wtorek, 22 stycznia 2013

Rozdział 49.



***

Spojrzał na dzwoniący telefon. Michał i Sarah cały czas próbowali się z nim skontaktować, jednak on nie chciał z nikim rozmawiać. Właśnie zawalił mu się jego dotychczasowy świat. Jeden telefon, jedno zdanie… Siedział tak przez dwie, może trzy godziny. Nie chciał wracać. Chciał być sam. Postanowił jednak iść do hotelu.
Wszedł do pokoju. Michał i Sarah już spali. Zbyszek udał się na chwilę do łazienki, po czym też się położył. Nie spał. Nie mógł zasnąć. Teraz inne myśli zaprzątały mu głowę…

***

Budzik zadzwonił o 5.30. Zerwałam się z łóżka. Zbyszka nie było. Szybko udałam się do łazienki. Umyłam się, założyłam wygodny dres, a włosy związałam w kok.

- Michał… Wstawaj. Zaraz biegamy. – wyszeptałam mu do ucha.
- No, już wstaję.
- Nie wiesz, czy Zibi wrócił na noc? Jak wstałam już go nie było.
- Wrócił. Widocznie wstał wcześniej.
- Idź się ogarnij i schodzimy.

O 6.00 wszyscy byliśmy już przy recepcji. Najpierw odbyliśmy krótki spacer do parku, w którym trochę rozgrzaliśmy mięśnie. Chwilę później biegliśmy. Kierunek naszej przebieżki wyznaczył nam Andrea, a prowadził Możdżonek. Obróciłam się do tyłu w celu sprawdzenia ile osób biegnie za nami i wtedy zobaczyłam Zbyszka. Wyglądał na zmartwionego. Miałam wrażenie, że nie biegnie Zbyszek, tylko jego duch.

- Biegnij dalej, a dołączę do Zibiego. Spróbuję z nim pogadać ok.? – zwróciłam się do Michała.
- Ok. Tylko wiesz, tak ostrożnie.
- Jasne. – uśmiechnęłam się.

Trochę zwolniłam, a chwilę później biegłam już z Bartmanem.

- Zibi… Możemy pogadać?
- Jak chcesz. – jego głos był obojętny.
- Co się dzieje. Martwimy się o Ciebie.
- Nic. Mam parę gorszych dni. Wyluzuj i się nie przejmuj.
- Jak mam się nie przejmować? Wyglądasz jak zmora. Zbyszek… Mi możesz powiedzieć o wszystkim. Pamiętasz? Jesteśmy Przyjaciółmi.
- Sarah, ja wiem. Ale potrzebuję teraz czasu... Muszę przemyśleć parę spraw.
- Ok. Tylko pamiętaj. Jeśli będziesz chciał się wygadać to wiesz, gdzie mnie szukać.
- Jasne. Dzięki.
- Nie musisz. Tylko obiecaj mi, że się uśmiechniesz.

Uśmiechnęłam się do niego, a on ten uśmiech odwzajemnił. Przez resztę drogi biegliśmy w milczeniu. Po powrocie do hotelu zjedliśmy szybko śniadanie i udaliśmy się do pokoi, by się ogarnąć przed treningiem chłopaków. Usłyszałam pukanie do drzwi.

- Dzień dobry trenerze. – zwróciłam się do Anastasiego.
- Witaj. Mam do Ciebie sprawę. Chodzi o to, że nie będzie mnie na porannym treningu chłopaków, bo musimy razem z Gardinim udać się do organizatora LŚ i musisz sama poprowadzić trening. Tu masz całą rozpiskę, co mają robić chłopaki. Dasz radę?
- Oczywiście. Nie ma żadnego problemu.
- Acha. Jeszcze jedno. Nie wiesz, co jest z Bartmanem? Nie wygląda najlepiej. On jest chory?
- Chory nie jest, ale muszę przyznać, ze sama nie wiem, co się stało. Ale na meczach będzie w pełnej dyspozycji. O to proszę się nie martwić.
- Dziękuję. W takim razie do zobaczenia i powodzenia.
- Dziękuję miłego dnia.

Równo o 8.00 byliśmy na siłowni. Każdemu siatkarzowi wytłumaczyłam zgodnie  z rozpiską co ma robić, po czym sama weszłam na bieżnię i jeszcze trochę pobiegałam.

- Ty nie masz dość? – zapytał mnie Ziomek.
- Nie. A Ty nie gadaj, tylko ćwicz. Bo jak nie ja wszystko powiem Andrei.
- No przecież ćwiczę. Ty na Igłę pokrzycz, bo on z kamerą tylko biega.
- IGNACZAK! Do mnie! – zawołałam Krzyśka.
- Słucham.
- Odłóż tą kamerę i do roboty! Za kilka dni macie znów mecze. Macie być w formie.
- No dobra. – posłusznie odłożył kamerę, z czego byłam zadowolona

