Na trening chłopaków spóźniliśmy się jakieś 20 minut.
Trener coś właśnie tłumaczył siatkarzom i jeszcze nie zaczęli ćwiczyć, więc nic
nie powiedział prócz tego, byśmy cicho usiedli.
- Co się stało?
- Nic. Spokojnie. Po prostu Twój przyjaciel potrzebował
się wygadać.
- I co się z nim dzieje?
- On sam musi Ci powiedzieć. Prosił mnie, żebym nikomu
nie mówiła. A teraz nie gadaj, tylko słuchaj, co mówi trener.
Po rozmowie trenera z chłopakami zaczął się trening.
Najpierw ćwiczone były poszczególne elementy gry i analiza tych elementów, a
potem tradycyjnie już krótki meczyk. Nawet Anastasi zagrał jednego seta. Byłam
pod wrażeniem, że po tylu latach spędzonych tak naprawdę poza boiskiem, bo
tylko trenuje chłopaków (może AŻ trenuje chłopaków) Jest w stanie zagrać tak
dobry mecz. Byłam dumna, że znam takiego człowieka. Wracając co treningu. Mecz
okazał się być bardziej wyczerpujący niż wczorajszy bieg i zaraz po nim
siłownia, bo na chłopakach nie było ani jednej suchej nitki.
- To co? Na dzisiaj kończymy. Jutro macie dzień wolny,
ale nie napalajcie się na imprezowanie, bo jutro jedziemy zwiedzić trochę
Brazylię. Spotkamy się jeszcze na obiedzie i kolacji i dogadamy szczegóły.
Teraz możecie iść doprowadzić się do porządku. Dziękuję. – oznajmił Anastasi,
co spotkało się z uznaniem chłopaków.
Wybiegli z hali jak poparzeni. Ja jeszcze porozmawiałam z
ludźmi ze sztabu i pół godziny później czekałam na korytarzu na chłopaków.
Pierwszy wybiegł Igła uciekający przed Winiarem. Po co się gonili? Nie mam
pojęcia. No ale cóż, dzieci nie zrozumiesz.
***
W szatni panował gwar, lecz Zbyszek był nad wyraz
spokojny. Mimo zaczepek kolegów wydawał się być niewzruszony. Jednak to były
tylko pozory. Wszystko w nim wrzało. Myślał, że po rozmowie z Sarah będzie
lepiej. Z jednej strony tak było, bo wiedział, że zawsze może się zwrócić o
pomoc, jednak był to jego problem, jego smutek. Nie jej.
- Zibi. Idziesz? – wytrącił go z zamyślenia przyjaciel.
- Tak, tak.
***
Do autobusu szliśmy w milczeniu. Nie wiedziałam, czy Zibi
powiedział Miśkowi. Wolałam się nie odzywać. Na stołówce też niewiele
mówiliśmy. Dopiero w pokoju Zbyszek się otworzył.
- Jak wracaliśmy z plaży dzwonili rodzice…
Zbyszek powiedział Michałowi dokładnie to samo co mi.
- Kurde.. Stary nie możesz się załamywać. Wszystko będzie dobrze. Zobaczysz.
- Ja wiem, że czasem skakaliśmy sobie do gardeł, ale to
jest moja siostra. Moja kochana młodsza siostrzyczka. – nie powstrzymywał łez.
- Zbysiu… Spokojnie. – przytuliłam go.
Siedzieliśmy tak przez jakieś pół godziny, kiedy tą ciszę
przerwał dźwięk mojego telefonu. Wyszłam na korytarz, żeby nie przeszkadzać.
- Słucham? – odebrałam nie patrząc na numer.
- Cześć! Co u Ciebie?
- Cześć Ala. W porządku. Czasem mam wrażenie, że jestem w
przedszkolu, ale poza tym to ok.
- No tak… Zapomniałam, że jesteś z siatkarzami. –
zaśmiałyśmy się obie.
- A co u Ciebie?
- Szkoda, że Cię tu nie ma. Tyyyle imprez Cię omija.
Żałuj.
- Ala, spokojnie. Ja tu mam imprezę właściwie codziennie.
Chyba, że chłopaki mają trening od samego rana. Tu się bawimy tak, że Krzysiek
Ignaczak nie jest w stanie Igłą Szyte kręcić. A to oznacza, że zabawa jest
przednia.
-Kiedy będziesz w Polsce? Bo stęskniłam się już za Twoją
mordką.
- Za jakieś dwa, trzy tygodnie. Ale tylko na chwilę, bo
potem do Bułgarii na Final Six.
- Szkoda…
- No ale bardziej się stęsknisz.
- Co racja, to racja. I jak wrócisz, to musimy iść na
imprezę. Chcę, żebyś poznała moich znajomych.
- Ok.! Alu, przepraszam Cię, ale muszę kończyć, mamy małą
awarię tutaj i ciocia dobra rada jest potrzebna.
