środa, 16 stycznia 2013

Rozdział 43.



- On ma rację. Nie kłóćmy się więcej.
- Jestem za! A teraz idź się ogarnij i idziemy na śniadanie. Spakowany w ogóle jesteś?
- Na tip-top!

Po 20 minutach szliśmy już na stołówkę. Zastaliśmy tam wszystkich. No prawie wszystkich.

- Ej! Gdzie jest Król przestworzy? – zapytałam.
- Kurek? Siedzi w kiblu i chyba rzyga. Taka jest przynajmniej oficjalna wersja. – udzielił mi odpowiedzi Rucek.
- On zawsze tak ma? Czy tylko przed ważnymi rozgrywkami?
- Przyzwyczajaj się. Będziesz z nami jeździć wszędzie.
- Chyba rzucę tą robotę. – zaśmiałam się.
- Ktoś coś o mnie mówił? – do stołówki zawitał Bartek.
- Martwiliśmy się o ciebie nasz kochany. – rzekł Igła zatroskanym głosem.
- Mhm. Jasne.

Koło 8.30 wróciliśmy do pokoi. Trzeba było dokończyć pakowanie i zabieranie swoich rzeczy do autokaru. Około 9.15 wchodziliśmy już do pojazdu. Kiedy kierowca włączył muzykę wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.

- Co to jest? – Igła tarzał się ze śmiechu. – Winiar… Michał, Michałku, Misiaczku, masz może Boomboxa?
- Mam!
- To Ty włącz muzykę, a ja idę do kierowcy. – zgłosił się Piter.
- Spoko.

Podróż na lotnisko minęła nam świetnie. Zrobiliśmy nawet Mini – Party w autokarze. Oczywiście bez alkoholu. My jesteśmy porządni ludzie. My w biały dzień nie pijemy! Przed 10.00 byliśmy już na lotnisku. Jak zwykle panował tam rozgardiasz. Każdy szukał swoich rzeczy. Kiedy odebraliśmy bilety pierwsze co zrobiliśmy, to poszliśmy do niejakiego Bartosza K. znanego pod pseudonimem Kuraś.

- Bartusiu, Jakie masz miejsce w samolocie? – zapytał niewinnie Ruciak.
- 32. A czemu?
- Nie, nic… Tak tylko. To na razie, nie przeszkadzam.

Kiedy Michał do nas wrócił zaczęło się poszukiwanie miejsc obok Bartka. Nikt nie chciał koło niego siedzieć, bo przecież on się panicznie boi latać. W samolocie obok Bartka spokoju nie zaznasz. Kiedy tylko sprawdziłam swoje miejsce na bilecie od razu wkroczyłam do akcji.

- Chłopaki… Zamienicie się?
- No nie gadaj, że z Kurasiem siedzisz? – krzyknął Ziomek.
- No bo wiecie.. Ten. Ja nie mogę siedzieć z tyłu. Ja muszę z przodu bardziej, no bo mi się czasem niedobrze robi i w ogóle…. – zaczęłam kręcić. Nie uwierzyli.
- Mhm.. A ja jestem Królowa Elżbieta II.. – odezwał się Jarosz.
- A wiesz, że nawet podobny? – na te słowa chłopaki wybuchnęli śmiechem.

Następne pół godziny błagałam siatkarzy, by się zamienili. Niestety. Nawet Kubiak się nie wysilił, żeby mi pomóc. Szczęściarz będzie siedzieć przede mną z Winiarem i Ziomkiem. Nawet Zagumny, obok którego siedziałam w samolocie chciał żeby jego i Kurka dzieliła jakaś bariera. Tak siedziałam pomiędzy Pawłem Z. i Bartkiem. Przynajmniej będę mogła spokojnie muzyki posłuchać.
Równo o 11.00 weszliśmy na pokład samolotu. Zajęliśmy swe miejsca, po czym sztucznie miła stewardessa udzieliła nam wszelkich instrukcji, jak zachować się podczas lotu. Tak więc po 20 minutach wreszcie wystartowaliśmy.

- Pawełku, nie będziesz miał nic przeciwko, jeśli się oprę o Twoje ramię i przytnę komara?
- A śpij ile dusza zapragnie. Najważniejsze, żebyś tylko miejsca nie zmieniała. Bo ja chcę spokój mieć. – spojrzał znacząco na Bartka.
- Rozumiem. W takim razie dziękuję. Przyjemnego lotu.
- Dziękuję, wzajemnie.

I tak oto usnęłam na prawym ramieniu naszego rozgrywającego. Spałam przez jakieś dwie godziny, bo obudził mnie mój ukochany. Nie miałabym nic przeciwko, gdyby zrobił to delikatnie, po cichu. Ale nie.. Po co?

