przyszłej
roli. – objął mnie w pasie i zaczął całować po szyi.
- Ejj… Co Ty kombinujesz?
- Kompletnie nic. – odparł, po czym wpił mi się w usta.
Chwilę później byliśmy już w sypialni. Było cudownie i
namiętnie…
Obudziłam się o 7.00. Michał brał właśnie prysznic, więc
w tym czasie zrobiłam na śniadanie gofry z owocami.
- Boże! Mam w domu anioła, a nie kobietę. – uśmiechnął się
i spojrzał w sufit.
- Nie przesadzaj. Po prostu wstałam wcześniej. A poza tym
mam zajęcia od 9.00. Też muszę się ogarnąć, a jak wiesz, ja potrzebuję dużo
więcej czasu.
- Oj tam, oj tam. Smacznego.
- Dzięki, wzajemnie.
Po przepysznym śniadaniu Michał udał się na trening, a ja
poszłam się ogarnąć. Wzięłam półgodzinny prysznic, umyłam zęby, robiłam makijaż
i ubrałam się w wygodne, ale w miarę eleganckie ciuchy. Do swojej torby
spakowałam jakieś kartki, tablet (trzeba coś robić na zajęciach), dokumenty od
samochodu i długopis. Wychodząc założyłam katanę, po czym wzięłam klucze do
mieszkania i samochodu i powędrowałam na parking. Zajęcia minęły bardzo szybko.
Zaraz po nich pojechałam z Alą na kawę, a potem na zakupy. W galerii było
mnóstwo wyprzedaży, więc kilka par butów trafiło w moje ręce. Żeby nie było im
smutno kupiłam także kilka par spodni, dwie sukienki i cztery bluzki. Zaszłam
jeszcze kupić jakąś ładną bieliznę i wróciłam do domu. Kiedy otworzyłam drzwi
poczułam zapach chińszczyzny. Kiedy weszłam do kuchni byłam w totalnym szoku.
Każdy zakątek pomieszczenia błyszczał, a Michał dumnie stał nad kuchenką i co
chwilę mieszał danie.
- Kochanie? Czy ty masz zamiar rzucić siatkówkę i
kucharzem zostać?
- Nie. Na głowę jeszcze nie upadłem. Russel narobił mi
smaka.
- Jak go spotkam, tomu podziękuję. – zaśmiałam się.
Po zjedzonym obiedzie włączyliśmy telewizor i obejrzeliśmy
mecz. Właściwie Michał oglądał, bo mi się trochę przysnęło. Obudziłam się wieczorem.
W łóżku. Jeśli mnie słuch nie mylił Michał przyrządzał kolację. Wstałam i
udałam się do salonu. Wszędzie było ciemno. Jedyna światło dawały stojące na
stole zapalone świeczki. Stół wyglądał jak w restauracji.
- Michał, co to za okazja?
- A czy musi być okazja, żebyśmy mogli zjeść romantyczną
kolację?
- Nie. – podeszłam do niego i dałam buziaka.
- To dobrze, bo kwiaty też mam dla Ciebie. – rzekł, po
czym wręczył mi bukiet czerwonych róż.
- Dziękuję. Są śliczne.
Chwilę później Michał podał do stołu. Było wspaniale. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się,
wspominaliśmy wspólne wygłupy podczas Ligii Światowej. W tle leciała nastrojowa
muzyka. Kiedy skończyliśmy posiłek, Michał poprosił mnie do tańca. Co jak co,
ale siatkarze umieją świetnie tańczyć. Po przetańczeniu kilku piosenek
przeprosił mnie na chwilę i udał się do sypialni. Kiedy wrócił ukląkł przede
mną.
- Sarah. Nasz początek nie należał do bajkowych. Wiele
przeciwności losu stanęło nam na drodze, ale my się nie poddaliśmy. Jeszcze nigdy nikogo tak nie kochałem jak Ciebie. Jesteś dla
mnie bardzo ważna.
Cały czas patrzył mi w oczy. Jego były pełne miłości i
radości. Na jego słowa zaczęła mi się kręcić w oku łezka.
- Kocham Cię. Chciałbym wykrzyczeć to całemu światu.
Kocham Cię. Chcę spędzić z Tobą najpiękniejsze chwile w moim życiu. Na początku
chciałem z tym poczekać, ale teraz jestem tego pewien w stu, a nawet dwustu
procentach. – W tym momencie wyjął z kieszeni małe pudełeczko. Otworzył je, a
moim oczom ukazał się pierścionek. – Dlatego chcę Cię zapytać, czy uczynisz mi
ten zaszczyt i wyjdziesz za mnie?
______________________________________________________________________
W ramach rekompensaty, za wczorajszy krótki rozdział, niespodziewanka! Mam nadzieję, że miło was zaskoczyłam :D Można kliknąć na "pierścionek" i zobaczycie jaki Sarah doatała :)
Pozdrawiam, J. Z. :*
aaaa!
OdpowiedzUsuńOna musi przyjąć te oświadczyny!!
Genialny rozdział, z resztą jak zawsze :*
Dziękuję :D Się zobaczy, co z tymi oświadczynami..
UsuńPozdrawiam :*
Nie no zaskakujesz dziewczyno :p Mam tylko nadzieję, że nie zamierzasz jakoś niedługo zakończyć tego bloga, bo bym nie przeżyła... :(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Aww...gruby melanż z Afro ;DD
UsuńPoker ew...to mnie za każdym razem raduje i nie wiem czemu ;P
Cieszę się, że są tacy szczęśliwi. Aż chce się skakać z radości! :))
O.o i tu mnie zaskoczyłaś z tymi oświadczynami. Oby wszystko potoczyło się dobrze...a chociaż, czy ja wiem ;>
Pozdrawiam blueberrysmile :*
U mnie nowy rozdział, zapraszam!
Dziękuję :) Bloga na razie kończyć nie zamierzam, ale pisze już drugiego. Zdradzę tylko, że tam tez występują siatkarze :D
UsuńPozdrawiam :*
:) Miło. To czekam z niecierpliwością na rozwój akcji
Usuńblueberrysmile
czytam od początku jestem daleko na którymś nastym rozdziale... wciągnęło mnie na pewno nadrobię zaległości ;) blueberrysmile miała rację Twój blog jest ŚWIETNY!!! <3
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńPozdrawiam :*