czwartek, 31 stycznia 2013

Rozdział 56.



Z moich oczu wydobywały się łzy szczęścia.

- Michał, ja… Ja nie wiem, co powiedzieć.
- Zgódź się. Uczyń mnie najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi.
- Tak, chcę spędzić z Tobą resztę mojego życia.

Michał włożył pierścionek na mój palec, po czym wziął mnie na ręce i namiętnie pocałował. Postanowiliśmy posprzątać, a właściwie Michał posprzątał, po chwili znaleźliśmy się w sypialni…

Po wspaniałym wieczorze i jeszcze lepszej nocy zjedliśmy wspólnie śniadanie. Oboje uznaliśmy, że nie będziemy na razie nikomu mówić. Przed 8.00 Michał pojechał na trening, a ja na uczelnię. Zajęcia bardzo mi się dłużyły. Było tak nudno, że nawet Angry Birds nie pomagało. Kiedy wróciłam do domu Misiek już na mnie czekał. Na obiad udaliśmy się do restauracji, bo nikomu nie chciało się gotować.

Następne dni mijały pod znakiem przygotowań do wyjazdu do Warszawy. Okazało się, że w sobotę Bernardi odpuszcza chłopakom trening, bo w tym tygodniu bardzo intensywnie pracowali. Bardzo ucieszył nas ten fakt, bo mogliśmy pojechać wcześniej do Zbyszka. Tak tez zrobiliśmy. Po piątkowym treningu spakowaliśmy walizki do samochodu, poszliśmy zjeść coś na miasto i wyruszyliśmy w długą podróż do Warszawy. Jechaliśmy jakieś sześć godzin. W połowie drogi zamieniliśmy się i to ja prowadziłam, żeby Michał mógł odpocząć. W Warszawie byliśmy jakoś przed 22.00. Najpierw pojechaliśmy do rodzinnego domu Zbyszka.

- Dobry wieczór. – przywitał się z Państwem Bartman Michał.
- Witaj Michasiu. Co u Ciebie? – zapytała mama Zbyszka.
- Dziękuję, wszystko dobrze. To jest moja dziewczyna, Sarah. – przedstawił mnie.
- Miło mi państwa poznać. Bardzo nam przykro z powodu wypadku Pauliny.
- Niepotrzebnie. Już jest coraz lepiej. Zapewne przyjechaliście do Zbyszka. – domyśliła się Pani Jadwiga.
- Jest w klinice? – zapytał Misiek.
- Tak. Proszę. Namówcie go, żeby przyjechał do domu się przespać. On tam cały czas siedzi. Nie odstępuje Pauli na krok. – odezwał się Pan Bartman.
- Dobrze, porozmawiamy z nim. W takim razie przepraszamy za najście o późnej porze. Dobrej nocy.

Pożegnaliśmy się i pojechaliśmy w stronę kliniki. Kiedy byliśmy przed budynkiem zamarłam. Wspomnienia sprzed trzech lat powróciły. Do oczu zaczęły mi napływać łzy.

- Kochanie, co się stało?
- Nic. Zaraz mi przejdzie. – odwróciłam głowę.
- Sarah. Co jest?
- Pierwszy raz pojawiłam się tu trzy lata temu. Za dwa tygodnie miną równe trzy lata. Dostałam telefon z tej kliniki, że mama miała wypadek. Prosili, bym przyjechała zidentyfikować zwłoki. – rozkleiłam się całkowicie.
- Nie płacz. Jeśli nie chcesz, nie musisz ze mną iść. Nikt Cię do tego nie będzie zmuszać i nikt nie będzie mieć żalu, że nie przyjdziesz. – przytulił mnie.
- Pójdę. Obiecałam.

Szliśmy korytarzem, a ja kurczowo trzymałam się Michała. Zapytaliśmy się lekarza, gdzie leży Paulina. Dowiedziawszy się, które to piętro udaliśmy się w tamtą stronę. Już po chwili znaleźliśmy się przed drzwiami właściwej sali. Delikatnie zapukaliśmy, po czym weszliśmy do środka. Paulina już spała. Zbyszek jeszcze nad nią czuwał, ale gdy tylko nas zobaczył wstał po cichu i podszedł do nas.  

- Cześć. Jak się trzymasz? – zapytałam.
- Lepiej. Ale sama myśl, że Paula nie będzie mogła się samodzielnie poruszać przeraża mnie.

Wyszliśmy na korytarz, żeby naszą rozmową nie obudzić siostry Zbyszka. Rozmawialiśmy długo. Nawet nie zorientowaliśmy się, kiedy minęła 2.00.