- Sarah! Pobudka! – krzyczał jak poparzony.
- Kubiak. Nie żyjesz już.
- No ale… - próbował się tłumaczyć.
- Nie ma żadnego „ale”. Obudziłeś Sarah i zakłóciłeś mój spokój. Wiem, że Dziki to nierozgarnięte stworzenia, ale proszę Cię Michał. Wyłam się z systemu.

Wszyscy poparzyli na Zagumnego wielkimi oczyma. Pierwszy raz w moim towarzystwie powiedział więcej niż trzy słowa. W naszym przedziale rozległ się gromki śmiech. Ja też nie wiedziałam jak zareagować. Ale jedno trzeba Pawłowi przyznać. Misiek nie przeszkadzał mi do końca lotu (czytaj dalej mogłam spać). Wylądowaliśmy koło 20.00. Po odebraniu bagaży udaliśmy się do autokaru, które miał nas zawieźć do hotelu. Dwadzieścia minut później byliśmy już na miejscu. Każdy zadomowił się w swoim pokoju. Tym razem pokoje były dwu- i trzyosobowe.

- Zaklepuję sobie z Michałem Sarah! – krzyknął Zibi.
- CO? Czemu? – zapytałam zdziwiona.
- No bo tak. Nie będziesz przecież spać sama.
- Zbysiu.. My chyba pogadać musimy.
- No to słucham.
- W cztery oczy.
- O 21.00 pod hotelem. Ok.?
- Ok.

Byłam bardzo zaskoczona postawą Zbyszka. Mimo, że Miśka nie było w pobliżu Bartman był dla mnie bardzo miły…
Tak jak uzgodniliśmy ze Zbyszkiem, stawiłam się pod hotelem punktualnie. Misiek musiał iść do Anastasiego, więc obyło się bez tłumaczeń. Chwilę później przyszedł Zibi.

- Więc o czym chciałaś porozmawiać?
- Dlaczego nagle jesteś dla mnie taki miły?
- Zawsze byłem miły.
- Pamiętasz naszą ostatnia rozmowę?
- Aha.. O to Ci chodzi. Po prostu zrozumiałem, że nie jesteś zła.
- Brawo za spostrzegawczość.
- Nie przerywaj mi, proszę. Widzę, jak bardzo zależy Ci na Miśku. Ja chcę dla niego jak najlepiej. Już raz o straciłem przez moją własną głupotę. Kolejny raz nie chcę się z nim kłócić. Dotarło do mnie, że nie powinienem być na Ciebie zły. Bo to nie była Twoja wina, że się w Tobie zakochałem. Spokojnie. Przeszło mi już. Przez tą całą akcję uświadomiłem sobie, że jedyną dziewczyną, którą tak naprawdę kocham jest Asia. Bardzo mi jej brakuje. Byłem palantem, że nie próbowałem ratować tego związku. Nawet nie wiesz, ile bym dał, żeby była teraz przy mnie. Przepraszam za wszystko. Chcę być Twoim przyjacielem.

Nie wiedziałam co mam odpowiedzieć. Bardzo zaskoczyło mnie jego wyznanie. Jednak układałam już sobie plan, który miałam wcielić w życie zaraz po powrocie do Polski…

______________________________________________________________________
Zaskoczone wyznaniem Zbyszka? Mam nadzieję, że choć trochę jesteście ;)

Pozdrawiam cieplutko w te chłodne dni, no_princess

5 komentarzy:

  1. Czy ja wiem? Hm...oczywiście, że tak! ;D Zwłaszcza kiedy mówił o Asi.
    Oj...żal mi Kurasia, wszyscy od niego uciekają :/ Ale że nawet Kubiak nie pomógł Sarah!? :P Zagumny to mnie rozbroił. Wielki banan na twarzy do końca rozdziału i jeszcze dłużej :))
    Cieszyłam się jak małe dziecko.
    Pisałam Ci, że w opowiadaniu spełnia moje marzenia i tym razem było tak samo, bo pojawił się wątek z Zibim.
    Czyżby Sarah zamierzała zabawić się w swatkę?
    Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział! Życzę weny i jak zwykle pozdrawiam blueberrysmile :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Tak. Mi tez było żal Bartusia, ale tylko na początku :D Potem nie miałam żadnych skrupułów... Och, chyab zapiszę się do jakiejś fundacji, by móc spełnieć jeszcze więcej marzeń. Towarzyszy temu bliżej nieokreślone uczucie :) Oficjalnie mianuję Cię moją pierwszą podopieczną :)

      Pozdrawiam :*

      Usuń
    2. Haha :) Dziękuję! ;*

      Usuń
  2. Świetny rozdział ;>


    Zapraszam do siebie : http://spala-adventures.blogspot.com/
    Dopiero zaczynam, ale mam nadzieję, że coś z tego wyjdzie :)

    OdpowiedzUsuń