- Jasne. Nie przeszkadzam. Do zobaczenia i buziaki. Tomek
was pozdrawia. I życz chłopakom powodzenia.
- Dzięki, tez pozdrów Tomka. Buźka, trzymaj się. Pa.
Rozłączyłam się, po czym wróciłam do pokoju.
- Przepraszam, już jestem.
- Spoko. Dziękuję Wam.- zaczął Zibi.
- Nie dziękuj. Jesteśmy przyjaciółmi. Pamiętaj o tym.
- Jest mi głupio, bo macie własne problemy, a ja was
jeszcze zadręczam moimi.
- Zibi, Twoje problemy to moje problemy. Jesteś dla mnie
jak brat. Zawsze Ci pomogę. My pomożemy. – Misiek przytulił Zibiego.
- Dzięki… Przepraszam, ale pójdę się przejść. Chcę pobyć
trochę sam.
- Jasne. Jak coś, to dzwoń.
- Ok.
Zibi opuścił pokój.
Z Michałem siedzieliśmy w milczeniu, jednak nie dane nam było długo tak trwać. Do
pokoju wpadli Bartek, Piotrek i Krzysiek.
- Ej.. Schowajcie nas. Winiar nas goni. – prosił Igła. A po
chwili dodał – Co macie takie miny?
- Nic. Wszystko ok. Czemu Michał was goni?
- Bo pochowaliśmy mu skarpetki.
- W naprawdę gorzej niż dzieci. – kręciłam z
niedowierzaniem głową.
- I widzisz, a kim ja muszę pracować? – żalił się Kubiak.
- Biedaku Ty mój. – dałam mu buziaka w policzek na
pocieszenie.
- Ej no… Nie przy nas. – oburzył się Piter.
- Jakiś Ty wrażliwy.. Ja to Twojej dziewczynie chyba
współczuję.- zaśmiałam się.
- Ola mnie rozumie.
Nasz fascynująca wymiana zdań skończyła się w momencie,
gdy do pokoju wpadł Winiar. Zaczął krzyczeć coś w stylu: „Oddawać skarpety
kradzieje!”, ale po chwili zaczął się śmiać. Popatrzyliśmy na niego, jak na
debila i dołączyliśmy do śmiania się.
- Dobra chłopaki! Idziemy. Kubiaki chcą mieć trochę
spokoju. – rzucił Igła.
- Tylko nie Kubiaki! – oburzyłam się.
- Jeszcze nie… - dodał pod nosem mój Michał.
______________________________________________________________________
Jeszcze potrzymam Was w niepewności z tym, co dzieje się u Zbyszka. Pojawiła się także dawno nie wspominana Alicja.
Pozdrawiam, no_princess :*
pierwszy raz jestem na Twoim blogu, trafiłam tu przez czysty przypadek.
OdpowiedzUsuńna początek wielki plus za tytuł bloga - po moim nicku nietrudno domyśleć się, dlaczego c:
ciekawie piszesz, pomysł na opowiadanie również oryginalny. dodaję do obserwowanych. byłoby miło, gdybym mogła liczyć na rewanż c:
Dziękuję. Z pewnością zajrzę na Twojego bloga :)
UsuńPozdrawiam, no_princess :D
Świetny jak zawsze. Aww...oni mnie rozbrajają ;D Biedny Winiar, jak mogli mu SCHOWAĆ skarpetki o.O
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na rozwój sytuacji ;))
blueberrysmile :*
PS.Wysłałam Ci to, co obiecałam ;D
UsuńDziękuję. Przeczytałam :) Zapowiada się ciekawie :)
UsuńPozdrawiam :*
Ciekawie, ciekawie :D
OdpowiedzUsuńJak przeczytałam, że Winiar powiedział "kradzieje", to od razu pokazali mi się przed oczyma moi koledzy, którzy ciągle tak mówią. Jest dużo śmiechu, czekam na więcej :)
Zapraszam do mnie na jedenasty rozdział ; http://as-prosto-w-serce.blogspot.com/ :)
Dzięki :D Na pewno zajrzę.
UsuńPozdrawiam :*
Hehe kradzieję:)
OdpowiedzUsuńU mnie nowy rozdział http://crisija.blogspot.com/2013/01/rozdzia-21.html
Dzięki za link :)
UsuńPozdrawiam :*
Bardzo podoba mi się jak piszesz, i nie mogę się doczekać następnego rozdziału ;) Pozdrawiam Zuza ;D
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńPozdrawiam, :*
Jeśli masz czas i chęć to zapraszam na nowe rozdziały na http://listy-do-mw.blogspot.com/ oraz http://twoj-kawalek-parkietu.blogspot.com/ pozdrawiam Kruszi :*
OdpowiedzUsuńDziękuję za linki :)
UsuńPozdrawiam :*