- Pamiętaj. Paula się nie podda tak łatwo. Doskonale wiesz, że ona będzie walczyć. Twoja siostra jest silna. Z resztą ma to po Tobie. A teraz chodź. Jedziesz do domu. Musisz wypocząć. – powiedział Michał
- Dzięki. Zostanę tutaj. – odmówił Zibi.
- Zbyszek, ale to nie jest prośba. My tylko oznajmiamy, że zabieramy Cię do domu. Bez dyskusji.
- Ale…
- Nie ma żadnego ale. – przerwałam mu. – Wrócisz rano, ale teraz musisz się porządnie wyspać. Jesteś sportowcem i potrzebujesz wypoczynku.
- Ale po co jak i tak nie trenuję. Prawdopodobnie do klubu tez już nie mam po co wracać.
- Nie mów tak.
- Ale tak jest. Wyjechałem z Rzeszowa bez słowa. Nawet Igła i Pit nie wiedzieli, że zostanę na dłużej.
- Rano zadzwonisz do Kowala i powiesz mu jaka jest sytuacja. A potem się pomyśli. Ok.? – zaproponowałam.
- Ok. Niech CI będzie, bo widzę, że z Tobą i tak nie wygram.
- Zbyszek, co z Asią? Gadaliście? – zapytałam niepewnie.
- Tak. Właśnie, dziękuję wam, że podaliście jej moje namiary. Wyjaśniliśmy sobie wszystko i postanowiliśmy dać sobie jeszcze jedną szansę. Chcemy zacząć wszystko od nowa. – przytulił mnie i potem Michała.

Zibi jeszcze wrócił do Pauliny po swoje rzeczy, po czym pojechaliśmy do domu jego rodziców. Rodzice Zbyszka nie pozwolili nam nigdzie jechać i kazali przenocować w ich domu. Dostaliśmy swój pokój (mama Zbyszka już wcześniej go przygotowała), po czym poszliśmy się po kolei umyć.

Ta noc był dla mnie niespokojna. Wierciłam się z boku na bok, nie mogłam spać. Cały czas wracały do mnie wspomnienia sprzed trzech lat.

- Dobry wieczór. Czy rozmawiam z Panią Sarah Lowndes?
- Tak. A kto mówi?
- Dzwonię ze szpitala na Woli. Nazywam się dr Maciej Szczepanik.
- Słucham.
- Mam dla Pani przykrą wiadomość. Pani matka miała wypadek. Czy mogłaby Pani możliwie jak najszybciej przyjechać?
- Dobrze, zaraz będę. Ale proszę mi powiedzieć, czy z mamą wszystko w porządku. – miałam łzy w oczach.
- … - cisza, której tak bardzo nienawidziłam. – Bardzo mi przykro.


Usiadłam na delikatnie na łóżku tak, by nie obudzić Michała. Po moich policzkach spływały łzy, których nie miałam siły powstrzymywać. Tak nagle. Z dnia na dzień zawalił się mój cały świat. Nie miałam już wtedy nikogo, prócz przyjaciół… 

______________________________________________________________________
Jestem! Przepraszam, że znów nie dodałam wczoraj rozdziału. Po prostu jak dla mnie doba ma za mało godzin. Mam nadzieję, że mi wybaczycie. 
 Dziękuję za nominację do Liebster Awards :D

Pozdrawiam, J. :*

7 komentarzy:

  1. :) Tobie to wszystko można wybaczyć skoro dajesz nam tak wspaniałe rozdziały.
    Zgodziła się! Sarah Kubiak...idealnie :> Oh chciałabym zobaczyć Miśka sprzątającego mieszkanie ^^
    Prawdziwi przyjaciele...cieszę się, że ZB9 wrócił do Asi. Oby im się udało.
    Strasznie mi smutno...normalnie mam ochotę "wejść" do tego opowiadania i pocieszyć Sarah.
    Czekano na ciąg dalszy. Ściskam, blueberrysmile :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo mi się podoba jak piszesz, mam nadzieję, że Zbyszek będzie z szczęśliwy z Asią, a co do Sarah i Kubiaka, to niech im się wiedzie!!! Pozdrawiam cieplutko Zuza ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedy nowy rozdział ? Już się doczekać nie mogę. Pozdrawiam czytelniczka ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli sie uda, to jeszcze dzisiaj :D

      Pozdrawiam :)

      Usuń
  4. Bardzo fajny rozdział i nie mogę się doczekać następnego ;) Pozdrawiam cieplutko ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Prawdopodobnie rozdział pojawi sie po północy, bo wcześniej nie dam rady go dokończyć :)

      Pozdrawiam :D

      Usuń