wtorek, 1 stycznia 2013

Rozdział 28.



Michał postanowił wrócić do Kotowic, a potem do Spały na dalsze przygotowania i jechać na Ligę. Miał nadzieję, że na meczach spotka Sarah. Treningi nie szły mu najlepiej. Koledzy go wspierali, lecz przyjmujący nadal cierpiał…

Trzy  tygodnie później

***

Czekałam w kawiarni, w której umówiłam się z Michelle. Po 10 minutach przyszła. Wyglądała nie najlepiej. Z resztą nie ma jej się co dziwić. Straciła męża. Mimo, że nie lubiłam ani jej, ani jego współczułam tej kobiecie. Rozmawiałyśmy po angielsku.

- Przepraszam za spóźnienie. Dziękuję, że zdecydowałaś się ze mną spotkać.
- Do rzeczy. Nie mam zbyt wiele czasu. – powiedziałam oschle.
- Twój ojciec zostawił po sobie testament.
- No i co z tego? Po co mi to mówisz? – byłam nad wyraz spokojna.
- Mówię ci to, bo zostałaś w nim uwzględniona.
- Co? – myślałam, że się przesłyszałam.
- Masz się stawić u notariusza pojutrze o 10.00 rano.
- Wiesz, co tam może być zapisane?
- Nie. Kiedy było odczytanie testamentu było w nim wspomniane, że to, co dotyczy Ciebie ma być odczytane w Twojej obecności.
- Dobrze, przyjdę, ale nie wiem, czy przyjmę spadek, jeśli coś w ogóle mi zapisał. A teraz Cię przepraszam, ale musze iść. Spieszę się. Do widzenia. – wstałam, położyłam na stoliku banknot 20 dolarowy i wyszłam z budynku. Zamówiłam taksówkę i pojechałam na stadion, gdzie miał być rozgrywany mecz Polska – Brazylia. Pół godziny później siedziałam już na trybunach. Byłam dość blisko parkietu, bo miałam bilety VIP. Nagle na hali zawrzało. Do pomieszczenia weszły drużyny obu krajów. Cieszyłam się, że zobaczę chłopaków. Stęskniłam się trochę za nimi.

***

- Chłopaki! Dowalimy im? Niech wiedzą, że z Polakami się nie zadziera! – zagrzewał do walki kapitan.
- HA! Będą przed nami uciekać gdzie pieprz rośnie. – dodał Ignaczak. – Do boju!

***

Mecz był bardzo zacięty. Po prawie 2,5 godzinach zakończył się korzystnie dla Nas. Nie mogłam powstrzymać swojej radości. Po skończonym meczu kiedy był czas dla fanów podbiegłam do siatkarzy. Stanęłam z tyłu za tłumem jarających się zawodnikami dziewczyn.

- Przepraszam, czy mogę prosić o zdjęcie ze zwycięzcami? – zapytałam po angielsku.
- Pewnie. – Uśmiechnął się Ignaczak.

Dopiero teraz na mnie spojrzał.

- SARAH! Tęskniliśmy! – wykrzyczał Libero. – Myśleliśmy, że już nie przyjedziesz…
- Taki prezent nie mógłby się zmarnować. – uśmiechnęłam się do niego.

Po chwili cała gromada spoconych mężczyzn stała wokół mnie. Przytulali mnie, ściskali, całowali w policzek…

- No dobrze, już przestańcie. Jestem! Gratulacje. – powiedziałam szczęśliwym głosem.
- Dziękujemy. Ale to Twoja zasługa. – Powiedział Kurek.
- Dlaczego moja? Przecież nawet nie wiedzieliście, że przyjadę.
- Przeczucie. – wyszczerzył się Winiar.

Rozejrzałam się po hali. Nigdzie nie mogłam Go znaleźć.

- Zbyszek… Gdzie jest Michał? – zapytałam ciszej, tak, żeby nikt za bardzo nie słyszał.
- Za Tobą. – odezwał się głos zza moich pleców.

***

Stała przed nim. Znów mógł dostrzec jej piękno. Nie czekała długo. Rzuciła mu się w ramiona. Nie spodziewał się takiej reakcji. Ona z resztą też. Odsunęła się od niego i spojrzała mu w oczy. Zobaczyła w nich tęsknotę. Jednak on czuł coś innego. Czuł radość z tego, że wreszcie ją zobaczył. Po trzech długich tygodniach.

- Jesteś. – powiedział cicho.
- Nie mogłam nie przylecieć. – odparła ze spokojem.

Wszyscy siatkarze im się przyglądali. Nie wiedzieli, jak potoczy się ich rozmowa.

- Poczekasz na mnie 15 minut? Pójdę się tylko ogarnąć.
- OK. Będę przed halą.

- Sarah, jeśli znowu masz go tak skrzywdzić, to lepiej nie czekaj na niego. Nie rób mu nadziei. On tego nie przeżyje drugi raz.
- Zibi, ja chcę tylko z nim porozmawiać. A poza tym nie wtrącaj się do mojego życia.  Wystarczająco już namieszałeś. Nie zapominaj, przez kogo podjęłam decyzję o rozstaniu z Michałem.

Zamilkł. Nie wiedział, co ma jej odpowiedzieć. W końcu poszedł w ślad za pozostałymi chłopakami i udał się do szatni. Sarah wyszła przed halę. Nie czekała długo na Michała. Pojawił się punktualnie.

***

- O, już jesteś. – uśmiechnęłam się delikatnie.
- Nie chciałem, żebyś czekała zbyt długo. Przejdziemy się?
- Mhm. Tu za rogiem jest przyjemna kawiarnia. Jeszcze powinna być czynna. Może zajdziemy na jakąś herbatę lub kawę.
- Z przyjemnością. Co teraz robisz?
- Wróciłam do Kanady. Chwilowo mieszkam w Toronto z siostrą mojej mamy.  A u Ciebie?
- Jakoś. Staram się normalnie żyć, ale to nie jest takie proste. Wrócisz jeszcze kiedyś do Polski?
- Nie wiem. Teraz chcę zacząć normalnie funkcjonować.
- A tęsknisz?
- Za ludźmi z Warszawy? Trochę.
- A… A za mną?
- Nawet nie wiesz jak bardzo.
- To wróć. Sarah, nikt Cię tu nie trzyma. W każdej chwili możesz wrócić. Moje mieszkanie może na powrót stać się Naszym.
- Michał… Ja nie mogę…
- Masz kogoś? Przepraszam, nie wiedziałem.
- Nie. Jestem sama. To za wcześnie dla mnie, żebym się z kimkolwiek wiązała.

Rozmawialiśmy jeszcze długo, tyle że na inne tematy. Weselsze. Pośmialiśmy się. Powspominaliśmy wygłupy z Katowic. Z kawiarni wyszliśmy koło 1.00. Odwiozłam go do hotelu, w którym przebywali siatkarze i pożegnałam się z nim. Do domu wróciłam przed drugą. Ciocia już spała, więc po cichu poszłam do swojego pokoju. Przed pójściem spać poszłam jeszcze się umyć. Kiedy wróciłam do pokoju usłyszałam dźwięk SMS-a.

________________________________________________________________________
5000 przekroczone. Dziękuję! 

Pozdrawiam, no_princess

3 komentarze:

  1. Oooo czemu przerwałaś w takim momencie? Ugh...teraz do jutra będę zastanawiać się, jakiej treści był sms. Jejku...już tyle nie są razem. Aż w żołądku mi się skręciło :PGratuluje tych 5000 przekroczonych. Pozdrawiam blueberrysmile :)
    Ps. Jak tam Twój sylwester?

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję. :) No wiesz.. Musze trochę napięcia wprowadzić, żeby nudno nie było :D

    Mój sylwester fajnie mi minął. SPędziłam go z rodzeństwem i kuzynostwem. A Twój? Mam nadzieję, że świetnie się bawiłaś :P

    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Mi to napięcie nie przeszkadza :D
    Taki rodzinny widzę miałaś sylwester. W tym roku spędziłam go tylko z rodzina, zawsze gdzieś wybywałam lub u mnie coś było, więc stwierdziłam, że przyda się jeden spokojny :) Było miło

    OdpowiedzUsuń