Po siłowni przyszedł czas na trening na hali. Po godzinie przyszedł Andrea. Był pod wrażeniem tego, jak chłopaki posłusznie trenują. Koło 12.00 zagrali dwa sety i byli wolni. W drodze na stołówkę postanowiliśmy, że o 17.00 spotykamy się w pokoju Igły i Ziomka i spędzamy miło czas (czyt. Gramy w butelkę, pokera lub coś oglądamy). Obiad minął w bardzo miłej atmosferze, jednak Zibiego dalej coś dręczyło. Wracając do pokoi zapytałam, czy dołączy do nas. O dziwo się zgodził, jednak zastrzegł, żeby nie oczekiwać od niego zbyt wiele. Przystałam na to. O 17.00 stawiliśmy się w umówionym miejscu i zaczęliśmy naszą wspaniałą zabawę. Na początek graliśmy w pokera, ja się wycofałam, jak tylko zaczęłam przegrywać, bo przepraszam, ale w rozbieranego, to ja przegrywać nie chcę. Ale miałam za to wspaniałe widoki… NIE, TO NIE JEST TO, O CZYM MYŚLICIE. Jakie oni maja wspaniale umięśnione klaty… Potem przyszedł czas na Dragon Ball. Najlepsze anime, jakie kiedykolwiek powstało. Winiar ma Wszystkie odcinki, za co jestem mu wdzięczna. Jednak zdecydowaliśmy się obejrzeć tylko pierwszy sezon.  I tak skończyliśmy oglądać jakoś koło czwartej. Dobrze, że trening mają na dziesiątą, bo inaczej by nie wstali.

- Idziesz już? Ja spać chcę. – marudził Michał.
- No przecież już wychodzę. A spać, to Ty beze mnie możesz.
- Nie, nie mogę. Do kogo ja się przytulę?
- Zibiego masz.
- Nic z tego! On się rozpycha! – wtrącił Zibi.
- No proszę. Widzę, że jakieś doświadczenie w tym zakresie macie. – zaśmiałam się.
- Kubiak, powiedz gdzie i kiedy, a się jej pozbędziemy. Przyrzekam Ci to.
- To może po igrzyskach, co?
- No dobra.

Wgramoliłam się koło Kubiaka i momentalnie zasnęłam. W nocy tylko co chwilę czułam, jak Michał próbuje ułożyć rękę tak, by mu nie ścierpła i tak, żeby mnie nie obudzić, gdyż na niej leżałam. Obudziłam się o 9.00. Chłopaków nie było w pokoju, jednak po chwili przyszedł Zibi.

- Masz czas? – zapytał.
- Ja zawsze mam czas.
- Chyba muszę się komuś wygadać.
- No wreszcie chłopaku. A już myślałam, że zapomniałeś o mnie.
- Nie.. Nie zapomniałem. Próbowałem sobie jakoś wszystko poukładać.
- No to mów.
- Bo widzisz. Jak wiesz mam siostrę…

Zibi opowiedział mi całą historię. Nie raz poleciała mu łezka. Tak, Zbigniew Bartman umie płakać.

- Ej.. Wszystko będzie dobrze. Uwierz mi. Nie możesz tracić nadziei. Zbyszek.
- Wiem, ale to wszystko mnie przerasta. Rozumiesz?
- Wiem. Ale wiem też, że poradzisz sobie z tym. Obiecaj mi, że nie będziesz pisać czarnych scenariuszy ok?
- Spróbuję. 

________________________________________________________________________
Jak mijają wasze ferie? Ja już niedługo je kończę i musze przyznać, że z jednej strony sie cieszę, bo znów ujrzę roześmiane mordki moich znajomych i przyjaciół, ale z drugiej...SZKOŁO IDŹ PRECZ! Na szczęście są tez i dobre strony końca stycznia. Już 25.01 ukazuje się najnowszy album jednego z moich ulubionych zespołów :D 

Pozdrawiam, no_princess :*

PS. Z tym, co dzieje się z Zibim, chcę was potzrymac jeszcze w napięciu :P

10 komentarzy:

  1. Bardzo fajny rozdział ;) Pozdrawiam cieplutko :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny rozdział a wrażliwy Zibi ? Tego jeszcze nie było. Fajnie piszesz i zapraszam do mnie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj uwierz, że trzymasz w napięciu porządnie :))
    Nawet ja nabrałam ochoty na bieganie :P
    Świetny rozdział jak każdy :D
    Czekam na ciąg dalszy!
    Chyba znajomi to właśnie jedyny powód dla którego chcemy wracać do szkoły.
    PS. Byłam dziś trochę zajęta. Prześlę jutro.
    blueberrysmile :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Mi też zachciało się biegać... Ale gdzie w taki śnieg? Byłabym samobójczynią, gdybym teraz wyskoczyła na dwór w dresie :) Nic się nie stało. Jestem cierpliwa :D

      Pozdrawiam ciepło :*

      Usuń
  4. kurcze , mam nadzieje ze dowiemy sie o co chodziło Zibiemu . ; )) ogólnie to świetnie piszesz.. nie umiem sie doczekać następnego rozdziału . ; ))

    Powodzenia i Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Natępny rozdział juz dziś wieczorem między 21.00 a 22.00 :)

      Pozdrawiam :*

      Usuń
  5. Fajny rozdział zapraszam
    http://parkiet-siatka-mikasa-moje-marzenie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń